Zabójstwo Dietera Przewdzinga. "To nie była przypadkowa śmierć"
Dieter Przewdzing, burmistrz Zdzieszowic, który rządził gminą od 40 lat, został zamordowany w najgorętszym dla niego okresie. Do zabójstwa doszło 18 lutego 2014 r. około 19.00 na ranczu w Krępnej pod Zdzieszowicami. To było ustronne miejsce, po byłym gospodarstwie rolnym, gdzie Dieter Przewdzing uwielbiał spędzać wolny czas - w szczególności nad stawem, gdzie hodował ryby. Na ranczu w jednym z budynków miał też wydzielone specjalne miejsce, gdzie przyjmował zaufanych gości.
Został zamordowany w czasie, gdy miał największy posłuch u samorządowców i polityków. Jego popularność zaczęła gwałtownie rosnąć od sierpnia 2013 r. Wtedy dla nto burmistrz udzielił słynnego wywiadu, w którym krzyczał: „Rządzący w Warszawie rozkradli cały nasz majątek i zrobili z nas biedaków”. Powodem jego frustracji były problemy finansowe, w jakie popadła gmina z powodu zdegradowania miejscowej koksowni (która była żywicielką gminy) z samodzielnej fabryki do roli podrzędnej filii. Ten ruch sprawił, że znaczna część podatków, które zakład płacił na miejscu, odpłynęły do Dąbrowy Górniczej. Burmistrz znalazł się w sytuacji, w której po podzieleniu pieniędzy na szkoły, przedszkola i opiekę społeczną zostawały mu grosze na nowe inwestycje. Niektórzy dziwili się, że samorządowiec z taką zajadłością bronił pieniędzy, które wpływały wcześniej do kasy samorządu. A on nie mógł w tym czasie znieść myśli, że gmina, czyli jego dziecko, na rozwój którego pracował od 40 lat, właśnie umiera na jego rękach.