Zabójstwo w Nysie. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu skazał matkobójcę na 25 lat więzienia

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
freeimages.com
Radosław S. zabił matkę i próbował zabić ojca. Prokurator domagał się dla 28-latka z Nysy najsurowszej kary, ale sąd apelacyjny uznał, że dożywocie byłoby zbyt dotkliwe.

- Dożywocie jest karą wyjątkową, którą orzeka się wobec sprawców szczególnie niebezpiecznych - wyjaśnia motywy utrzymania w mocy wyroku pierwszej instancji sędzia Witold Franckiewicz z Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. - Oskarżony był osobą niekaraną, ponadto przyznał się do winy i wszystkie te okoliczności zostały wzięte pod uwagę.

W listopadzie ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Opolu skazał Radosława S. na karę 25-lat pozbawienia wolności. Od tego wyroku odwołał się zarówno obrońca nysanina, który chciał dla swojego klienta 12 lat więzienia, jak i prokurator, domagając się uchylenia sprawy i wymierzenia Radosławowi S. w ponownym procesie dożywocia.

- Dożywocie orzeka się w miejsce kary śmierci, która w Polsce została zniesiona - mówi sędzia Franckiewicz. - Taka kara zarezerwowana jest dla sprawców najgorszych, szczególnie okrutnych przestępstw.

28-letni Radosław S. mieszkał w Nysie z rodzicami, siostrą oraz jej dzieckiem. Domownicy nie stronili od alkoholu. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w pod koniec marca ubiegłego roku. Krótko przed tym Radosław S. odstawił alkohol i - jak przekonywał przed sądem - od tego momentu zaczęło dziać się z nim coś niedobrego. Od kilku dni nie spał, miał wyostrzony wzrok.

- Głosy w mojej głowie mówiły, że pozabijają mnie i moich bliskich. Mama głaskała mnie po głowie, przytulała, mówiła, że tu nikogo nie ma, a ja się wukr..., bo przecież ich widziałem - opowiadał Radosław S.

Kobieta chciała wezwać pogotowie, ale mężczyzna się na to nie zgodził. Tego poranka, gdy doszło do tragedii, rodzice chłopaka wstali około godziny 6. Słysząc to Radosław S. wyszedł ze swojego pokoju i poszedł do kuchni, w której krzątała się mama.

- Podszedłem do niej od tyłu, chwyciłem za włosy, za szyję i... Nic więcej nie pamiętam. Dopiero później prokurator powiedział mi, że ciosów było dziesięć - wyjaśniał oskarżony.

Matka Radosława S. zmarła z powodu wykrwawienia. Gdy ojciec zauważył co się dzieje wyrwał chłopakowi nóż, ale wcześniej sam został przez niego poraniony. Mężczyźnie udało się uciec do sąsiadów, którzy wezwali policję. Radosław S. wyszedł w tym czasie na piwo. Biegli stwierdzili, że w chwili zdarzenia był poczytalny.

Wyrok sądu apelacyjnego jest prawomocny. Radosław S. o przedterminowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać po 15 latach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska