W tym roku po raz pierwszy urzędnicy z głuchołaskiego magistratu z prywatnych kieszeni zapłacili abonament radiowo-telewizyjny za swoje własne odbiorniki przyniesione do pracy.
Część urządzeń trafiła do urzędu dawno, czasem ich właściciele już nie pracują. Na 61-złotowy roczny abonament składają się zazwyczaj wszyscy pracujący w pokoju.
- Burmistrz wprowadził takie zarządzenie w ramach porządkowania sytuacji - przyznaje wiceburmistrz Roman Sambor, który też słucha w pracy radia i płaci za nie abonament. Zaczął jeszcze w poprzednim miejscu zatrudnienia. - To wywołało trochę zdziwienia u pracowników, ale nikt nie protestuje.
Kontrola w urzędzie stwierdziła 8 prywatnych radioodbiorników. Tylko jeden z wydziałów, odpowiedzialny za promocję gminy, napisał do burmistrza wniosek o opłacenie abonamentu z budżetu.
Wydział uzasadnił to potrzebą słuchania lokalnych audycji radiowych, w których podejmowane są sprawy miasta i emitowane ogłoszenia zlecane przez urząd. Trudno było znaleźć urzędnika, który by otwarcie skomentował nowe zarządzenie. - Co mamy robić. Płacimy - przyznają po cichu.
- Firma nie ma obowiązku wnoszenia opłaty abonamentowej za odbiorniki radiowe czy telewizyjne, które nie stanowią jej wyposażenia - mówi Monika Bąk, rzecznik prasowy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. - Jeśli pracownik używa własnego odbiornika, to na nim spoczywa obowiązek wnoszenia opłat. Nie zwalnia od tego płacenie abonamentu w miejscu zamieszkania. Zakład pracy nie wchodzi bowiem w obręb gospodarstwa domowego.
Na problem zwrócili uwagę inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli, którzy rewidowali wydatki budżetowe gminy Kietrz w ubiegłym roku. Tamtejsze władze znalazły rozwiązanie polubowne.
- Wydaliśmy zalecenie, żeby urzędnicy słuchali w pracy tylko radia przez internet - mówi wiceburmistrz Kietrza Jacek Karpina. - W tym wypadku opłata abonamentowa nie jest wymagana. Nie mamy w urzędzie prywatnych radioodbiorników.
- Za oglądanie telewizji czy słuchanie radia na komputerze, tablecie, smarfonie nie płaci się abonamentu - potwierdza Monika Bąk z KRRiTV. - To nie jest podstawowe przeznaczenie tych urządzeń.
W innych urzędach sprawa jest załatwiana różnie. Część burmistrzów czy starostów jeszcze się sprawą nie zajęła. Część po prostu zabroniła używania prywatnych odbiorników w pracy.
- Mamy 9 odbiorników kupionych przez urząd, za które my płacimy abonament. Burmistrz zdecydował, że nie ma u nas możliwości posiadania prywatnych urządzeń - mówi Marek Radom, sekretarz miasta Prudnik.
Miasto Brzeg płaci abonament za 3 radia i 1 telewizor. Wobec prywatnych obowiązuje zakaz używania. Nysa ma 4 odbiorniki radiowe w samochodach służbowych i 13 w urzędzie, a do tego telewizor.
Pracownicy mogą korzystać tylko z tego, co jest zarejestrowane. W starostwie powiatowym w Nysie jest 20 radioodbiorników i 1 telewizor. Rocznie starosta płaci 1,6 tys. zł abonamentu.
- Nie spotkałam się z używaniem prywatnego radia - komentuje Edyta Bednarska-Kolbiarz, rzecznik starostwa. - Może czasem szkoda. W lokalnych rozgłośniach podawane są przecież informacje dotyczące naszej pracy.