Za nasze pieniądze

Michał Lewandowski [email protected]
Burmistrz Prudnika zobowiązał się pisemnie zapłacić publicznymi pieniędzmi za remont i wynajem hali dla prywatnej spółki.

Zabrakło rozsądku
Julia Pitera, szefowa Transparency International Polska: - Rozumiem, że burmistrz może udzielić ulgi jakiemuś przedsiębiorcy, który ma chwilowe kłopoty finansowe. Ale skoro na rynek pracy wchodzi duża firma z kapitałem zachodnim i dogaduje się z inną dużą firmą co do zasad wynajmu hal, to ja nie rozumiem, dlaczego mają brać w tym udział publiczne pieniądze. To była zdumiewająca decyzja burmistrza. Powiedziałabym, że zabrakło przy jej podejmowaniu zwykłego rozsądku, nie mówiąc o dyscyplinie finansów publicznych.

W sierpniu 2003 roku Coroplast, spółka z kapitałem niemieckim, wytwarzająca już wiązki kabli do samochodów w Dylakach i Krapkowicach, otworzyła zakład w Prudniku.
- Jesteśmy tu, bo zaoferowano nam dwie hale i szybko dogadaliśmy się w sprawie kosztów ich uruchomienia - mówił Jan Śliwiński, dyrektor zarządzający firmy.

Hale należą do prudnickiego Froteksu, który wydzierżawił je Coroplastowi za przysłowiową złotówkę od metra kwadratowego. Niemiecka spółka nie musiała też inwestować w remont: 835 tysięcy na przystosowanie hal do produkcji wyłożył również Froteks.
Dlaczego borykające się z poważnymi problemami prudnickie zakłady zrobiły taki prezent wspaniale prosperujące niemieckiej spółce? Dziś prezes Froteksu, Stanisław Wedler, ujawnia, że prezent Coroplastowi tak naprawdę zrobiła gmina:
- Spisaliśmy z burmistrzem Zenonem Kowalczykiem umowę, że gmina odda nam wyłożone na remont pieniądze - twierdzi prezes. - Poza tym co najmniej przez trzy lata będzie umarzać nam po dwie raty podatku od nieruchomości, co ma wyrównać różnicę pomiędzy symboliczną ceną wynajmu hal a ceną rzeczywistą.

Dwie raty podatku to około 260 tysięcy złotych i gmina rzeczywiście umarza te pieniądze Froteksowi. Konflikt pojawił się natomiast przy zwrocie pieniędzy za remont.
Prezes Wedler nie ukrywa, że widziałby to najchętniej w formie wzajemnego umorzenia zobowiązań:
- Zalegamy gminie z podatkiem za 2003 rok około 800 tysięcy złotych, oni są nam winni 800 tysięcy za remont hal, więc najprościej byłoby znieść te kwoty i obie strony wyszłyby na zero - tłumaczy. - Ale jeśli gmina woli, może nam oddać gotówkę. Bo oddać musi.
Burmistrz jednak uważa już inaczej.
- Nic nie musimy, bo nie spisywaliśmy żadnej umowy, tylko porozumienie, które według naszych radców prawnych nie powoduje żadnych skutków - twierdzi Zenon Kowalczyk.
Usztywnienie stanowiska burmistrza nastąpiło po burzliwej sesji Rady Miejskiej, na której przewodniczący komisji budżetowej Franciszek Fejdych zagroził, że jeśli burmistrz umorzy Froteksowi zaległości, ten poda go do prokuratury za działanie na szkodę gminy. Radni twierdzą zresztą, że porozumienie podpisano ponad ich głowami, a jego treści nie znają do dziś.

Stanisław Wedler łapie się za głowę. - Pójdziemy do sądu - zapowiada. - Mam przecież zobowiązania burmistrza na piśmie. Jeśli przekroczył kompetencje, to jego sprawa, ale umowa jest wiążąca.
Radni opozycji zarzucają burmistrzowi, że publicznymi pieniędzmi sponsoruje prywatną spółkę: - Coroplast ma bardzo dobrą sytuację finansową i gmina nie musiała mu robić prezentu za setki tysięcy - twierdzą.
Burmistrz uważa, że postąpił słusznie. - Nawet jeśli podadzą mnie do prokuratury, jest to sprawa drugorzędna - mówi. - Najważniejsze, że w Coroplaście znalazło pracę 250 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska