Zabójstwo 4 noworodków w Ciecierzynie. Sąd Najwyższy uwzględnił kasację wyroku i anulował wyrok 25 lat więzienia dla matki zabitych dzieci

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Seryjne zabijanie w latach 2013-2018 noworodków w domu w Ciecierzynie wstrząsnęło całą Polską. Na zdjęciu matka dzieci Aleksandra J.
Seryjne zabijanie w latach 2013-2018 noworodków w domu w Ciecierzynie wstrząsnęło całą Polską. Na zdjęciu matka dzieci Aleksandra J. Mirosław Dragon/ Mirela Mazurkiewicz
Będzie ponowny proces sądowy Aleksandry J. z Ciecierzyna, matki czworga zabitych noworodków. Zdecydowała o tym decyzja Sądu Najwyższego, który uwzględnił wniesioną przez prokuratora generalnego kasację od wyroku. Teraz sprawą zajmie się ponownie Sąd Apelacyjny.

W Ciecierzynie koło Byczyny, na terenie jednego z domów jednorodzinnych, w grudniu 2018 roku znaleziono szczątki czworga uduszonych noworodków. W śledztwie ustalono, że ich matka 28-letnia wówczas Aleksandra J. rodziła kolejne dzieci, po czym je zabijała. Jej partner i ojciec dzieci 37-letni Dawid W. wiedział o tym i akceptował to.

od 16 lat

To poczwórne zabójstwo dzieci wstrząsnęło całą Polską. Sprawę rozpoznawał najpierw Sąd Okręgowy w Opolu, a po odwołaniu Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.

26 kwietnia 2021 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu wydał prawomocny wyrok w tej sprawie:

  • Aleksandra J. została skazana na 25 lat więzienia.
  • Jej partner 39-letni partner Dawid W. dostał 15 lat więzienia.

Kasacje od tego wyroku złożyli zarówno obrońcy Aleksandry J. i Dawida W., jak i Prokurator Generalny.

W poniedziałek (27 marca) Sąd Najwyższy uwzględnił kasację Prokuratora Generalnego. Oznacza to, że wyrok wobec Aleksandry J. został skasowany i sprawa zostanie rozpoznana na nowo.

- Wyrok w odniesieniu do Aleksandry J. jest ostateczny i nie podlega dalszemu zaskarżeniu, natomiast sąd apelacyjny będzie ponownie badał wysokość kar jednostkowych [za popełnione zabójstwa czworga dzieci - red.] oraz karę łączną - mówił sędzia Adam Roch, przewodniczący składu sędziowskiego w Sądzie Najwyższym.

Prokurator Generalny uważa, że złagodzenie wyroku przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu do 25 lat pozbawienia wolności (Sad Okręgowy w Opolu wydał wyrok dożywocia) było niesłuszne.

Sąd Najwyższy uwzględnił kasację, ponieważ uznał, że Sąd Apelacyjny we Wrocławiu pominął bardzo duży stopień społecznej szkodliwości czynu.

- Cechował się on zamiarem bezpośrednim wobec osób całkowicie bezbronnych. Było to działanie powtarzane i przemyślane - podkreślił sędzia Antoni Bojańczyk z Sądu Najwyższego.

Jednocześnie Sąd Najwyższy oddalił pozostałe kasacje:

  • wniesioną przez obrońcę Dawida W. na jego korzyść,
  • wniesioną przez obrońcę Aleksandry J. na jej korzyść,
  • wniesioną przez Prokuratora Generalnego wobec Dawida W. na jego niekorzyść.

- W odniesieniu do Dawida W. kasacje zostały oddalone i wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu jest ostateczny - pokreślił sędzia Adam Roch.

Sąd Najwyższy uznał, że rola ojca dzieci i konkubenta Aleksandry J. w tej zbrodni była drugorzędna. Polegała na pomocnictwie psychicznym.

33-letnia aktualnie Aleksandra J. zasiądzie zatem ponownie na ławie oskarżonych w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu. Nie ma jednak co liczyć na złagodzenie wyroku. Kasacja jej obrońcy na jej korzyść została bowiem oddalona przez Sąd Najwyższy jako bezzasadna.

Sąd Apelacyjny zdecyduje tylko ponownie co do wymiaru jej kary. W praktyce oznacza to, że wyrok dotyczył będzie tego, jak długo Aleksandra J. przebywać będzie w więzieniu: przez 25 lat czy aż do końca życia.

Jak doszło do okrutnego zabijania noworodków w Ciecierzynie

Biegli ustalili, że zabite dzieci urodziły się w sierpniu 2013, maju 2015, sierpniu 2016 oraz 30 listopada 2018 roku. To właśnie po urodzeniu i zabiciu czwartego z noworodków teren domu przeszukali policjanci. W nieczynnym piecu w budynku gospodarczym oraz w ziemi pod drzewem na podwórku znaleźli szczątki czworga zabitych dzieci. Były to dwie dziewczynki, chłopczyk i dziecko, którego płci nie udało się ustalić.

Aleksandra J. złożyła wyjaśnienia. Przyznała się, że sama rodziła swoje dzieci w wannie. Noworodki wkładała do reklamówki, aż się udusiły, po czym ukrywała zwłoki na terenie posesji. Twierdziła przy tym, że nakłaniał ją do tego konkubent. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał jednak, że zachowanie Dawida W. nie było podżeganiem, tylko pomocnictwem. Czyli że nie kazał partnerce zabijać noworodki, natomiast przez swoje zachowanie i brak reakcji pomagał w tym.

Czworo rodzeństwa spoczęło w jednej białej trumience i we wspólnym grobie na cmentarzu komunalnym w Kluczborku. Na nagrobku jest imię Ewelina. To ostatnie zabite dziecko, które urodziło się 30 listopada 2018 roku, a jednocześnie jedyne z czworga zabitych dzieci, któremu zgodnie z przepisami prawa można było jeszcze urzędowo nadać imię).

Potworność poczwórnej zbrodni pod Byczyną jest nie do pojęcia. We wszystkich mediach w Polsce pokazywano tablicę „Piekło”. To nazwa przysiółka, którą kilka lat temu postawił Zarząd Dróg Powiatowych. Mieszkańcy Ciecierzyna udowodnili, że postawienie tej tablicy było błędem urzędników (przysiółek Piekło mieści się po drugiej stronie Byczyny i jest śladem po krwawej bitwie pod Byczyną z 1588 r.).

Rodzina z Ciecierzyna nie wydawała się patologiczna. Dawid W. i Aleksandra J. razem mają urodzonego w 2012 r. syna Daniela. Chłopczyk był zadbany, chodził do przedszkola. W chwili ujawnienia zbrodni i aresztowania jego rodziców został odebrany rodzicom właśnie prosto z przedszkola. Dzisiaj wychowują go dziadkowie (rodzice Aleksandry J.), którzy zadbali także o pogrzeb czworga zabitych dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska