Narzędziem zbrodni stał się okazały nóż kuchenny, którego oskarżony – jak twierdzi – używał m.in. do rąbania drewna na rozpałkę. Feralnego dnia nóż leżał na stole, więc 49-letni Dariusz M. postanowił go użyć, by postraszyć niechcianego gościa i pozbyć się go z mieszkania. Sprawy jednak wymknęły się spod kontroli, bo ofiara miała liczne rany kłute.
- Mirosław Sz. był mi winny pieniądze. Upomniałem się o nie, a on mówił w kółko, że mi odda, ale nie oddawał - tak oskarżony opisywał przebieg feralnego dnia. W śledztwie wyliczył, że znajomy miał u niego ok. 7 tys. złotych długu. Na tę kwotę miała się składać pożyczka, zaległości za mieszkanie, a także to, co „Wielbłąd” ukradł późniejszemu oskarżonemu.
46-letni Mirosław Sz. pracował za granicą. 10 lutego 2021 roku był akurat w Polsce. Razem ze wspólną znajomą Ewą, pojawili się w mieszkaniu Dariusza M. przy ul. 1 Maja w Opolu. Przynieśli ze sobą wódkę, choć gospodarz, jak sam przyznał, wcześniej wypił 7 piw.
– W pewnym momencie „Wielbłąd” powiedział, że będzie u mnie spał. Nie zgodziłem się i kazałem mu wyjść. Wywiązała się kłótnia, zaczęliśmy się szarpać , ale on był dużo silniejszy, nie dawałem mu rady. Wziąłem ze stołu nóż, żeby go postraszyć, bo on kilka razy mnie pobił w amoku alkoholowym, kiedyś wbił mi nawet nóż w kolano. No i stało się, jak się stało – relacjonował oskarżony.
Dariusz M. twierdzi, że działał w obronie własnej. Na pytanie sądu skąd tak liczne obrażenia na ciele denata, miał swoją teorię.
– Musiałem dostać białej gorączki. Z tych nerwów, ze strachu nie panowałem nad sobą – mówił. W postępowaniu przygotowawczym tłumaczył, że po alkoholu „urywa mu się film”. - Ja nie piję dużo alkoholu, ale piję często, prawie codziennie – dodał.
49-latek, gdy się ocknął, zobaczył leżącego na podłodze znajomego. Początkowo sądził, że ten śpi. – Później zobaczyłem krew i nóż na stole. Zaczęło do mnie docierać, co się stało – mówił w sądzie. – Powiedziałem Ewie, że „Wielbłąd” chyba nie żyje.
Kobieta uciekła z mieszkania i o wszystkim opowiedziała sprzedawczyni z pobliskiego sklepu. Ta, razem z sąsiadką, poszła sprawdzić, co się stało i zastała denata w kałuży krwi. Chwilę później na miejsce przyjechała policja.
Za zabójstwo grozi od 8 lat więzienia nawet do dożywocia. Proces w tej sprawie ruszył w czwartek (16 września) przed Sądem Okręgowym w Opolu.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?