Tomasz z Kędzierzyna-Koźla ma 22 lata. Jego mama opowiada, że zawsze był uśmiechnięty, pomocny, wszędzie go było pełno. I od dziecka pasjonował się piłką nożną. Do jesieni 2011 roku sam grał w amatorskiej drużynie. Teraz mecze ogląda już tylko w telewizji. Od trzech lat jest inwalidą...
- To był październikowy sobotni wieczór - wspomina Tomasz. - Jechałem z dwoma kolegami na imprezę urodzinową pod Gliwice. Samochód był moich rodziców. Ja prowadziłem. Jechałem szybko. Biegły wyliczył, że około 100 km/h, na ograniczeniu do 60. Wypadliśmy z zakrętu. Obudziłem się dopiero w szpitalu.
Opel astra wpadł do lasu i zatrzymał się na drzewie. Chłopak miał otwarte złamanie piszczeli, złamanie podudzia, złamaną rękę, wstrząśnienie mózgu i ogólne potłuczenia. Ranni zostali też jego koledzy. Tomasz do dziś nie odzyskał pełnej sprawności. Chodzi, wspierając się na kuli.
- Marzenia o grze w piłkę prysnęły jak mydlana bańka - mówi. - Oddałbym wszystko, żeby cofnąć czas...
Policjanci alarmują: na opolskich drogach ginie zbyt dużo młodych ludzi. Statystyki za ubiegły rok są zatrważające - śmierć poniosło aż 40 osób w wieku od 15 do 24 lat, a 421 zostało rannych. Dla porównania wszystkich zabitych w 2013 było 97, rany odniosły 1723 osoby.
- Młodych kierowców zabija przede wszystkim brawura, głupota i brak doświadczenia - mówi podinspektor Maciej Milewski z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Niestety, za kierownicą samochodu, motocykla, motoroweru, a nawet roweru trzeba myśleć. Tam nie ma miejsca na błędy młodości.
To właśnie młodzi wiekiem i stażem kierowcy najczęściej przekraczają dozwoloną prędkość, ścigają się na drogach publicznych, popisują przed kolegami, szarżują, siadają za kierownicę po alkoholu i po narkotykach, ignorują większość przepisów drogowych.
Więcej w sobotnim, papierowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej