ZAKSA Kędzierzyn-Koźle gra dzisiaj w Jastrzębiu

Daniel Polak
Jastrzębia Bartosz Gawryszewski (z lewej) i Mitja Gasparini.
Jastrzębia Bartosz Gawryszewski (z lewej) i Mitja Gasparini. Daniel Polak
Siatkarze wracają na ligowe parkiety po krótkiej przerwie.

Dziś w Jastrzębiu zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla zmierzą się z zespołem, który dotychczas im wyraźnie nie leżał.

Mieliśmy w planach wygrać, ale się nie udało - tłumaczył po pierwszym meczu przegranym z Jastrzębiem 1:3 środkowy ZAKSY Patryk Czarnowski, który przez ostatnie trzy sezony bronił barw dzisiejszego rywala naszego zespołu. - Szczególnie zależało mi na tym meczu, bo to mój były zespół i chciałem się jak najlepiej zaprezentować. Nie wyszło, ale liczę, że kolejne podejście będzie dużo lepsze.

Na początku listopada to kędzierzynianie byli faworytem i wydawało się, że wreszcie złamią rywala, z którym wcześniej nie potrafili sobie zwyczajnie poradzić. ZAKSA przystępowała do meczu jako lider, ale w meczu z Jastrzębiem, które jeszcze nie wygrało, zupełnie nie przypominała drużyny, która z kwitkiem odprawiała kolejnych rywali i dzielnie walczyła z mistrzem Polski. Co prawda spotkanie było zacięte, ale o porażce 1:3 zdecydowały błędy ZAKSY.

- To nie jest tak, że nie lubimy Jastrzębia, bo to rywal jak inni, a teraz walczący o życie - mówi Andrzej Kubacki, drugi trener ZAKSY. - Tak się jednak ułożyło, że ostatnimi czasy są od nas lepsi. Nadeszła jednak najwyższa pora, aby ich złamać, wrócić do gry na miarę możliwości i zdobyć trzy bezcenne punkty. W tabeli jest duży ścisk, stawka się wyrównała, a kilka zespołów, tak jak my, mierzy w miejsce w "czwórce". Dlatego przed nami ważne spotkanie.

Ostatni mecz z Jastrzębiem rozpoczął pasmo nienajlepszych występów naszego zespołu. W kolejnych siedmiu spotkaniach nie wygrał choćby raz za trzy punkty i w sumie zgromadził ich tylko 10 na 21 możliwych. Atmosfera stała się bardzo nieciekawa, a kibice domagali się nawet zdymisjonowania trenera Krzysztofa Stelmacha.

W Jastrzębiu nastroje wydają się jeszcze gorsze, bo wygrana z ZAKSĄ okazała się chlubnym wyjątkiem. Zespół przegrywał mecz za meczem, a pokonanie AZS-u Olsztyn i Pamapolu Wieluń to zupełne minimum. Jednak w ekipie rywala pojawiło się światełko, którym była wygranym z czarnogórską Budvanską Rivijerą Budva w Lidze Mistrzów. W Jastrzębiu zmienił się także trener. Miejsce Słowaka Igora Prielożnego zajął były słynny włoski siatkarz Lorenzo Bernardi, który stawia pierwsze kroki w pracy szkoleniowej.

- Na treningach wszystko wygląda bardzo dobrze i jeśli przeniesiemy to na mecz nie będziemy mieć kłopotów z pokonaniem rywala, który też przecież ma swoje problemy - uważa drugi trener jastrzębian Miroslav Palgut.

- Jastrzębie będzie zdeterminowane, a my musimy przede wszystkim podjąć walkę - dodaje trener Kubacki. - Sporo czasu na treningach poświęciliśmy wyeliminowaniu błędów, bo za dużo punktów rywalom oddawaliśmy. Jeżeli zagramy równo i konsekwentnie, a na dodatek ofiarnie to możemy liczyć na dobry wynik.

Obydwie drużyny liczą, że dziś otworzą nowy rozdział i wreszcie zaczną grać na miarę możliwości i oczekiwań. Nic więc dziwnego, że święta siatkarze obu ekip spędzili w hali. Jastrzębianie mieli tylko dwa dni przerwy, a podopieczni trenera Krzysztofa Stelmacha zaledwie jeden.
- Wiadomo, że święta w Polsce mają bardzo rodzinny charakter, a każdy z nas na chwilę oderwał się od siatkówki - kończy Kubacki. - To było nam potrzebne, bo byliśmy cały czas w dużym biegu. Siatkówka to jednak nasza praca i szybko do niej wróciliśmy. Wszyscy zawodnicy oprócz Sebastiana Świderskiego ostro trenowali i mamy nadzieję na szybkie efekty.

Mecz w Jastrzębiu rozpocznie się dziś o godz. 18.00. Transmisja w TV4 i Polsacie Sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska