Fiasko poszukiwań kobiety zarówno na pobliskich wydmach jak i terenach leśnych sprawiło, że dla śledczych najbardziej prawdopodobną stała się wersja, według której Iwona przeszła przez tereny leśno-parkowe cała i zdrowa. Doszła do ulicy Czarny Dwór, w rejonie niewielkiego osiedla, na którym mieszkała. Dlaczego "rozpłynęła się" bez śladu? Bo została zabrana samochodem.
- Są możliwe dwa warianty - mówi informator portalu gazeta.pl. - W uliczce między blokami, nieopodal domu, czekał na nią w samochodzie ktoś znajomy. Być może powiedział, że chce przeprosić, wyjaśnić powody jakiegoś towarzyskiego nieporozumienia i dlatego dziewczyna wsiadła do auta. Została uprowadzona i zapewne zamordowana, skoro do dzisiaj nie odezwała się, ani nikt nie próbowała nawiązać kontaktu z rodzicami. Wakacyjna ucieczka jest wykluczona.
Na czym polega drugi wariant?
- Przeszła przez tereny parkowo-leśne, ale nie dotarła do osiedla, na którym mieszka. Z zasłoniętej krzakami alejki wyszła prosto na jezdnię, pod koła przypadkowo przejeżdżającego samochodu. To miejsce położone na uboczu. Sprawca zabrał martwą ofiarę do auta i gdy upewnił się, że nikt go nie zauważył, odjechał.
W tym drugim wypadku może być niezwykle trudno wykryć sprawcę. Policja zabezpieczyła monitoring z trasy pieszej wędrówki Iwony, ale nikt nie pomyślał, że śledztwo może pójść w kierunku poszukiwania samochodów, które około godz. 4.30 przejeżdżały w tym rejonie. Nikt nie zabezpieczył więc monitoringu w innych punktach Sopotu i Gdańska. Zajęto się tym dopiero w ostatnich dniach. Nie wiadomo, czy uda odzyskać całość zapisu.
- Niestety, popełniono błędy - mówi informator gazeta.pl . - Jeśli Iwona padła ofiarą wypadku, to nie ma już po nim śladu. Nikt niczego nie szukał, nikt nie badał, czy są tam ślady hamowania.
Jak zaginęła Iwona Wieczorek?
Jak dotąd w tej sprawie wiadomo jedynie tyle, że młoda kobieta po sprzeczce ze znajomymi w sopockiej dyskotece postanowiła wrócić do domu sama, na piechotę. Maszerowała bulwarem nadmorskim z Sopotu na gdańską Zaspę.
Po raz ostatni kamera zarejestrowała ją nad ranem 17 lipca, o godz. 4.12. Dziewczyna minęła wejście na plażę nr 63 w Jelitkowie. Było już jasno, po bulwarze chodziło sporo osób. Iwonie do domu zostało około 20 minut drogi.
Musiała przejść kilkaset metrów przez tereny leśno-parkowe. Jedna z głównych wersji śledztwa zakładała, że 19-latka została zaatakowana przez przypadkowego sprawcę i padła ofiarą zbrodni na tle seksualnym.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?