Za sprawą Mickiewicza siatkarskie tradycje w Kluczborku odżyły na dobre [ZDJĘCIA]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Z Mickiewiczem Kluczbork musi się liczyć absolutnie każdy zespół w Tauron 1 Lidze.
Z Mickiewiczem Kluczbork musi się liczyć absolutnie każdy zespół w Tauron 1 Lidze. Agata Brudzińska
Męska siatkówka na Opolszczyźnie to już nie tylko Kędzierzyn-Koźle i Nysa. Mocnym ośrodkiem jest również Kluczbork. Tamtejszy Mickiewicz, istniejący od zaledwie 11 lat, pokonał już parę szczebli rozgrywkowych, a teraz błyszczy w Tauron 1 Lidze.

- Seniorska siatkówka męska w Kluczborku odrodziła się w 2012 roku dość przypadkowo - mówi Mariusz Łysiak, który w Mickiewiczu sprawuje zarówno funkcję trenera, jak i prezesa. - Podczas jednego z treningów, jaki prowadziłem z chłopakami z ogólniaka, przyszli do mnie Józef Golenia i Piotr Radoś. I wspólnie zaczęli mnie namawiać do tego, by na nowo założyć zespół seniorski.

Kluczbork to zresztą miasto z całkiem bogatą siatkarską tradycją. Sam Mariusz Łysiak grał kiedyś jako junior w miejscowym KKS-ie. Kilku zawodników, którzy w nim występowali, zaszło później naprawdę wysoko.

- Pamiętam mecz AZS-u Częstochowa z CSKA Moskwa, w którym połowę wyjściowego składu częstochowian stanowili zawodnicy z przeszłością w KKS-ie - opowiada Mariusz Łysiak. - Byli nimi Andrzej Solski, Rafał Dymowski i Marek Kwieciński. Męska siatkówka w Kluczborku zawsze cieszyła się dużą popularnością, więc w 2012 roku postanowiliśmy założyć Uczniowski Klub Sportowy Mickiewicz Kluczbork. Pierwotnie nazywał się Uczniowski, ponieważ powstał przy Zespole Szkół Ogólnokształcących im. Adama Mickiewicza, w którym to pracuję jako nauczyciel.

Pasjonaci łączący role

Choć po drodze nie brakowało trudnych momentów (o nich w dalszej części tekstu), tempo postępów robionych przez Mickiewicza musi robić wrażenie. Do przejścia z najniższej klasy rozgrywkowej (3 liga B) do Tauron 1 Ligi kluczborski klub potrzebował zaledwie sześciu sezonów. Od 2018 roku nieprzerwanie występuje na zapleczu PlusLigi, a w obecnym sezonie robi tam już prawdziwą furorę. W momencie pisania tego tekstu zajmuje 2. miejsce w tabeli, z dorobkiem 43 punktów oraz bilansem 15 zwycięstw (w tym komplet wygranych meczów u siebie) i 4 porażek.

W związku z tym zadaliśmy przedstawicielom Mickiewicza pytanie: na czym polega jego wyjątkowość?

- Od pewnego czasu spotykają się u nas osoby, które bardzo dobrze się ze sobą dogadują - tłumaczy Maciej Sitek, dyrektor klubu. - Wzajemnie się uzupełniamy i dążymy do wspólnego celu. Wielkie podziękowania należą się również naszym władzom samorządowym, bo to głównie dzięki współpracy z jednostkami samorządu terytorialnego i ich wsparciu jesteśmy w stanie tworzyć w Kluczborku siatkówkę na wysokim poziomie. Osobiście jestem tak mocno związany z klubem i lokalną społecznością, że nie ma szans, by mnie stąd wyrwać.

- Zgadza się, nie ma możliwości, by za jakąkolwiek cenę wyciągnąć nas z Kluczborka - potwierdza Mariusz Łysiak. - Co do wyjątkowości Mickiewicza, wynika ona przede wszystkim z tego, że tworzą ją szczególni ludzie. Jesteśmy ewenementem na skalę kraju, ponieważ wszyscy członkowie zarządu klubu sprawują swoje funkcje społecznie. Pensje pobierają u nas jedynie zawodnicy i sztab szkoleniowy. Jesteśmy pasjonatami, grupą ludzi zafiksowanych na punkcie siatkówki. Podobnie zresztą jak nasz burmistrz (Jarosław Kielar - red.), który również odegrał wielką rolę w rozwoju Mickiewicza. Jego wsparcie bardzo wiele dla nas znaczy, bo właściwie w ponad 90 procentach jesteśmy finansowani ze środków samorządowych.

Mariusz Łysiak nie jest w Mickiewiczu jedyną osobą, która pełni jednocześnie dwie role. Drugim trenerem i zarazem statystykiem klubu jest Dawid Obłąk, a Konrad Mucha to nie tylko zawodnik (występuje na pozycji środkowego) z najdłuższym stażem w zespole, ale i trener przygotowania fizycznego.

- Wynika to w dużej mierze z ekonomii klubu - podkreśla Mucha, występujący w kluczborskiej ekipie od 2015 roku. - Na co dzień zajmuję się między innymi treningami personalnymi w klubie fitness, więc wspólnie doszliśmy do wniosku, że mógłbym też odpowiadać za przygotowanie fizyczne w Mickiewiczu.

- Nasze wyniki świadczą o tym, że Konrad zna się na swoim fachu - zaznacza przyjmujący Artur Pasiński, który w klubie z Kluczborka aktualnie rozgrywa już czwarty sezon. - Jest wymagający, ale samemu również trenuje tak samo ciężko jak pozostali. Regularnie z nami rozmawia i na tej podstawie potrafi odpowiednio dobrać ćwiczenia pod kątem potrzeb konkretnego zawodnika.

- Co więcej, Konrad z własnej woli zajmuje się jeszcze prowadzeniem naszych mediów społecznościowych - dodaje Mariusz Łysiak. - Mamy ograniczony budżet, stąd też przed wydaniem każdej złotówki patrzymy na nią dwukrotnie. Łączenie ról sprawia, że koszty utrzymania klubu są znacznie mniejsze. Możemy sobie na to pozwolić przede wszystkim dlatego, że w Mickiewiczu działają ludzie gotowi do udzielania bezinteresownej pomocy przez 24 godziny na dobę, niepatrzący na siatkówkę przez pryzmat pieniędzy.

„Już stąd nie wyjedziesz”

Jedna z najważniejszych zasad obowiązujących w klubie z Kluczborka brzmi: „najpierw człowiek, potem zawodnik”. Przekonał się o tym choćby Konrad Mucha.

- Najbardziej doceniam zaufanie, jakim obdarzono mnie w Mickiewiczu - obrazuje obecny kapitan zespołu. - Doznałem kiedyś poważnej kontuzji. Oznaczało to kilka miesięcy przerwy od siatkówki, a umowa z klubem obowiązywała mnie już tylko przez miesiąc. Wtedy trener Mariusz Łysiak powiedział: „Konrad, podpisujemy nowy kontrakt na kolejny rok. Ze swojej strony masz być gotowy na pierwszy mecz nowego sezonu, a resztą już my się zajmiemy”. To był dla mnie niezwykle ważny moment. Poczułem wtedy, że mam do spłacenia dług zarówno w stosunku do trenera, jak i całego zarządu.

Z przyjściem Muchy do 2-ligowego wówczas (w 2015 roku) Mickiewicza wiąże się zresztą bardzo ciekawa historia.

Mariusz Łysiak: - Do dziś pamiętam przerażoną minę Konrada, kiedy przyjechał do nas na pierwszy trening. Czekał na mnie na Kampusie Stobrawa, stojąc ze spuszczoną głową na schodach przed budynkiem klubowym. Wystarczyła jednak chwila rozmowy, bym nabrał do niego ogromnej sympatii. Miał niesamowitą osobowość i już wtedy powiedziałem mu: „Konrad, ty już z Kluczborka nie wyjedziesz”.

Konrad Mucha: - Kiedy trener nagle wypalił „już stąd nie wyjedziesz”, z grzeczności odpowiedziałem: „mam nadzieję, zobaczymy jak to będzie”. Tak naprawdę chciałem wtedy po roku wrócić do grania w wyższej lidze. Przed przyjściem do Mickiewicza, kompletnie nic nie wiedziałem ani o mieście, ani o klubie. Trafiłem tu przez przypadek. Moje ścieżki z poprzednim klubem (AZS AGH Kraków - red.) rozeszły się w takim momencie, w którym większość drużyn 1-ligowych miała już pozamykane składy. Pozostało mi szukać klubu w niższych ligach lub za granicą. Chciałem skończyć studia w Krakowie, więc wolałem nie opuszczać kraju. Stąd też zacząłem rozglądać się za zatrudnieniem w 2 lidze i tak znalazłem się w Mickiewiczu.

- Ja aż tak dobitnych słów ze strony trenera jeszcze nie usłyszałem. Ale za to już niejednokrotnie powtarzał mi: „gdzie ci będzie lepiej niż w Kluczborku?” - uzupełnia z uśmiechem Artur Pasiński.

Przebojowe wejście syna

Kontynuując wątek oryginalnych anegdot personalnych, kolejna dotyczy jednego z aktualnych libero Mickiewicza - Michała Łysiaka.

- Pewnego razu podchodzi do mnie na mieście kibic i pyta: „skąd pan ściągnął zawodnika, który ma tak samo na nazwisko?” - wspomina Mariusz Łysiak. - Wtedy odpowiedział mu inny pan, wyjaśniając, że Michał to mój syn.

Nie mogło to jednak przesadnie dziwić, ponieważ jak trener i prezes klubu wspominał w jednym z wywiadów, „wejście Michała do siatkówki przypominało skok do pędzącego pociągu”. Mimo że ta dyscyplina to niejako chleb powszedni w rodzinie Łysiaków (mama Michała - Renata - to była siatkarka, a siostra - Justyna - to aktualnie zawodniczka Grotu Budowlanych Łódź, również występująca na pozycji libero), Michał długo przekonywał się do siatkówki.

- Przez 10 lub 11 lat trenowałem piłkę nożną w MKS-ie Kluczbork - mówi Michał Łysiak. - Występowałem na pozycji skrzydłowego. Pewnego dnia, bez jakiegoś szczególnego powodu, przestałem jednak czuć satysfakcję z jej uprawiania. Zdecydowałem się podjąć nowe sportowe wyzwania. Najpierw był krótki okres gry w koszykówkę, ale mój ostateczny wybór padł na rodzinną siatkówkę.
Czynił tak szybkie postępy, że przed sezonem 2020/21 został włączony do kadry pierwszego zespołu.

- Zanim na stronie klubowej na Facebooku nie została podana oficjalna informacja, nic o tym nie wiedziałem. Któregoś dnia dostałem od taty wiadomość, żebym zajrzał do internetu. Długo starałem się uwierzyć, że to dzieje się naprawdę - wspomina 22-letni libero.

- Wiadomość przyszła od trenera, nie od ojca - prostuje z przymrużeniem oka Mariusz Łysiak. - Michał był wyróżniającym się graczem juniorów, więc miejsca w seniorskiej ekipie nie otrzymał z przypadku czy dlatego, że jest moim synem.

Szansa na promocję lub odbudowę

Przez drużynę Mickiewicza przewinęło się kilku zawodników, którzy bezpośrednio z niego trafiali do klubów występujących w PlusLidze. Jednym z nich jest przywoływany już wcześniej Artur Pasiński, który na sezon 2020/21 przeniósł się do Cerradu Enei Czarnych Radom.

- Przedłużyłem już wcześniej kontrakt z Mickiewiczem, ale kiedy tylko zadzwoniłem do prezesa z informacją o propozycji z Radomia, nie tylko nie stawiał mi żadnego oporu, ale wręcz dał kopniaka w tyłek na szczęście - wyjaśnia Pasiński. - Co prawda później było jak było i zaledwie po roku wróciłem do klubu z Kluczborka. Bardzo doceniam jednak to, że nie wahał mi się on dać drugiej szansy.

- Zdajemy sobie sprawę z tego, jakiego typu klubem jesteśmy. Można się u nas wybić i zawsze bardzo cieszymy się, kiedy nasz zawodnik trafia do lepszej ligi. Wtedy nie robimy mu żadnych przeszkód przy zmianie pracodawcy. Dajemy też szansę na odbudowanie się graczom po kontuzjach bądź po prostu słabszych okresach w ich karierze - tłumaczy Mariusz Łysiak.

Przez chwilę w Mickiewiczu występował również siatkarz, który już ma na swoim koncie m.in. trzy tytuły mistrza Polski, dwa triumfy w Lidze Mistrzów oraz wicemistrzostwo świata. Mowa o Kamilu Semeniuku, utytułowanym wychowanku Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, a obecnie zawodniku włoskiego Sir Safety Perugia. Wspomagał on kluczborski zespół, na zasadzie transferu medycznego, podczas turnieju barażowego o awans do Tauron 1 Ligi w 2018 roku.

Mariusz Łysiak: - Na początku w ogóle nie braliśmy Kamila pod uwagę. Przede wszystkim dlatego, że szukaliśmy atakującego, podczas gdy Kamil to nominalny przyjmujący. Zdecydowaliśmy się na niego dopiero po tym, jak odmówiło nam kilku innych kandydatów. Występował u nas na ataku, ale nie miał z tym absolutnie żadnego problemu. Mimo że był u nas krótko, dał się poznać jako osoba niezwykle pracowita, skromna i mająca wielki szacunek do wszystkich kolegów. Był bardzo lubiany, więc tym bardziej się cieszę, że teraz odnosi tak duże sukcesy.

Nie zawsze było kolorowo

Wywalczenie promocji do Tauron 1 Ligi było jedną z najprzyjemniejszych chwil w niedługiej historii Mickiewicza. Dobrych momentów było więcej (choćby pozostałe awanse na wyższe szczeble rozgrywkowe), ale nie brakowało również trudnych chwil.

- Najgorszym dniem w historii klubu był ten, w którym, w sezonie 2021/22, na bardzo ważny mecz z Olimpią Sulęcin jechaliśmy w zaledwie 8-osobowym składzie - nie ma wątpliwości Mariusz Łysiak. - A dodatkowo jeszcze na przedmeczowych zajęciach kolejny nasz gracz doznał kontuzji. Trening wyglądał więc tak, że po jednej stronie stali zawodnicy, a po drugiej sztab szkoleniowy, dyrektor i kierownik klubu plus dwa krzesła. Do spotkania przystąpiliśmy z zaledwie jedną zmianą…

Jakby tego było mało, Mickiewicz oraz Olimpia zaciekle walczyły wtedy o pozostanie na 1-ligowym poziomie. Nie trzeba więc mówić, jak istotny dla układu tabeli był wynik tego starcia. Kluczborczanie pokazali wielki charakter, wygrywając 3:1 i tym samym niemal zapewniając sobie dalszy byt w lidze.

Wcześniej dwukrotnie ich utrzymanie wisiało na włosku. W sezonie 2014/15 byli bezpieczni w 2 lidze dopiero po piątym meczu play-out z Siatkarzem Oleśnica. Cztery lata później, już w Tauron 1 Lidze, ulegli natomiast w tej fazie AZS-owi Częstochowa. Ostatecznie jednak nie spadli, w związku z przesunięciami w tabeli, jakie spowodowało wycofanie się Stoczni Szczecin z rozgrywek PlusLigi.
To wszystko już jednak historia. W obecnym sezonie Mickiewiczowi wiedzie się więcej niż dobrze. Mimo to wszyscy w klubie twardo stąpają po ziemi.

- Jeszcze nigdy w swojej około 30-letniej pracy trenerskiej nie miałem do czynienia z tak dobrą atmosferą jak teraz - podsumowuje Mariusz Łysiak. - Automatycznie przekłada się ona na osiągane przez nas wyniki, to wręcz klucz do sukcesu. Nie powtarzamy jednak sobie, że musimy czy też nawet chcemy wejść do PlusLigi, lecz na pewno w żadnym spotkaniu nie odstawimy ręki. A jeżeli miałoby to skończyć się awansem? Wtedy będziemy starali się przygotować do rywalizacji w PlusLidze. Na razie jednak nie ma takiego tematu.

- Jako zawodnicy również zdajemy sobie sprawę, że jeszcze daleka droga do tego, by w szatni można było swobodnie używać słowa PlusLiga. Skupiamy się tylko na każdym kolejnym meczu - puentuje Artur Pasiński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska