Za kształt sił zbrojnych powinni odpowiadać prezydent i premier, a nie prezes Kaczyński

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Gen. Roman Polko.
Gen. Roman Polko. Fot. Anatol Chomicz
Roman Polko, generał dywizji WP, oficer dyplomowany wojsk powietrznodesantowych i sił specjalnych, były dowódca GROM-u.

Ministerstwo obrony zapowiada, że wprawdzie Polska nie wyjdzie z hukiem z Eurokorpusu, ale będzie się z niego stopniowo wycofywać. Pana zdaniem warto w nim być?
Stanowczo warto, tym bardziej, że dajemy tam nie mięso armatnie, ale wkład intelektualny – oficerów, przez co mamy większy wpływ na kształtowanie bezpieczeństwa w wymiarze międzynarodowym, zwłaszcza w naszym regionie Europy.

To dlaczego się wycofujemy?
Bo po takich czystkach kadrowych, jakie ostatnio miały miejsce, pewnie – jak osiemnaście lat temu – brakuje oficerów ze znajomością angielskiego i procedur NATO, którzy są w stanie w takim międzynarodowym środowisku pracować. Zbyt dużo ludzi ze znajomością języka i procedur, z doświadczeniem bojowym z Iraku i Afganistanu przedwcześnie odesłano w niebyt. Bo trudno mówić nawet o rezerwie kadrowej. Powstała luka pokoleniowa. Efekt jest taki, że w ciągu roku generał Wiśniewski zajmował cztery różne stanowiska. Już to ćwiczyliśmy. Ten sam 18. batalion desantowo-szturmowy, gdy wstępowaliśmy w 1999 do NATO, był jednocześnie odwodem strategicznym do Bośni, częścią sił natychmiastowego reagowania i pełnił służbę w Szczecinie, bo brakowało jednostek z certyfikatem NATO.
Braki kadrowe tłumaczą praktycznie powody polskiej rezerwy wobec Eurokorpusu, ale nie wyjaśniają idei.
Tego nie da się w zgodzie z logiką zrozumieć. Polska jako członek Unii , a jednocześnie kraj średniej wielkości w trudnym położeniu geopolitycznym, powinna być mocno zainteresowani funkcjonowaniem silnej struktury wojskowej, choćby z powodu zagrożeń ze strony Rosji. Możemy się bronić sami tylko w pierwszych dniach ewentualnego konfliktu. Potem liczymy na wsparcie naszych partnerów, przede wszystkim z Europy, nie tylko amerykańskich.

Mariusz Kamiński ma rację, gdy uważa, że minister Macierewicz psuje najbardziej istotne polskie interesy obronne i odpycha Polskę politycznie i militarnie od Zachodu?
Mam do pana Kamińskiego mało sympatii, ale w tym wypadku trudno się z nim nie zgodzić. Pierwsze zapowiedzi ministra Macierewicza były świetne. Myślę o utrzymaniu szeregowych z doświadczeniem bojowym w armii czy o uproszczeniu systemu dowodzenia. To, co dzieje się od grudnia 2016 - jak choćby wymiana 90 procent składu Sztabu Generalnego czy promocja żandarmerii, a dyskredytowanie komandosów – to są rzeczy dziwne. Premier i prezydent RP, zwierzchnik sił zbrojnych powinni reagować stanowczo, a nie listem o sprawach drugorzędnych. Ośrodek władzy na Nowogrodzkiej nie powinien istnieć. Za kształt sił zbrojnych powinni odpowiadać ludzie, których będzie można za to rozliczyć. Jarosław Kaczyński taką osobą nie jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska