Zabójstwo w Zawadzie. Syn dostał wyrok, teraz przed sądem stanął ojciec

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Wiktor M. chciał dobrowolnie poddać się karze. Sąd zgodził się na to.
Wiktor M. chciał dobrowolnie poddać się karze. Sąd zgodził się na to. Mirela Mazurkiewicz
Podczas przeszukania domu policjanci znaleźli broń, na którą - jak się okazało - Wiktor M. nie miał pozwolenia. Mężczyzna tłumaczył się z tego przed sądem.

72-letni Wiktor M., jak wynika z ustaleń śledztwa, nie miał żadnego związku ze zbrodnią w Zawadzie. Jego proces to pokłosie głośnej sprawy o zabójstwo. Do zbrodni doszło w grudniu 2018 roku. Sprawca kilkakrotnie uderzył swoją ofiarę młotkiem ciesielskim w głowę, a później strzelił do 48-latka, u którego był zadłużony. Broni nigdy nie odnaleziono.

Syn Wiktora M., który był sprawcą tej zbrodni, zakopał zwłoki na terenie swojej firmy. Początkowo wyglądało na to, że Maciej Z., który pożyczał pieniądze na procent, zaginął. Kilka dni później policjanci wpadli na trop mordercy. W trakcie przeszukania policjanci znaleźli też kilka sztuk broni należącej do ojca Marka M. W styczniu 2019 roku sąd skazał Marka M., na 25 lat więzienia. Dwa tygodnie później na ławie oskarżonych zasiadł jego ojciec.

72-letni Igor M. miał dwa rewolwery, broń długą oraz dwie lufy, zawierające istotne elementy broni, na które nie posiadał pozwolenia. Policjanci znaleźli też u niego kilka sztuk amunicji. Mężczyzna jest myśliwym, dlatego w domu miał również trzy sztuki legalnej broni myśliwskiej.

- Rewolwery kupiłem kilka lat wcześniej na giełdzie samochodowej w Opolu. Używałem ich jako straszaków, dlatego były tam ślepe naboje - wyjaśniał w postępowaniu przygotowawczym oskarżony. - Jestem strażnikiem łowieckim, dlatego używałem tej broni do odstraszania zwierzyny. Moim zdaniem ona nie nadawała się do strzelania.

Wiktor M. twierdził, że broń długą dostał 20 lat wcześniej od myśliwego z Zawady w ramach rozliczenia.

- On chciał założyć opony w moim zakładzie wulkanizacyjnym, ale nie miał pieniędzy. Zaoferował, że da mi w zastaw stary kbks, który nie strzela. Był mi winny 500 złotych, ale po pewnym czasie dowiedziałem się, że ten człowiek zastrzelił się w domu z broni myśliwskiej - wyjaśniał w postępowaniu przygotowawczym Wiktor M. - Broń była zabezpieczona w szafie pancernej i nikt, poza mną, nie miał do niej dostępu. Nikt nie ucierpiał, ale mimo to żałuję tego, co się stało. Nie wiedziałem, że na tę broń muszę mieć pozwolenie - mówi przed sądem oskarżony.

72-letni Wiktor M. chciał dobrowolnie poddać się karze. Zaproponował dla siebie 5 tys. złotych grzywny. Sąd zgodził się na to. Zasądził też od oskarżonego blisko 600 złotych kosztów sądowych.

- Ma pan 72 lata i po raz pierwszy staje przed sądem w charakterze oskarżonego - uzasadniała sędzia Marzena Drozdowska z Sądu Rejonowego w Opolu. - Przyznał się pan do winy. Sąd przeanalizował dowody i doszedł do przekonania, że sprawa nie budzi wątpliwości.

Wyrok nie jest prawomocny. Wiktor M. jest myśliwym, więc dodatkową dolegliwością będzie dla niego zapewne to, że straci pozwolenie na broń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska