Opolskie targowisko. W wannie z wodą "dycha" kilkanaście karpi, jeszcze żywych. Dla przeciwwagi, na szerokiej desce w równym rzędzie leżą ryby martwe i wypatroszone. No i pojawia się dylemat stary niemal jak święta: kupić żywego karpia czy tego po egzekucji?
- Raz zabijałem karpia: ja mu łup!, młotkiem w głowę, a on ślizgiem z moich rąk po wannie - mówi Bogusław Mielec z Opola. - Tę wannę młotkiem utłukłem! Od tego czasu kupuję rybę sprawioną. No i podczas świąt nie mam wyrzutów, że dzień wcześniej zabiłem...
- O mnie powiedzieć można, że jestem seryjną morderczynią - opowiada pani Maria. - Kilka lat temu pracowałam w sklepie rybnym w Opolu. Nie wiem, ile ryb mam na sumieniu. Teraz kupuję tylko zabitą i sprawioną rybę. Po co mi jej bebechy w domu?
- I ja tak zrobię - zdecydowała Rozalia Szyszka, która wczoraj długo przyglądała się rybom pływającym w mini-basenie na opolskim targowisku. Wybrała 1,5-kilogramową rybkę. I to był już koniec życia karpia - sprzedawca zaniósł go na stół odgrodzony od gawiedzi zieloną grubą kurtynką, a potem martwa ryba wylądowała w reklamówce pani Rozalii.
Sprawa uśmiercania karpia to rzecz wysokiej rangi: ekolodzy mówią o łamaniu Konstytucji RP (bo karpia pominięto w szczegółowych przepisach dotyczących uśmiercania zwierząt, czyli doszło do "pominięcia ustawodawczego"). A główny lekarz weterynarii wydał handlowcom zalecenia: żywego sprzedawajcie do wiader lub do toreb - korytek z wodą (kosztują od 1 do 2 zł).
Z biur prasowych Reala i Tesco otrzymaliśmy niemal identyczne odpowiedzi: karpie na życzenia klientów ogłuszają na zapleczu, w niewidocznym miejscu, specjalnie przeszkoleni do tego pracownicy. I sprzedają je w torebkach-korytkach.
- A co, jeśli ktoś przyjdzie z własnym wiaderkiem? - pytam.
- Jeśli klient przyjdzie z wiaderkiem, to oczywiście karpia mu sprzedamy - odpowiada po namyśle Grzegorz Nowak z biura prasowego sieci Real.
Co sklep, to obyczaj. - My żywego karpia sprzedamy temu, kto ma wiaderko - mówi Grzegorz Zapotoczny z opolskiego Rybexu. - Jednak coraz więcej osób woli, abyśmy rybę ogłuszyli i wypatroszyli. Niestety, karpia sprzedaje się mniej, konkurują z nim łosoś i pstrąg.
Fachowcy znający się na życiu karpia słuchają tych dyskusji z irytacją. - Karp zimą ma spowolnione czynności życiowe i metabolizm, łatwo go ogłuszyć, nie cierpi tak, jak opowiadają ekolodzy - mówi Janusz Preuhs, dyrektor gospodarstwa rybackiego w Krogulnej.
- Najlepiej przenosić go żywego w wiadrze, nawet bez wody, bo przy tak niskim metabolizmie tlen z powietrza rybie wystarczy. Byle nie przenosić w suchej foliowej torbie, bo ryba, która oddycha też przez skórę, zwyczajnie się zadusi oblepiona folią.
Na temat mody na inne ryby dyrektor ma też zdecydowane zdanie. - Sprzedajemy w Polsce pond 15 tysięcy ton karpia, nic dziwnego, że konkurencja chce nas wygryźć z rynku - tłumaczy Janusz Preuhs. - Na szczęście, za karpiem na wigilijnym stole opowiada się polska tradycja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?