Na filmiku, który wrzuciła do sieci Hanna Zborowska-Neves, córka influencerki przenosi zwierzę z miejsca na miejsce, przykrywa też kotka kawałkiem muszli. Nagranie zostało opatrzone komentarzem "Kot się przebrał".
Wideo trafiło na profil Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, który mocno skrytykował postawę Zborowskiej. Organizacja zarzuciła celebrytce promowanie przedmiotowego traktowania zwierząt.
"Panią Hannę Zborowską-Neves obserwuje 200 tys. osób... Mimo to na InstaStory promuje zachowania utrwalające przeświadczenie, że zwierzę to tylko rzecz i można się nim "bawić". Zwierzę to nie zabawka, a na osobach publicznych spoczywają pewne obowiązki. Jesteśmy zażenowani..." - napisano.
Zborowska przeprasza za "zabawę" z kotem
Hanna Zborowska-Neves postanowiła odnieść się do stawianych jej zarzutów. Podkreśliła, że angażuje się w adopcje zwierząt i broni ich praw.
"Dobra. Jeszcze raz. Najpierw o kotkach. Uratowaliśmy je ja i moi przyjaciele z worka 3 dni temu. Gdyby nie my, już dawno by ich nie było. Pomagam przy adopcjach, również tych kotów. Sama mam kota adoptowanego, który śpi ze mną i moimi dziećmi w łóżku i żyje jak król. Moje dzieci od dwóch dni opiekują się tymi kotami. Karmią je i bawią się z nimi" - napisała na Instagramie.
"Tutaj mój błąd polega na tym, że faktycznie powinnam być bardziej czuła na sposób, w jaki Mila obchodzi się z kotkami. I tutaj macie rację. Przepraszam. Jest to dla mnie lekcja. Natomiast fala hejtu, jaka się na mnie wylała, i groźby, które dostałam, są nieproporcjonalne do zdarzenia. W życiu nie podniosłam ręki na żadne zwierzę. A miałam ich w życiu 6 i każde było ze schroniska albo z odzysku" - zaznaczyła.
Zofia Zborowska zabiera głos w sprawie
Do sprawy postanowiła odnieść się również Zofia Zborowska. Krytycznie oceniła postawę DIOZ, twierdząc, że organizacja nie powinna zestawiać zabawy 5-letniej dziewczynki z postami o "zwyrolach, którzy katują zwierzęta".
"Zagrali ludziom na emocjach w taki sposób, że wylało się szambo hejtu na całą naszą rodzinę. Dostajemy groźby i wyzwiska" - napisała na InstaSyory.
"Rozmawiałam z chłopakami z Dioz i poprosiłam, żeby to wykasowali, bo już lekcja została wyciągnięta. A ja znam swoją siostrę i wiem, że to nie jest patologia" - przyznała.
"Hejt i wiadomości, które dostajemy są hardcorowe do tego stopnia, że zastanawiamy się, czy z częścią z nich nie iść do sądu" - podkreśliła i opublikowała kilka przykładów.
"Oby Twoje bękarty też ktoś tak potraktował szma...to", "teraz mordę twojej córki już pół polski zna. (...) Internet cię zniszczy" - piszą internauci.
lena
Zobacz Q&A z Mandaryną !
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?