Za pieniądze atmosfery igrzysk kupić nie można

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Ks. prof. Jerzy Kostorz: Na czas igrzysk świat staje się trochę wioską olimpijską.
Ks. prof. Jerzy Kostorz: Na czas igrzysk świat staje się trochę wioską olimpijską. Sławomir Mielnik
Rozmowa z ks. prof. Jerzym Kostorzem, dyrektorem Wydziału Katechetycznego, kapelanem sportu opolskiego.

Zdążył ksiądz profesor obejrzeć choć trochę olimpiady? Z jakimi wrażeniami?
Najbardziej utkwił mi w pamięci komentarz mojej mamy, z którą przez chwilę oglądałem otwarcie igrzysk. Na ekranie widzieliśmy sporo przepychu i fajerwerków. A mama powiedziała: No, ładne. Ale za ścianą, tuż za granicą ludzie umierają z głodu. Prawdy o tym, co dzieje się nadal w Korei Północnej, o tym, że oba kraje koreańskie pozostają nadal w stanie wojny ani efektowne otwarcie, ani rywalizacja sportowców nie powinna nam do końca przesłaniać. Doceniam wspólny udział w defiladzie obu tych państw. Ale z powodu ich wspólnej flagi nie powinniśmy zapominać, w jakim miejscu na ziemi igrzyska olimpijskie się w 2018 roku odbywają.

Wielu komentatorów było zadania, że to zbliżenie się dwóch państw koreańskich na stadionie to może być pierwszy krok do ich zjednoczenia. Nawet jeśli trzeba będzie na nie czekać latami.
Głęboko w to wierzę. Więc ten symbol wspólnej flagi powinien nam dać do myślenia. Jestem daleki od tego, żeby olimpiadę w Korei przekreślać. Idea pokoju olimpijskiego pozostaje wciąż aktualna. Na czas igrzysk świat staje się trochę wioską olimpijską, w której dochodzą do głosu wartości wyższe: bliskość drugiego człowieka, współzawodnictwo, radość ze zwycięstwa, ale i wychowanie do porażki. To jest podpowiedź dla nas wszystkich. Także na czas po igrzyskach.

Niestety, na wielu zawodach olimpijskich widownia świeci pustkami. Pieniądze wystarczyły, by Korea dostała organizację igrzysk, ale kibice nie dopisali. Bo też ten kraj potęgą w sportach zimowych nie jest.
Ktoś celnie powiedział, że emocji i atmosfery kupić nie można. Nas w Europie, a zwłaszcza w Polsce to boli. Bo gdyby Polska organizowała olimpiadę, nawet na curlingu byłyby tłumy. Bo jesteśmy emocjonalni i umiemy kibicować, nie tylko swoim. Ale żeby igrzyska wyglądały dobrze, żeby je na poziomie, oczekiwanym także przez sportowców, zorganizować, pieniądze są potrzebne. Koreę - tę jedną, południową - było na to stać. Wszyscy to wiedzieliśmy. 


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska