ZAKSA dotarła do Włoch. Relacja

fot. Daniel Polak
Bez Patryka Czarnowskiego, ale z Sebastianem Świderskim w kadrze siatkarze z Kędzierzyna—Koźla przylecieli dzisiaj do włoskiej miejscowości Belluno. Jutro zagrają tu w finale Pucharu CEV ze słynnym Sisleyem Treviso.
ZAKSA dotarła do Włoch. Relacja

ZAKSA przyleciała z Wrocławia wyczarterowanym samolotem. O godz. 15.20 nasza ekipa wylądowała w Treviso, a przed 17 już była w Belluno. W tym malowniczym, położonym w Dolomitach kilkunatotysięcznym miasteczku, Sisley rozgrywa bowiem swoje pucharowe mecze.

Italia przywitała kędzierzynian słoneczną pogodą. Temperatura powietrza przekracza dziś 10 stopni, a na niebie próżno szukać obłoków.

Trudno się dziwić, że w naszej ekipie panują dobre nastroje.

- Skoro już dotarliśmy do finału, to nie po to, żeby w nim tylko zagrać - przekonuje Piotr Gacek, libero naszej drużyny. Gacek, podobnie jak Grzegorz Wójtowicz, w poprzednim tygodniu chorował. Jednak obaj są już w dobrej dyspozycji i podobnie jak pozostali gracze są naładowani pozytywną energią.

- Duch walki w ekipie jest bardzo duży - podkreśla Andrzej Kubacki, drugi trener ZAKSY. - U chłopaków widać bardzo duże zaangażowanie. Ponieważ mieliśmy kłopoty z halą i w sobotę wypadł nam trening, to w niedzielę zajęcia były znacznie bardziej obszerne i męczące. Mimo to po długim treningu część chłopaków została i jeszcze pracowała.
Na godzinę 20.00 nasi siatkarze mają zaplanowany trening w miejscowej hali Spes Arena Belluno.

Pierwszy finałowy mecz rozegrany zostanie w środę o godz. 20.30. Informacje po każdym secie na naszym portalu.

Teraz walczymy o puchar

Rozmowa z Michałem Ruciakiem, przyjmującym i kapitanem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

- Od półfinału z CSKA Sofia minęło 10 dni. Mieliście sporo czasu, by nagromadzić energię.
- Tego czasu było trochę więcej niż zwykle i wykorzystaliśmy go na bardzo mocny trening. Przygotowywaliśmy się mocniej pod kątem najbliższych meczów z Sisleyem, ale również najważniejszego okresu w lidze. Przed starciami z Sisleyem jesteśmy dobrej myśli. Chcemy w obu meczach podjąć walkę, bo tylko wtedy będziemy mogli coś z drużyną wywalczyć. Mam nadzieję, że uda się coś przywieźć z Włoch.

- W drużynie panuje optymizm, ale nie jesteście faworytem pierwszego meczu.
- Generalnie nie jesteśmy faworytem finałowej konfrontacji z Sisleyem. Jednak przed meczami nie składamy broni i na pewno możemy obiecać, że w obu meczach podejmiemy walkę. Postaramy się jak najlepiej wykonywać wszystkie siatkarskie elementy, a na boisku okaże się, czy to wystarczy na rywala. Sisley wygrał półfinałową potyczkę z Resovią, ale zespół z Rzeszowa pokazał, że można prowadzić z Włochami równorzędną walkę.

- Po półfinale trener Sisleya komplementował Resovię i stwierdził, że to był przedwczesny finał. Musicie się postarać wyżej zawiesić poprzeczkę.
- Spróbujemy zagrać lepiej i skuteczniej od Resovii i sprawić trenerowi Sisleya niemiłą niespodziankę i udowodnić, że to mecze z nami są prawdziwym finałem.

- Udział w takich meczach to chyba jedno z marzeń każdego zawodnika, jeśli idzie o klubową siatkówkę?
- Dojście do finału europejskich pucharów to wielka rzecz. Przecież przez wiele lat żaden polski zespół nie dostępował tego zaszczytu. Były awanse naszych drużyn do Final Four, mecze o trzecie miejsca, ale wciąż brakowało udziału Polaków w ścisłym finale. Osiągnęliśmy już duży sukces, ale nie poprzestaniemy na tym, by tylko wziąć udział w finale. Teraz walczymy o puchar.

- Co zrobić, by to trofeum zdobyć?
- Na pewno nie może być falowania w grze, tylko od początku pierwszego meczu do końca rewanżu musimy zagrać we wszystkich elementach na równym wysokim poziomie. Jakikolwiek nasz przestój Sisley na pewno wykorzysta, co może nas sporo kosztować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska