Za zimną wiosnę zapłacimy wszyscy

J. Drost, J. Marcjasz, P. Ciastek
10 maja, katowicki rynek. Przy wystawionych już na zewnątrz palmach stoją koksiaki. Ogrzewają egzotyczne rośliny
10 maja, katowicki rynek. Przy wystawionych już na zewnątrz palmach stoją koksiaki. Ogrzewają egzotyczne rośliny zdjęcie czytelniczki DZ
Tak zimnej wiosny nie było już dawno. Temperatury spędzają sen z powiek m.in. sadownikom. Będzie drożej, co odczuje każdy z nas. Wyjątkowo zimna wiosna spędza sen z powiek pszczelarzom i sadownikom, ale niebawem jej skutki odczujemy wszyscy. I to we własnej kieszeni. Należy się spodziewać nie tylko wyższych cen owoców i warzyw, ale także rachunków, choćby za ogrzewanie. Wiosna nie oszczędza pszczół

Zazwyczaj temperatura w marcu wynosi powyżej 10 stopni Celsjusza. W takiej temperaturze pszczoły mogą latać, więc jeśli znajdą sobie pożytek (obszar pracy – red.), przynoszą pokarm do  ula i zaczyna  się proces rozmnażania – opowiada Krzysztof Górny z Polskiego Związku Pszczelarskiego. Dodaje, że jeśli w odpowiedni sposób się rozmnożą, to na przełomie kwietnia i maja, kiedy kwitną rośliny, zaczynają zapylanie, przez co zwiększają plony – u sadowników o ok. 80 procent, a w przypadku rzepaku o 50 proc. – W tym roku pszczoły nie wyleciały. Było poniżej 10 stopni, przy takiej temperaturze zginęłyby. Skoro nie wyleciały, to nie były w stanie przynieść sobie pokarmu, więc się nie rozmnożyły – mówi Górny. W efekcie pszczelarze potracili pszczele rodziny, nie doszło do zapylenia, a część kwiatów zmarzła. – Nawet jeśli teraz temperatury skoczą do 20 stopni, to nie uda się nadrobić straconego czasu – pszczoły nie zdążą się rozmnożyć, a dorosłe owady pojawią się w momencie, kiedy drzewa owocowe już przekwitną – mówi Górny. I przyznaje, że przez to ceny warzyw i owoców wzrosną, bo będzie ich brakowało. – Z drugiej strony żyjemy  w czasach globalnego rynku – jeśli czegoś nie wyprodukujemy, to zostanie zaimportowane, więc w czasie niedoboru będzie drożej, ale później ceny się wyrównają – uważa Górny.

Krzysztof Stuglik, sadownik z podbielskich Mazańcowic, przyznaje, że przymrozki, które wystąpiły dwa dni po świętach i te sprzed dwóch dni zniszczyły sporo kwiatów. – W przypadku upraw sadowniczych straty będą spore. Jak duże, to na razie trudno powiedzieć – komentuje Stuglik.

Rolnicy o tegorocznej wiośnie

W zdecydowanej lepszej sytuacji są rolnicy.

– W naszych warunkach, gdzie nie ma typowych upraw rolniczych, zboża i oziminy nie ucierpiały – mówi Ewa Foik z Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Żywcu. I dodaje: – Jest tylko problem z jarymi, bo kto nie zasiał wcześniej, to już tego te nie zrobi. Natomiast z ziemniakami, kukurydzą i okopowymi myślę, że nie będzie problemu i uda się je jeszcze posadzić – dodaje Foik.

Od rolników z Żywiecczyzny nie docierają niepokojące informacje na temat strat w uprawach. W czwartek, kiedy wyszło słońce, a temperatura wzrosła, wielu z nich wyjechało na pola. – Rozmawiałam z rolnikiem z Radziechów, który obawiał się, że przemarzł mu rzepak, ale okazuje się, że wszystko jest w porządku – opowiada  Foik.  

 
I to właśnie strat w rzepaku rolnicy obawiają się najbardziej. Niekoniecznie z powodu majowych przymrozków, ale kwietniowego śniegu.

 
– Największe straty przyniósł śnieg, który spadł w kwietniu. Jaki wpływ miały ostatnie przymrozki, to dopiero okaże się za kilka dni. Rzepak „pokręciło” i połamało, jest też popękany, więc mogą wejść w niego szkodniki. Zboża się podźwignęły, ale ta pogoda też mogła na nie wpłynąć, bo jednak zahamowała ich wzrost, więc mogą też to odchorować – mówi Roman Pielorz z miejscowości Sadów w powiecie lublinieckim, przewodniczący Rady Powiatowej ŚIR w Lublińcu.

Sezon grzewczy wydłużony

Tymczasem zimna wiosna spowodowała, że niektórzy zdecydowali się na wydłużenie sezonu grzewczego, np. w częstochowskich osiedlach zarządzanych przez miejską spółkę ZGM TBS kaloryfery będą ciepłe zdecydowanie dłużej, więc koszty będą większe. Administratorzy już zapowiadają, że zwroty nadpłat za ogrzewanie, jakie mieli niektórzy w poprzednich sezonach, mogą się nie powtórzyć.

W ubiegłym roku zwrócono mi ponad 100 zł z wpłat na ogrzewanie, ale w tym sezonie momentami kaloryfery były odkręcone na maksimum. Tak długo utrzymujących się niskich temperatur w maju nikt się nie spodziewał. Zapowiedzi pogodowe są umiarkowane, więc mam nadzieję, że nie będę musiał chociaż dopłacać – mówi Mirosław Caban, mieszkaniec bloku należącego do ZGM TBS.

Liczenie strat

Komisje szacują straty w gospodarstwach.

Na podstawie danych przekazanych przez wojewodów, w 199 gminach na terenie kraju działają lub działały komisje ds. szacowania strat w rolnictwie – poinformowało w środę Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, zastrzegając jednocześnie, że jak na razie  jedynie 14 komisji zakończyło już swoje prace.
Jak duże są straty w uprawach?

 

Z protokołów komisji wynika, że 3582 gospodarstwa rolne poniosły straty w uprawach. Niekorzystnymi zjawiskami atmosferycznymi dotkniętych zostało około 13 tysięcy hektarów, w tym ponad 1421 ha wynosi powierzchnia działek, na których szkody przekroczyły 70 proc., i 8400 m kw.  powierzchnia szklarni i tuneli foliowych, gdzie powstały szkody na powierzchni co najmniej 70 proc. upraw. Łączna wartość oszacowanych do tej pory szkód wynosi ponad 4 mln 367 tys. zł.

 

Dopłaty do ubezpieczenia

 

W tym roku dopłata do składki ubezpieczenia wynosi 65 procent, a w budżecie państwa jest prawie 1 mld złotych, który przeznaczono na ten cel. W kolejnych latach suma ta zostanie jeszcze zwiększona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Za zimną wiosnę zapłacimy wszyscy - Dziennik Zachodni

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska