Za leczenie trzeba płacić

Rys. Andrzej Czyczyło
Rys. Andrzej Czyczyło
Do opolskiej kasy chorych wpłynęło tylko 8 protestów od lekarzy specjalistów, którzy są niezadowoleni ze swoich kontraktów.

Mocno rozczarowani byli prawie wszyscy specjaliści, gdyż kasa obniżyła im ilość porad, a alergologom - także stawki. Jednak tylko nieliczni zdecydowali się zaprotestować.
- Większość podkuliła ogon pod siebie - mówi jeden ze specjalistów, pragnący zachować anonimowość. - Aby nie narazić się kasie, z którą za kilka miesięcy znowu będziemy mieć do czynienia, przy konkursie na przyszły rok.

Ostry protest wystosował dyrektor Niepublicznego ZOZ-u "Medicus"w Opolu, któremu kasa "wycięła" dwie poradnie w tym mieście: okulistyczną i laryngologiczną oraz dwie w Ozimku: dermatologiczną i ortopedyczną. Oznacza to, że od sierpnia musiałyby one całkowicie zaprzestać przyjmowania pacjentów. Kasa ten protest odrzuciła.

- Mieszkańcy Ozimka - twierdzi dyrektor tego ZOZ-u Marek Błaszczyk - zostaliby zupełnie pozbawieni dermatologa na miejscu, gdyż jest to jedyna taka przychodnia w tej miejscowości. - Miesięcznie udzielano w niej około 400 porad. Nie każdego będzie stać na podróże do Opola. Z kolei poradnia okulistyczna w Opolu odnotowywała po 600 przyjęć, a laryngologiczna - ponad 100, chociaż chętnych było więcej, ale musieliśmy się trzymać wyznaczonego limitu. Kasa chorych, poprzez swoje niezrozumiałe decyzje, administracyjnie narzuca, że ten pacjent już się u nas nie będzie leczył, a przecież wielu z nich miało już powyznaczane wizyty, powinno kontynuować leczenie u tego specjalisty, u którego je zaczęło.
Wczoraj doktor Błaszczyk przeprowadził rozmowy z personelem czterech poradni, skazanych na zamknięcie. I podjął decyzję, że mimo wszystko chorzy będą się w nich nadal leczyć, ale na zmienionych zasadach.
- Nie będziemy już mogli przyjmować za darmo - podkreśla dyrektor "Medicusa". - Ale też nie chcemy zostawić pacjentów na lodzie. Dlatego będziemy od nich pobierać opłatę, ale minimalną stawkę, zresztą taką, jaką kasa płaci nam za porady.
- Od sierpnia w Ozimku za poradę dermatologiczną i ortopedyczną (w "Medicusie") pacjenci będą musieli zapłacić po 15 zł, a w Opolu - za okulistyczną i laryngologiczną - po 17 zł.
- Nie wiem, jak pacjenci to przyjmą. Już wyobrażam sobie, jaką to wywoła złość i niezadowolenie - dodaje Błaszczyk.

Protest złożyły też m.in. dwie okulistki z Opola. Jedna z nich otrzymała mniejszy limit porad, a drugiej - kasa w ogóle nie przedłużyła kontraktu.
- Kasa nagle mi "podziękowała" - mówi rozgoryczona Ligia Suskiewicz-Świerc, choć wywiązałam się z kontraktu, który pozwalał na przyjęcie 600 pacjentów w okresie od stycznia do maja.

- Jak nie kijem, to pałką. Najpierw kasa przydziela taki, a nie inny kontrakt, a potem ma zastrzeżenia, że dany specjalista za mało przyjmował.
Doktor Świerc napisała w liście do kasy, że czuje się niedowartościowana i zdyskryminowana.
- Ja z głodu nie umrę, będę przyjmować prywatnie. Natomiast żal mi moich pacjentów, bo ci ludzie często nie mają na chleb.
Na sześć pierwszych protestów kasa chorych już odpowiedziała - w każdym przypadku negatywnie.
Odmownie został też potraktowany specjalista otolaryngolog Wojciech Lejkowski, który przyjmuje w Niepublicznym ZOZ-ie "Sanmed" w Grodkowie.
- Kasa twierdzi - mówi Lejkowski - że kontraktując usługi u specjalistów, kieruje się zachowaniem rozsądnych proporcji. - Tymczasem przyjrzałem się, jak to wygląda w Brzegu oraz Grodkowie i uważam, że nie jesteśmy równomiernie traktowani. Poza tym ja mam drugi stopień specjalizacji, a dostałem kontrakt o wiele mniej korzystny od kogoś, kto ma "jedynkę."

Każdy specjalista, aby uzyskać kontrakt, musiał otrzymać co najmniej tysiąc punktów.
- A kto nie osiągnął tego progu - wyjaśnia dr Roman Kolek, zastępca dyrektora ds. medycznych - widocznie nie spełniał wyznaczonych przez nas kryteriów. Braliśmy pod uwagę: dostępność lekarza, stopień jego specjalizacji, wyposażenie gabinetu czy poradni w sprzęt. Poza tym preferowaliśmy specjalistów, którzy są zatrudnieni w jednym ZOZ-ie w pełnym wymiarze godzin, gdyż wtedy są faktycznie dla pacjentów dostępni.
Kasa chorych odebrała też kontrakt Niepublicznemu ZOZ-owi "Omega" na udzielanie porad ginekologicznych w Otmuchowie, a przychodni "OLK-a" w Opolu "wycięła" 80 procent różnych usług ginekologicznych. Placówka ta jest w likwidacji, ale po przekształceniach miała rozpocząć działalność od nowa. Tymczasem decyzja kasy przyspieszy jej agonię.
- Co ja mam odpowiedzieć na te protesty - zastanawia się Kolek. - mamy pewną pulę pieniędzy do wydania i ani złotówki więcej. Niech tak będzie, że to kasa jest tym niedobrym partnerem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska