Czterdziestometrowy maszt stacji telefonicznej już stoi w centrum wsi. W zeszłym tygodniu miejscowe dzieciaki urządziły sobie na nim zawody wspinaczkowe. Mieszkańcy protestują, bo się boją. - O zdrowie nasze i naszych dzieci - denerwuje się Klara Polok. - Coraz więcej się teraz mówi o szkodliwości promieniowania elektromagnetycznego. Na dodatek dzieciaki mogą się pozabijać, jak będą na to wchodzić. Postawili wieżę w najgorszym miejscu: w samym centrum wsi i to przy dyskotece!
Wioska jest zbulwersowana. Ludzie twierdzą, że nikt nie poinformował ich o zamierzeniach operatora. Sołtys Dorota Matauszek o budowie stacji dowiedziała się 8 marca, kiedy robotnicy już stawiali maszt. - Dbamy o naszą miejscowość. Kuria buduje w naszym zamku sanatorium. Jak postawią nam anteny, to będzie po uzdrowisku - oburza się sołtys.
Henryk Hehmueller, naczelnik wydziału administracji architektoniczno-budowlanej Starostwa Powiatowego w Krapkowicach, zastrzega, że nie ma podstaw prawnych, aby pozwolenie na budowę zostało cofnięte. - Jest zgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Wszystkie formalności zostały dopełnione łącznie z raportem o jej wpływie na środowisko - tłumaczy naczelnik.
Równocześnie starostwo zapowiada, że wznowi postępowanie w sprawie ulokowania spornego masztu. Dlaczego?
Bo Jerzy Rygol, właściciel działki sąsiadującej z masztem i gorący przeciwnik stacji telefonicznej, nie otrzymał zawiadomienia o planowanej budowie.
- W wypisie z rejestru gruntów powiatowego geodety nie było jego danych - tłumaczy naczelnik Hehmueller. - Pozostali mieszkańcy wioski byli poinformowani: zawiadomienie wisiało na tablicy ogłoszeń w urzędzie i było opublikowane w internecie - dodaje naczelnik.
Jerzy Rygol się oburza: - Jak trzeba ściągać podatki, to adres się znajdzie. Zresztą: z map geodezyjnych widać, że mieszkam obok, a Kamień jest tak mały, że wystarczyło wysłać list na pocztę bez adresu. Listonoszka wie, gdzie mieszkam - przekonuje pan Jerzy.
Pozostali sąsiedzi feralnej budowli nie mieli zastrzeżeń. Jeden mieszka w innej gminie. Dwoje nie protestowało, bo, jak twierdzą, nie zorientowali się z pism z urzędu, o co chodzi. Teraz cała nadzieja wioski w proteście Jerzego Rygola.
Zdaniem Henryka Hehmuellera taki protest może co najwyżej opóźnić budowę stacji. - Mieszkańcy protestują, gdy już jest za późno. Powinni interesować się planem zagospodarowania w momencie, gdy jest on uchwalany i wtedy zgłaszać, co chcą, a na co się nie zgadzają. Bo plan to prawo miejscowe, rzecz święta - zapowiada urzędnik.
Argumenty o nieszkodliwości stacji ludzi z Kamienia nie przekonują. - Komórki to nowość, a skutki uboczne ich fal na pewno nie są do stwierdzenia od razu - mówi Dorota Matauszek, sołtys. - Jeśli już konieczny jest w okolicy taki przekaźnik, mogli nas zapytać o zdanie. Wskazalibyśmy inne miejsce, z dala od domostw, na przykład przy nieczynnej wytwórni grafitu.
DWA PYTANIA
Inwestor wykonał raport
- Skąd wiadomo, że budowa stacji przekaźnikowej jest nieszkodliwa dla zdrowia mieszkańców Kamienia?
Odpowiada Henryk Hehmueller, naczelnik wydziału administracji architektoniczno- budowlanej Starostwa Powiatowego w Krapkowicach:
- Polskie przepisy dokładnie określają jakie warunki muszą być spełnione, żeby takie przekaźniki mogły działać. Ustawa musiała być poprzedzona badaniami. Częstotliwość fal nie może przekroczyć normy 0,1 w/mkw i zanim operator sieci otrzyma zezwolenie na użytkowanie obiektu, będą robione pomiary. Promieniowanie zawsze rozchodzi się w górze i wysokość masztu jest dostosowana do otoczenia. W przypadku Kamienia mierzy on 40 metrów, a fale będą się rozchodzić powyżej 37 metrów. We wsi nie ma tak wysokich obiektów. Inwestycja zalicza się do "mogących pogorszyć środowisko" i zgodnie z prawem inwestor musiał wykonać raport o jej wpływie na środowisko, który musiał zatwierdzić wojewoda. Decyzja była pozytywna.
- Na ile wiarygodny jest ten raport, skoro zlecił go inwestor i on zapłacił za jego opracowanie ?
- Trzeba wierzyć, że jest wiarygodny, bo podpisują się pod nim biegli. Obojętnie, kto by go zlecił, zawierałby to samo, czyli dane określone w przepisach.
JEDNO PYTANIE
Nie mogę się wycofać z umowy
- Właścicielem działki, na której stanął maszt, jest Jacek M. (nie chciał ujawnić swojego nazwiska), także mieszkaniec Kamienia Śląskiego. Sam ma dom na drugim końcu wsi.
- Czemu zdecydował się pan na wydzierżawienie działki właścicielowi telefonii komórkowej?
- Nikt z sąsiadów się nie sprzeciwiał. Dziwi mnie ta panika, bo dzieci z Kamienia uczą się w szkole w Gogolinie, na której stoi taka antena i nikomu nie przeszkadza. W naszej wsi powstaje nowoczesne lotnisko, które będzie musiało mieć system naprowadzania emitujący o wiele silniejsze promieniowanie elektromagnetyczne. To też nie przeszkadza. Nawet gdyby na mnie bardzo naciskali, już nie mogę się wycofać z umowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?