Zabił rowerzystów w Tułowicach i uciekł. Sąd wydał wyrok

Mario/360opole.pl
Według prokuratury kierujący fiatem ducato przekroczył prędkość, nie zauważył jadących przed nim rowerzystów i z impetem w nich wjechał.
Według prokuratury kierujący fiatem ducato przekroczył prędkość, nie zauważył jadących przed nim rowerzystów i z impetem w nich wjechał. Mario/360opole.pl
Siedem lat więzienia za staranowanie rowerzystów i ucieczkę z miejsca wypadku - taki wyrok usłyszał w poniedziałek przed Sądem Rejonowym w Opolu 33-letni Mariusz Ł. z Tułowic.

- Niezależnie od tego co ustali sąd i jaki wyrok wyda, czasu nie cofniemy i nie zwrócimy życia ofiarom tego wypadku - rozpoczęła uzasadnienie wyroku sędzia Amanda Leśniewska z Sądu Rejonowego w Opolu. - Ale doszło do popełnienia przestępstwa i sprawa musiała zostać osądzona.

Do tragedii doszło w marcu 2010 roku w Tułowicach. (zdjęcia z miejsca tragedii)

Według prokuratury kierujący fiatem ducato przekroczył prędkość, nie zauważył jadących przed nim rowerzystów i z impetem w nich wjechał.

21-letnia Marta i jej 25-letni mąż Kuba wracali z pracy na stacji benzynowej w Rzędziwojowicach. Zginęli kilkaset metrów od domu.

Zaraz po wypadku kierowca fiata schował się w krzakach. Zadzwonił po kuzyna i to on wziął winę na siebie.

Policja jednak szybko odkryła matactwo.

Mariusz Ł. zgłosił się na komisariat dzień później. Nie można było wtedy ustalić, czy podczas wypadku był trzeźwy. Jednak ucieczka jest traktowana tak, jakby był pod wpływem alkoholu.

Sąd obalił też tezy obrony, że sami rowerzyści przyczynili się do tragedii, bo jechali bez świateł, obok siebie i nie skorzystali ze ścieżki rowerowej.
Włączone światła rowerów widzieli pracownicy stacji benzynowej, skąd wracało małżeństwo, a także świadkowie, którzy pierwsi byli na miejscu wypadku. W rozbitych jednośladach mrugało pulsujące czerwone światło.

Sąd uznał też, że nawet gdyby rowerzyści jechali jeden za drugim, i tak nie uniknęliby zderzenia. 21-letnia Marta jechała bowiem prawidłowo, przy krawężniku i też zginęła.

Tragedia w Tułowicach. Oni mogli żyć...

Ponadto sąd uznał, że nawierzchnia ścieżki dla rowerów była w złym stanie, zwisały nad nią gałęzie drzew.

- A oskarżony często jeździł tą drogą i wie, że rowerzyści nie korzystają ze ścieżki - mówiła sędzia Amanda Leśniewska z Sądu Rejonowego w Opolu.

Wyrok nie jest prawomocny.

- Trudno mówić o karze dla sprawcy wypadku, w którym ktoś traci najbliższych - mówi Jerzy Kukuryka, ojciec i teść ofiar. - Na szczęście sąd uznał, że moje dzieci nie przyczyniły się do wypadku, jak sugerował to oskarżony i jego obrońcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska