Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakończyła się budowa hospicjum stacjonarnego w Smardach Górnych. Zobacz, jak wygląda w środku

Milena Zatylna
Milena Zatylna
Mieszczą się w nim m.in pokoje z miejscami dla 16 pacjentów, ogród zimowy, łazienki (również do pielęgnacji osób leżących), poradnia medycyny paliatywnej, dyżurka pielęgniarska, dyżurka lekarska, a także kaplica i miejsce spotkań dla wolontariuszy i pacjentów z kominkiem i biblioteką.

- Można powiedzieć, że dzieło zostało szczęśliwie zakończone, choć jeszcze drobne prace są do zrobienia – mówi Sławomir Kołecki, prezes Stowarzyszenia Hospicjum św. Ojca Pio, które realizowało budowę. – Przygotowujemy dokumenty odbioru budynku, aby wszystkie formalności zakończyć jeszcze w tym roku i wystąpić do Narodowego Funduszu Zdrowia o kontrakt już od 1. kwartału roku następnego.

Budowa hospicjum stacjonarnego trwała od 2009 roku. Wówczas stowarzyszenie otrzymało od gminy Kluczbork budynek po byłej szkole w Smardach Górnych. Faktyczne prace rozpoczęły się 19 kwietnia 2010 roku.

- Trwało to tak długo, bo budowaliśmy bez złotówki kredytu, jedynie dzięki jednemu procentowi odpisu z podatków, darowiznom czy nieodpłatnej pracy skazanych z kluczborskiego zakładu karnego i wielu osób wspierających nasze dzieło – informuje Sławomir Kołecki. – Ale w ten sposób dziś uniknęliśmy problemów związanych z rosnącymi ratami kredytów, co byłoby dla nas katastrofą.

Kiedy stowarzyszenie rozpoczynało budowę, nie brakowało osób, które wątpiły w powodzenie tego przedsięwzięcia.

- Mówiły: „Nie uda wam się. Nie macie pieniędzy. Nie macie wiedzy budowlanej. Nie macie nic" – wspomina Sławomir Kołecki. – Faktycznie nic nie mieliśmy. Ale nasz patron, święty Ojciec Pio, kiedy zaczynał budować Dom Ulgi w Cierpieniu w San Giovanni Rotondo, też nic nie miał, tylko lira, którego dostał od wdowy. My natomiast mieliśmy budynek przekazany za złotówkę. Ale wierzyliśmy, że Bóg prowadzi nasze dzieło, że się uda i się udało.

W efekcie powstało hospicjum stacjonarne o powierzchni 1222 m2 (pierwotny budynek szkoły miał 670 m2). Mieszczą się w nim m.in.: pokoje z miejscami dla 16 pacjentów, ogród zimowy, łazienki (również do pielęgnacji osób leżących), poradnia medycyny paliatywnej, dyżurka pielęgniarska, dyżurka lekarska, a także kaplica i miejsce spotkań dla wolontariuszy i pacjentów z kominkiem i biblioteką.

- Kaplicę erygował w ubiegłym roku biskup kaliski. Co miesiąc msze święte za zmarłych pacjentów hospicjum domowego odprawia nasz kapelan, ksiądz Krzysztof Jakubowski, proboszcz parafii w Smardach – mówi prezes stowarzyszenia. – Wystrój kaplicy to w dużej mierze dzieło naszego przyjaciela, artysty z Opola Arona Knosali, który wyrzeźbił ołtarz i ambonę, a także namalował obraz miłosiernego Samarytanina z twarzą Ojca Pio.

Choć budowa się zakończyła, pomieszczenia są w większości umeblowane, przed stowarzyszeniem nowe wyzwania, być może nawet trudniejsze.

- Na naszych barkach będzie ciężar utrzymania hospicjum stacjonarnego, bo kontrakt na pewno nie wystarczy na wszystkie wydatki, które przecież rosną w zastraszającym tempie – mówi Sławomir Kołecki. – Kiedy nie mieliśmy pieniędzy na prace budowlane, po prostu je wstrzymywaliśmy. Z hospicjum się tak nie da.

Ogrzewanie budynku będzie kosztować na pewno dużo więcej niż dotychczas.

- Za tonę pelletu płaciliśmy 850 złotych, teraz po znajomości kupiliśmy za 2150 złotych, a mówi się, że już niedługo będzie kosztował 2600 złotych. Dostałem też nową fakturę za prąd o 50 procent wyższą – informuje prezes stowarzyszenia. – Dlatego chcemy zainstalować panele fotowoltaiczne na budynku gospodarczym o mocy prawie 9kW, co sprawi, że będziemy niemal samowystarczalni jeśli chodzi o prąd.

Według wstępnych szacunków instalacja ma kosztować ok. 46 tysięcy złotych. Stowarzyszenie będzie prowadzić zbiórkę pieniędzy na ten właśnie cel.

- Kolejnym wyzwaniem jest pozyskanie następnego lekarza do placówki. Obecnie chorymi opiekuje się doktor Janusz Cholewiński, wiceprezes stowarzyszenia i kierownik medyczny hospicjum, choć wspomaga go żona doktor Weronika Cholewińska, pracuje praktycznie bez wytchnienia, co fizycznie jest bardzo trudne – wyjaśnia Sławomir Kołecki. – Prowadzimy rozmowy z innymi lekarzami, ale są one bardzo trudne, przede wszystkim z powodów finansowych.

Pozostały personel jest już skompletowany. To m.in. pielęgniarki, rehabilitantki, a także psycholog również ze specjalizacją z psychoonkologii.

- Mimo tych wszystkich problemów ufamy w powodzenie naszej misji, bo mamy świadomość, jak hospicjum jest potrzebne. W hospicjum stacjonarnym średnio mamy pod opieką 65-75 osób. Coraz więcej z nich to ludzie młodzi, w wieku 30 lub 40 lat – mówi Sławomir Kołecki. – Dlatego w dalszym ciągu prosimy o pamięć o nas i wsparcie finansowe.

Dzień otwarty w hospicjum cieszył się dużym powodzeniem. Odwiedzających po budynku oprowadzali m.in. uczniowie PSP nr 5 z Kluczborka, która w ramach wolontariatu współpracuje z placówką.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kluczbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto