Za co zapłacimy więcej a za co mniej w nowym roku?

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
W 2009 roku ceny żywności rosnąć będą wolniej. Rocznie będzie to wzrost o 4-5 proc. - uważają analitycy z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
W 2009 roku ceny żywności rosnąć będą wolniej. Rocznie będzie to wzrost o 4-5 proc. - uważają analitycy z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Ceny żywności będą rosnąć wolniej niż w tym roku. Zła wiadomość dla palaczy -podrożeją papierosy. Za to benzyna przynajmniej przez całą wiosnę nie powinna drożeć.

W 2009 roku ceny żywności rosnąć będą wolniej. Rocznie będzie to wzrost o 4-5 proc. - uważają analitycy z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Oni nie podzielają obaw pesymistów, którzy sugerują kilkunastoprocentowy wzrost cen żywności.
W 2008 roku produkty żywnościowe zdrożały o 6-7 proc. W tym świetle szacunki pracowników ministerstwa wydają się optymistyczne.

Jednak wiceminister rolnictwa Artur Ławniczak przewiduje, że w 2010 roku, zgodnie z prognozami Narodowego Banku Polskiego, żywność będzie tanieć. NBP w październiku br. podało, że tegoroczny wzrost cen żywności wyniesie 6,3 proc., w przyszłym roku będzie to 3,0 proc., a w 2010 roku - 0,4 proc.

Z analiz resortu rolnictwa, przytaczanych przez wiceministra Ławniczaka, wynika, że obecnie wpływ cen płodów rolnych na cenę produktu ostatecznego jest coraz mniejszy i wynosi od 15 do 30 proc. Jako przykład podane są ceny zbóż, które w 2008 roku spadły nawet o 50 proc. w porównaniu z rokiem 2007, a za chleb czy mąkę nie płacimy mniej. Od października br. wprowadzono cła importowe na zboża, ale obawy, że spowodują one wzrost cen żywności produkowanej z nich dotychczas się nie sprawdziły.

Tak naprawdę największy wpływ na ceny w naszym kraju ma ogólna sytuacja ekonomiczna w Europie, bo skoro należymy do Unii, to godzimy się na przepływ towarów. Np. na polski rynek trafiają półtusze i półprodukty mięsne z krajów europejskich do przetworzenia w naszych zakładach. Zatem przewidywany przez ministerstwo rolnictwa wzrost liczby hodowanych w Polsce tuczników nie będzie miał istotnego wpływu na ceny mięsa i jego przetworów w naszym kraju.

Rtv, agd i wyroby luksusowe

Co do cen odzieży, wyrobów RTV, AGD i produktów luksusowych eksperci nie są zgodni. Jedni uważają, że kryzys, który spowodował spowolnienie gospodarki, sprawi, że producenci będą musieli dostosować się do możliwości finansowych konsumentów.

Podobnie jak koncerny samochodowe, które już pod koniec br. kusiły zniżkami w wysokości około 2 proc., i inni wytwórcy pójdą tym śladem. - Sądzę, że obserwowany od dłuższego czasu trend spadkowy cen AGD, RTV i odzieży w przyszłości umocni się - prognozuje Marek Zuber, analityk Dexus Partners. Tym bardziej że na światowych giełdach spadają ceny miedzi i stali.

Wiele zależy jednak od kondycji polskiej waluty. Słabnący złoty sprawia, że już dziś drożeją wycieczki zagraniczne i importowane produkty: kosmetyki, meble, odzież i alkohole.

Prasa

Prawdopodobnie więcej zapłacimy też za prasę. Sprzedawcy prasy codziennej albo już podnieśli ceny swoich tytułów, albo takie podwyżki zapowiadają. Wydawcy będą w ten sposób ratować swoje budżety, gdy przychody reklamowe zaczną się kurczyć z powodu spowolnienia w gospodarce. Więcej za swoje ulubione tytuły zapłacą też kupujący magazyny lifestyle'owe dla kobiet i mężczyzn z wyższej półki.

Papierosy, alkohol, samochody

W przyszłym roku za półlitrową butelkę piwa będziemy musieli zapłacić 7 gr więcej.

Od 1 stycznia zacznie obowiązywać nowa ustawa akcyzowa. Ma dotyczyć wyłącznie paliw, energii elektrycznej, wyrobów tytoniowych, napojów alkoholowych oraz samochodów osobowych i doprowadzić do długo oczekiwanych zmian w systemie polskiej akcyzy. Szczególnie dotkliwie podwyżkę podatku odczują palacze - Polska ma dostosować poziom opodatkowania do przepisów unijnych. To też sposób rządu na walkę z kryzysem.

Stawka podatku na papierosy wzrośnie do 138,50 zł za każde 1000 sztuk, co oznacza, że paczka podrożeje co najmniej o 1 zł.

Półlitrowa butelka wódki będzie droższa od 1 do 1,5 zł, a za półlitrową butelkę piwa będziemy musieli zapłacić 7 gr więcej, za butelkę wina 20 gr więcej. Jednostkowy koszt wydaje się nieduży, ale rocznie te podwyżki mogą nas kosztować kilkaset złotych - każdy, kto wypala dziennie paczkę papierosów Marlboro, będzie musiał wydać więcej o ok. 400 zł.

Rząd liczy, że dzięki tym podwyżkom wpływy z akcyzy na piwo wzrosną o 410 mln zł, a na wyroby spirytusowe o 560 mln zł.

Od 1 stycznia wzrośnie też z 13,6 do 18,6 proc. akcyza na importowane auta o pojemności powyżej 2 litrów, co automatycznie oznacza wzrost ich ceny o 5-6 proc.

Zdrożeją głównie wielkolitrażowe samochody terenowe i pick-upy. Np. toyota avensis z silnikiem Diesla o pojemności 2,2, która dziś kosztuje 97,7 tys. zł, po Nowym Roku będzie kosztowała 102,7 tys. zł. W ten sposób rząd spodziewa się uzyskać dodatkowe wpływy na poziomie 1,14 mld zł, które miałyby zasilić Rezerwę Solidarności Społecznej. Analitycy sugerują, że jeśli się tak nie stanie, rząd zaproponuje także podwyżkę akcyzy na samochody małolitrażowe.

Paliwa

Kierowców może pocieszyć informacja, że w przyszłym roku paliwo nawet jeśli zdrożeje, to nieznacznie.

Kierowców może pocieszyć informacja, że w przyszłym roku paliwo nawet jeśli zdrożeje, to nieznacznie. Z powodu światowego kryzysu gospodarczego w 2009 r. wciąż będzie spadała cena ropy, więc i litr benzyny może zejść poniżej 3 zł. Choć to głosy hurraoptymistów. W tym roku benzyna staniała o 20 proc. Niższa cena ropy oznaczałaby też niższe rachunki za gaz.

W sumie w tym roku tankowaliśmy mniej benzyny i LPG na stacjach niż w roku ubiegłym, ale trudno się dziwić, skoro na początku roku baryłka ropy przekroczyła magiczną sumę 100 dolarów, a latem w Polsce na stacjach płaciliśmy niemal 5 zł za litr bezołowiowej benzyny.

Na szczęście w drugim półroczu ceny zaczęły spadać.
Obecna cena ropy naftowej sięgnęła historycznych minimów, więc nie należy się spodziewać, że będzie wciąż spadać. Eksperci spodziewają się stabilizacji na rynkach światowych, co przełoży się na polski, pod warunkiem, że złotówka nie zacznie mocniej słabnąć wobec dolara amerykańskiego.

Analitycy spodziewają się, że zużycie benzyny w przyszłym roku zostanie na poziomie z IV kwartału br., wzrośnie natomiast konsumpcja oleju napędowego. Za szacowanym 5-proc. wzrostem popytu nie nadąży jednak produkcja. Według Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego w 2009 r. krajowe zużycie ON przekroczy 50 proc. łącznej konsumpcji paliw. Eksperci nie mają wątpliwości, że takie zapotrzebowanie, przy obec nym jego europejskim deficycie, spowoduje, iż cena tego paliwa pójdzie w górę i przegoni cenę benzyny.

Zanosi się więc, że diesel będzie długotrwale droższy od benzyny. Już obecnie na światowych giełdach płaci się za ON więcej. Klienci na polskich stacjach nie odczuwają tego z powodu sporych różnic w opodatkowaniu ON i etylin.

Eksperci uważają, iż odbicie kursu ropy od dna, które osiąga, jest bardzo potrzebne, gdyż zbyt niska cena oznacza brak funduszy na rozwój w zakresie wydobycia. Gdy ten segment działalności w koncernach naftowych będzie niedofinansowany, może pojawić się deficyt w dostawach ropy. Tanią ropą będziemy się więc cieszyć jeszcze przez kilka miesięcy.

Mieszkania

Kryzys na rynku nieruchomości może zwiększyć się w przyszłym roku - mniej Polaków będzie stać na zaciąganie kredytów hipotecznych, tym bardziej że obostrzono warunki ich udzielania.

Zdaniem ekspertów liczba zawieranych transakcji może spaść nawet o 60-70 proc. Dlatego już teraz różnice w cenach oferowanego i rzeczywiście sprzedawanego metra kwadratowego są duże. Na przykład w stolicy wynoszą średnio ponad 1000 zł.

Oczywiście, do tego nam daleko, jednak deweloperzy nie mogą już utrzymywać, że na Opolszczyźnie nie mają z czego obniżać cen, bo nie windowali marż. Nie tylko w Warszawie, ale i bliższych nam miastach, jak Wrocław czy Katowice, na chętnych czekają puste lokale.

W stolicy Dolnego Śląska jest ich 3 tysiące. Eksperci szacują więc, że ceny nieruchomości mogą spaść o 20, 30 proc., choć Opolanie na powtórkę z Hiszpanii, gdzie deweloperzy do jednego kupionego mieszkania dokładali drugie, nie mają co liczyć.

Szansą na powtórne ożywienie rynku nieruchomości jest nowelizacja ustawy o dopłatach do kredytów hipotecznych, która ma wejść w życie na początku roku.

Dopłaty mają być udzielane przez 8 lat, a państwo spłaci kupującym około połowy odsetek. Aby się tak stało, cena metra kwadratowego powinna być niska.
Zaostrzenie przez banki polityki kredytowej sprawiło, że wiele osób, które chciały kupić nowe lokum, będzie musiało je wynająć. To oznacza, że ceny najmu mieszkania wzrosną.

O ile na kupnie mieszkania będziemy mogli zaoszczędzić, to po kieszeni uderzą nas rosnące koszty jego eksploatacji. Szacuje się, że wzrosną od kilku do kilkudziesięciu procent.

Od stycznia wzrasta opłata środowiskowa za składowanie odpadów na wysypiskach, co oznacza, że wzrosną stawki za wywóz śmieci. Będą one niższe w gminach, w których firmy zainwestowały w recykling. Więcej trzeba będzie też zapłacić za wodę i odprowadzanie ścieków - ok. 10 proc. - bo firmy komunalne muszą się dostosować się do wymogów Unii Europejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska