- Spotkałem ją dwa lata temu, pamiętam jak dziś - to było trzeciego maja - wspomina pan Peter, emeryt z RFN, który nie poda swego wieku, bo wygląda na o wiele mniej niż ma.
- Wybraliśmy się z przyjaciółmi do restauracji Royal w Krapkowicach.
Kilka stolików dalej siedziała ona. Czterdziesto-, może czterdziestopięciolatka... To było po prostu jak objawienie, bardzo mi się spodobała. Od lat nie przydarzyło mi się coś takiego, motyle w brzuchu.
- Co tu kryć, zaimponowało mi to, że tak młoda kobieta zwróciła na mnie uwagę. Choć od naszego spotkania minęły już ponad dwa lata, ja nadal nie potrafię przestać o niej myśleć - wzdycha.
- Zerkałem na nią ukradkiem i widziałem, że ona też jest mną zainteresowana. Miałem wrażenie, że chce się ze mną skontaktować; sądząc po jej reakcjach, chyba nawet rozumiała niemiecki... - wspomina.
Do dzisiaj pluje sobie w brodę, że wtedy do niej nie podszedł, nie zagadał. - Wszystko działo się tak szybko, że nie miałem jak tego zrobić. Byłem w towarzystwie, ona zresztą też, nie wiedziałem, jak zareaguje. Gdybym był tam sam i ona też, to z pewnością bym z nią porozmawiał - mówi.
Herr Peter wrócił do Niemiec i obiecał sobie, że zrobi wszystko, żeby odnaleźć spotkaną w restauracji kobietę.
- W rocznicę naszego spotkania, punktualnie o tej samej godzinie poszedłem do tej samej restauracji, licząc, że ją tam znowu spotkam, ale nie udało się - wzdycha i dodaje, że w tym roku 3 maja zrobił to samo, ale jej i tym razem nie było.
Uznał, że nie ma co dalej liczyć na szczęśliwe zrządzenie losu i postanowił trochę pomóc szczęściu. Poprosił swoich polskich przyjaciół, żeby dali w gazetach ogłoszenia.
- Przyszedł do mnie tata i powiedział, że dla jego przyjaciela musimy odnaleźć tę kobietę. Obiecałam, że zrobię wszystko co w mojej mocy - wspomina pani Magda. - Wcześniej nikomu z nas się nie przyznał, że zakochał się na zabój. To bardzo miły człowiek, więc kibicuję, żeby mu się udało.
Pani Magda przesłała ogłoszenie do prasy: "Poszukiwana jest kobieta, która 3 maja 2010 roku około godziny 13.30-14.00 była w towarzystwie innej kobiety w Restauracji Royal w Krapkowicach. Obie Panie zamówiły deser lodowy. Miała Pani na sobie czarny kostium, którego żakiet miał około 4 do 6 dużych, białych guzików".
- Ja również byłem w restauracji, z dwoma mężczyznami i kobietą - uzupełnia Herr Peter. - Nasz stół był po prawej stronie restauracji, oddalony około trzech stołów od Pani stołu. Miałem na sobie krótką, brązową, skórzaną kurtkę. W międzyczasie byłem około ośmiu razy w restauracji, próbując znowu Panią spotkać. - Jeśli przypomina sobie Pani spotkanie, proszę zgłosić się do gazety, aby mogła nas ze sobą skontaktować. Chętnie nawiążę z Panią kontakt.
Mężczyzna przed laty mieszkał w Gogolinie, ale jako dziecko wyjechał do Niemiec. - Trzynaście lat temu przyjechałem tu ze znajomymi z Monachium, którzy chcieli odwiedzić swoje rodzinne strony. Zaprzyjaźniłem się z rodzicami Magdy i od tego czasu jestem tu kilka razy w roku.
Po szczęśliwym spotkaniu plan Petera jest taki:
- Na początek chciałbym z nią porozmawiać, a kto wie może z czasem zdecydowałaby się ze mną zamieszkać? - zastanawia się.
Jest gdzie: - Mam pod Monachium duży dom, ale po co mi on dla mnie samego.
Jeśli czyta nas kobieta, która rozpoznała siebie w opisie Petera, prosimy o kontakt z redakcją. Może to właśnie ten jedyny...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?