Zabił żonę, żeby być z kochanką. Gdyby nie jej zemsta, nigdy nie poniósłby kary

Jolanta Jasińska-Mrukot
Ludzie w Januszkowicach wciąż nie mogą uwierzyć, że morderca mieszkał 50 metrów od kościoła, w którym był organistą. Udusił żonę, żeby być z kochanką. Ale wkrótce zapragnął innej. Porzucona kobieta mu nie wybaczyła.

Ta historia mogłaby posłużyć jako materiał do scenariusza kryminalnego filmu. Ale ludzie w Januszkowicach patrzą na to inaczej. Nie mogą dojść do siebie, nie mogą też uwierzyć, że morderstwo wydarzyło się 50 metrów od kościoła, w którym Rafał był organistą.

Pochodzi z bardzo pobożnej rodziny, co niedzielę przystępował do komunii świętej. Jego rodzice chcieli, żeby został księdzem. Nie nadawał się, lgnął do kobiet przy każdej okazji, a one ciągnęły do niego jak muchy do lepu.

- Szarmancki, miał podejście, potrafił pięknie mówić - przyznają kobiety z Januszkowic. - A jak zaśpiewał w kościele, to każdej w oku łza się zakręciła. Dopiero później wyszło, że jest też najlepszym aktorem.

ŚMIERĆ Z PRZYCZYN NIEZNANYCH

9 sierpnia 2003 roku, sobota. Późnym wieczorem Rafał z Gabrielą wrócili z urodzin szwagierki. To, co działo się później za drzwiami ich nowo wybudowanego domu, być może na zawsze pozostanie już tajemnicą. Rankiem 35-letni Rafał przybiegł do mieszkającej po sąsiedzku rodziny. Krzyczał, że Gabriela nie żyje. Płakał. Potem wezwał pogotowie. Lekarz po oględzinach ciała stwierdził nagły zgon. Jak zwykle w takich przypadkach powiadomiono policję.

- Łóżko, w którym niby zmarła Gabriela, było idealnie zasłane, prześcieradło bez zgnieceń - wspomina insp. Waldemar Wiszyński, szef komisariatu w Zdzieszowicach. - Zdziwiło nas to: po nocy, takim dramacie?

Pod łóżkiem leżał kolczyk Gabrieli. W tym tak uporządkowanym domu...
- To wszystko nie dawało nam spokoju - dodaje insp. Waldemar Wiszyński. - No i dziwiło nas, że po nagłej śmierci rzekomo tak kochanej żony Rafał był wyjątkowo spokojny.

Ale roczne śledztwo nie ustaliło przyczyny śmierci 34-letniej kobiety. Policja rozpatrywała różne wersje. Brano też pod uwagę, że Gabriela zmarła w sposób naturalny, bo wcześniej chorowała, jej stan zdrowia się pogorszył. Ale biegli stwierdzili, że nie na tyle, by doprowadził do zgonu.

Policjanci rozpatrywali też wariant, że Gabriela mogła być podtruwana. - Podczas sekcji zwłok w jej ciele odkryto śladowe ilości kadmu - tłumaczy insp. Wiszyński. - Ale jak się później okazało, to był fałszywy trop.

W końcu umorzono śledztwo, nie było dowodów, że ktoś przyczynił się do śmierci Gabrieli.

ZROBIŁEM TO DLA CIEBIE

Karolinę, ciepłą i urokliwą kobietę, Rafał poznał przeszło rok po śmierci żony, kiedy poszedł do ośrodka pomocy społecznej po zapomogę na dzieci. Zaczęli się spotykać, ludzie coraz częściej widzieli jej samochód pod domem Rafała. A on przestał jeździć do pracy do Niemiec.

- Tłumaczył we wsi, że to dla córek robi, żeby miały kogoś, kto zastąpi im matkę - wspomina Irnga S. z Januszkowic.

Ludzie widzieli Karolinę przy dzieciach Rafała, zauważyli, że ma do nich dużo serca. Wieś zaczęła akceptować ten związek. A Rafał z Karoliną planowali wspólną przyszłość. Idylla trwała przez rok, do dnia urodzin Karoliny.

Wtedy w jej domu stanęła Eryka, którą dotychczas znała tylko z widzenia. Eryka krzyczała, jakby jej się coś stało, co chwila ze złością łapała powietrze. Prawie syczała: Rafał jest jej mężczyzną, a Karolina odbiera jej chłopa. Wtedy padły też słowa, które odmieniły bieg kolejnych wydarzeń.

- Rafał zabił swoją żonę!!! Karolina w jednej chwili zesztywniała. Ale nie uwierzyła.
Potem Eryka przesyłała jej SMS-y, które dostawała od Rafała. Wśród nich był ten, który wysłał 10 sierpnia 2003 r. o godz. 5 rano: "Zgon 5.00. Zrobiłem to dla ciebie, są ślady, pójdę siedzieć".

Karolina powiedziała o tym Rafałowi. Ale on nie przyznawał się do winy. Krzyczał, że Eryka ma coś z głową. Niby mu uwierzyła, ale od tego momentu między nimi zaczęło się coś psuć. Byli jeszcze razem na sylwestra w 2005 r., rozstali się kilka tygodni później. Myśl o tym, że mężczyzna, z którym spędziła ostatni rok, może być mordercą, spędzała Karolinie sen z powiek. Nawet spotkała się z Eryką, nakłaniała ją, żeby z tym, co wie, poszła na policję. Ale Eryka odmówiła. Dlaczego? I dlaczego tak długo milczała?

- Być może sądziła, że Rafał zabił dla niej - przypuszcza Karolina. - I dopiero kiedy dowiedziała się, że ją też zdradza, coś w niej pękło, postanowiła się zemścić.
Karolina wiele razy chciała zadzwonić na policję, wykręcała numer, ale ręka jakoś sama zsuwała się z telefonu. W końcu przyszedł jednak dzień, kiedy utrzymała ją na aparacie.

DUSIŁ JĄ 90 SEKUND

Trzy lata po pogrzebie Gabrieli, podczas wielkopostnych rekolekcji we wsi znowu pojawili się śledczy. Zaczęli węszyć, rozpytywać ludzi.

- To było okropne - wspomina Jan Wyrwoł, wówczas sołtys Januszkowic. - Ludzie szli na rekolekcje, a na cmentarzu kręcili się policjanci. Rozkopali grób Gabrieli, żeby jeszcze raz zbadać przyczynę jej śmierci...

Ludzie zaczęli sobie przypominać, że nigdy między Gabrielą a Rafałem nie było dobrze. On - przystojniak, zdecydowany i energiczny. Co niedzielę wdrapywał się na chór w kościele, gdzie grał na organach. Ona, piękna kobieta, ale poza domem i dziećmi świata nie widziała. Inny na rękach by ją nosił. Ale nie Rafał, bo była ta druga, zawsze przy nim na ławce w kościelnym chórze.

Ludzie przypomnieli sobie te promienne uśmiechy Eryki kierowane w stronę Rafała. Byli też razem w parafialnej orkiestrze. On dyrygent, ona klarnecistka. Było wiele wspólnych prób, spotkań i wyjazdów…

Ludzie są bezlitośni. Mówią, że z Eryki żadna piękność. Tyle że nie jest kurą domową, wykształcona i światowa.

- Widać wiedziała, jak chłopu w głowie zawrócić - dodają złośliwie.

Romansu Rafała i Eryki nie dało się ukryć. We wsi przypominają sobie, jak podczas sumy ktoś z rodziny Gabrieli patrząc w stronę Rafała i Eryki, rzucił przez zaciśnięte zęby: - Jak podejdę, to zaraz tę k... zrzucę z chóru!

W lutym 2006 roku policjanci zatrzymali Rafała. Ustalono, że w trakcie awantury Rafał usiadł żonie na klatce piersiowej i zatykając jej usta i nos ręcznikiem, uniemożliwił oddychanie. Ściskał 90 sekund. Wystarczyło...

Rafał przyznał się do zbrodni. Ale stwierdził, że nie chciał zabić, a jedynie uciszyć żonę, która krzyczała podczas sprzeczki.

TO BYŁO MORDERSTWO Z PREMEDYTACJĄ

Eryka mówiła, że z Rafałem nigdy jej nic nie łączyło.

- Byliśmy przyjaciółmi, to wszystko - tłumaczyła. - On miał wybujałą fantazję, a może nawet coś z głową. Na pewno chciał, żebym ja z nim była. Ale ja go nie chciałam, bo miałam narzeczonego, za którego wyszłam za mąż. A Rafał o rzekomym naszym związku opowiedział nawet żonie...

Mówiła, że kiedy dowiedziała się, że zabił Gabrielę, to zaczął ją szantażować. Straszył, że jej i narzeczonemu zrobi to samo, co swojej żonie.

- Ja się po prostu bałam o nasze życie - przekonywała.

"Zgon 5.00. Zrobiłem to dla ciebie, są ślady, pójdę siedzieć." Między innymi na podstawie tego SMS-a Sąd Okręgowy w Opolu skazał go na 15 lat więzienia.

- Choć przyznał się tylko do nieumyślnego zabójstwa, sąd przyjął jednak, że było to zabójstwo umyślne, o wysokim stopniu społecznej szkodliwości - mówi Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego Sądu Okręgowego w Opolu.

Prokurator domagał się 25 lat więzienia.
- Sąd wziął pod uwagę okoliczności łagodzące, jakimi była silna więź łącząca Rafała z córkami, a także bardzo dobrą opinię oskarżonego, to znaczy pracowitość i zaangażowanie społeczne - tłumaczy Ewa Kosowska-Korniak.

Eryka nadal gra w orkiestrze, ale już w innej parafii.

- Przyszła na pogrzeb naszego proboszcza, zapytała, czy może zagrać - opowiada jeden z muzyków. - To jej powiedzieli, że ma o to zapytać najstarszą córkę Rafała, która też gra w orkiestrze. Nie zapytała…

Rafał w więzieniu ma bardzo dobrą opinię. - Pracowity, sumienny - twierdzą wychowawcy z zakładu karnego.

We wsi mówią, że nad rodziną Rafała ciąży jakieś złowrogie fatum. - Niedługo z więzienia po 25-letnim wyroku wyjdzie kuzyn Rafała - mówi Inga S. - Zabił dwie kobiety, jedna z nich spodziewała się dziecka.

Rafał ma ograniczone prawa rodzicielskie wobec córek, a rodzinę zastępczą tworzy jego siostra. Udział w ich wychowaniu mają też rodzice Rafała, którzy nigdy nie uwierzyli w winę swojego syna.

- Nieraz w sklepie słyszeliśmy, że to ludzie są winni, bo niepotrzebnie plotkowali - mówi Inga S. - Albo że winna jest nieżyjąca synowa.

Imiona bohaterów zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska