Choć oskarżonych o dokonanie w 1998 roku w Czechach brutalnej zbrodni było dwóch, Dariusz B. stwierdził w sądzie, że to tylko on dźgał nożem ofiarę, przyznał się także do popełnienia zabójstwa.
Dlatego drugi z oskarżonych, 21-letni Aleksander B., również z Krapkowic, został uznany za winnego dokonania jedynie rozboju i za to skazany na 2 lata i 11 miesięcy pozbawienia wolności. Zastosowano wobec niego nadzwyczajne złagodzenie kary, bowiem w chwili popełniania przestępstwa nie miał skończonych 18 lat.
Prokurator domagał się dla zabójcy kary dożywocia, a dla Aleksandra B. - 10 lat więzienia.
Zamordowany - 26-letni Rafał Sz., z Myszkowa - był zdolnym studentem prawa i administracji na Uniwersytecie Śląskim i równocześnie - pracownikiem jednego z katowickich biur podróży. 12 czerwca 1998 roku miał przyjechać do Chorwacji i przejąć tam obowiązki rezydenta. Nie dojechał. W czeskiej wsi Nowe Mlyny znaleziono jego ciało. Był zmasakrowany, miał poderżnięte gardło i 23 rany kłute i cięte. Jego ciało zostało zidentyfikowane dzięki folderom biura podróży, które miał przy sobie. Był to mord rabunkowy: zabójcy zabrali 1600 dolarów, ponad 1000 polskich złotych i telefon komórkowy.
O tym, że sprawcami mordu są Polacy z Opolszczyzny, poinformował niemiecki Interpol, do którego kilka dni po zdarzeniu zgłosili się naoczni świadkowie zabójstwa (dwaj nieletni Polacy, których sprawę wyłączono do odrębnego postępowania). Niemcy przekazali sprawę Czechom, ci z kolei - prokuraturze opolskiej.
Okazało się że Rafał Sz. został porwany z parkingu przy McDonaldzie w Brnie, gdyż - jak wyjaśniał główny oskarżony - "był jedynym Polakiem, siedzącym samotnie w samochodzie". Głównym celem ich napadu było zdobycie samochodu (Rafał Sz. jeździł fordem escortem starego typu), by nim podróżować po Europie. Wybierali się w kierunku Austrii, a ostatecznym celem ich podróży była Hiszpania. W końcu samochód i tak porzucili w Czechach, by zatrzeć ślady zbrodni.
Dariusz B. został zatrzymany w Opolu. Był poszukiwany listem gończym w związku z innym popełnionym przez niego przestępstwem. Jego wspólnik Aleksander B. schronił się przed wymiarem sprawiedliwości we francuskiej Legii Cudzoziemskiej. Po wielu miesiącach starań opolskiej prokuratury Legia zgodziła się w końcu na jego aresztowanie przez Interpol.
Zamordowany był jedynakiem. Jego rodzice w procesie karnym wystąpili wobec sprawców z powództwem cywilnym, ale tylko Aleksander B. je uznał. Musi zapłacić odszkodowanie w wysokości 51.790 złotych. W sądzie zaznaczył, że jest niewypłacalny. Dariusz B. nie chce słyszeć o odszkodaniu, dlatego rodzice zamordowanego muszą pozwać go w procesie cywilnym.
Wyrok jest nieprawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?