Zabójstwo w Strzelcach Opolskich. Przed Sądem Okręgowym w Opolu ruszył proces

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Piotr J. za zabójstwo może zostać skazany nawet na dożywocie. Mężczyzna przyznał się do winy, ale dziś przed sądem nie chciał składać wyjaśnień ani odpowiadać na pytania.
Piotr J. za zabójstwo może zostać skazany nawet na dożywocie. Mężczyzna przyznał się do winy, ale dziś przed sądem nie chciał składać wyjaśnień ani odpowiadać na pytania. Sławomir Mielnik
Piotr J. nie wie dlaczego zabił kuzyna. Ale twierdzi, że jeśli ktoś zasługiwał na śmierć, to był to właśnie strzelecki dobroczyńca.

Po wszystkim sprawca zgłosił się na policję. - Na korytarzu spotkałem policjanta. Nie powiedziałem kogo dźgnąłem nożem, bo chciałem, żeby on się wykrwawił. Chciałem, żeby umarł - mówił w postępowaniu przygotowawczym. Przed Sądem Okręgowym w Opolu, gdzie dziś ruszył jego proces, nie chciał składać wyjaśnień. Odmówił też odpowiadania na pytania.

52-letni Piotr J. prowadził w Strzelcach Opolskich firmę komputerową. Od swojej przyszłej ofiary wynajmował lokal na działalność, ale kilka miesięcy przed tragedią wyprowadził się stamtąd. Oskarżony miał problem alkoholowy. Kilka razy próbował zerwać z nałogiem, ale z marnym skutkiem. Na krótko przed tragedią znowu wpadł w ciąg. Pił nieprzerwanie przez 8 dni. W końcu żona nie wytrzymała i powiedziała, że wyśle go na odwyk. Wtedy Piotr J. zabrał psa i poszedł na spacer.

- Wypiłem dwie małe butelki wiśniówki. Później nic już nie pamiętam. Film włączył mi się przed komendą. Zastanawiałem się co mam zrobić. Wiedziałem, że zabiłem człowieka i że chyba to był Michał, ale nie wiedziałem skąd to wiem - opowiadał w postępowaniu przygotowawczym.

Oskarżony twierdzi, że pamięć wróciła mu dopiero po tym, jak został zatrzymany. - W nocy nie spałem. Miałem przebłyski. Przypomniał mi się nóż, który zabrałem z domu i to jak zadawałem cios. Nie pamiętam jak Michał zareagował - opowiadał przed prokuratorem.

Mężczyźni znali się od dzieciństwa. Strzelecki biznesmen i społecznik był kuzynem oskarżonego. Piotr J. nie przypominał sobie, aby wcześniej planował jego zabójstwo.

- Ale na trzeźwo sobie myślę, że jeśli miałbym kogoś zabić, to byłby właśnie on. Uważam, że Michał był kobieciarzem. Spotykał się z moją szwagierką, przez co rozwalił dwa związki: swój i jej - opowiadał oskarżony w postępowaniu przygotowawczym.

Mężczyzna miał też pretensje do biznesmena, że ten kazał mu płacić wysoki czynsz za wynajem lokalu na działalność. - On później wynajął ten lokal komuś innemu za połowę ceny, którą kazał mi płacić - wylewał swoje żale oskarżony.

Przed sądem zeznawała dziś córka biznesmena. Kobieta opowiadała, że jej ojciec wyciągnął do swojego przyszłego zabójcy pomocną dłoń, gdy wszyscy inni się od niego odwrócili. - Gdy Piotr J. wracał z odwyku, szedł do mojego ojca. Tata mówił, że trzeba dać mu jeszcze jedna szansę. Razem zjedli nawet w tym roku śniadanie wielkanocne, a krótko po tym (do tragedii doszło w maju - red.) on zrobił coś takiego - mówiła kobieta z trudem hamując emocje.

Oskarżony przeprosił bliskich zamordowanego. - Musicie mi wybaczyć tę moją nieostrożność - mówił dziś przed sądem.

Dzieci ofiary domagają się od niego po 100 tys. złotych zadośćuczynienia. Jego żona (w chwili śmierci nadal byli małżeństwem) chce 50 tys. złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska