ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała Jastrzębski Węgiel

Łukasz Baliński
ZAKSA po trzech meczach ma komplet punktów. Tym razem ograła 3:0 Jastrzębski Węgiel.
ZAKSA po trzech meczach ma komplet punktów. Tym razem ograła 3:0 Jastrzębski Węgiel. Sławomir Jakubowski
W pierwszym meczu u siebie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała bez straty seta Jastrzębski Węgiel. Jeśli komuś brakowało emocji w dwóch pierwszych partiach, łatwo wygranych przez naszych siatkarzy, to zrekompensowały mu to zapewne wydarzenia z trzeciej odsłony... ale po kolei.

Początek meczu zapowiadał bowiem wyrównaną walkę. Obie drużyny szły „łeb w łeb” do stanu 3:3. Potem jednak miejscowi - przy serwisach Mateusza Bieńka i skutecznych atakach Maurice Torresa - odskoczyli na cztery „oczka”. W związku z tym trener rywala szybko poprosił o czas.

Niestety, dla siebie i jego podopiecznych, nie wskórał zbyt wiele, bo niebawem było już 11:5 dla kędzierzynian i taką przewagę utrzymywali oni przez dłuższy czas, a nawet nieco ją powiększyli na 15:8 i co ciekawe o chwilę przerwy akces zgłosił również szkoleniowiec gospodarzy Andrea Gardini.

A że cały czas szalał duet Bieniek - Torres, to ich zespół miał w pewnym momencie nawet 10. punktów więcej (18:8). Wówczas goście rzucili się do odrabiania strat, jeśli można tak powiedzieć, skoro w pewnym momencie różnica stopniała do sześciu piłek, ale i tak nasi siatkarze mieli tę partię pod kontrolą. W dodatku też drugi nasz środkowy Łukasz Wiśniewski również pokazał jak się atakuje z krótkiej i mieliśmy piłkę setową. Drugą wykorzystał Rafał Buszek i było 25:17.

Początek kolejnej odsłony to wciąż błędy rywali i przede wszystkim dobra gra gospodarzy, którzy szybko wyszli na prowadzenie 6:2, a po asie serwisowym Sama Deroo było już 10:5 i Mark Lebedew znów skorzystał z opcji „time out”. Na niewiele się to zdało bo trójkolorowi jeszcze nieco im uciekli, a choćby po nieskutecznym ataku Macieja Muzaja na siedem punktów (16:9).

Gdy zaraz potem Deroo popisał się dwoma kapitalnymi technicznymi atakami stało się jasne, że jego drużynie żadna krzywda w tej części gry już się nie stanie. I faktycznie, choć jastrzębianie jeszcze coś tam próbowali, gdzieś tam szarpali, ale na niewiele im się to zdało, gdyż ostatecznie ulegli, a tym razem decydujący punkt był zasługą fatalnego serwisu Hidalgo Olivy.

10 minutowa przerwa nie wpłynęła zbyt dobrze na nasz zespół, który pogubił się nieco w dwóch pierwszych akcjach, a potem rywal utrzymywał minimalną przewagę. W pewnym momencie jednak Benjamin Toniutti najpierw wykazał się sporym sprytem przy piłce stykowej, a potem niczym rasowy środkowy zablokował rywala i mieliśmy remis. Gdy zaraz potem przeciwnik dwukrotnie nieudolnie zaatakował to ZAKSA prowadziła 7:5, a niebawem ten „dystans” nawet podwoiła.

Nie wszystko jednak tego dnia jej przedstawicielom wychodziło i po asie serwisowym Grzegorza Kosoka było już tylko 14:13, a po chwili mieliśmy remis po 16, na co Gardini poprosił o przerwę na żądanie. Pomogło, a już na pewno Wiśniewskiemu, który najpierw po krótkiej, a potem blokiem zdobył punkty dla swojej drużyny.

Gdy swoje dołożył Deroo to ich zespół odskoczył na trzy piłki i tym razem to Lebedew wezwał do siebie swoich podopiecznych. Zaraz też Belg dodał asa serwisowego i było już 21:17. Jastrzębianie jednak nie składali broni i praktycznie zniwelowali stratę, na co znowu zareagował włoski trener naszego zespołu. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Buszek i najpierw plasem, a potem blokiem pozwolił swojej ekipie złapać nieco oddechu.

Na próżno, bo kolejne trzy akcje należały do przyjezdnych i zaczęła się walka na przewagi. W niej bój długo toczył się "oko za oko, ząb za ząb". Dość powiedzieć, że zadecydowała dopiero... 10 (!) piłka meczowa. Najpierw asem popisał się Buszek, a zaraz potem cudowną kiwkę zaprezentował Deroo i ZAKSA ostatecznie triumfowała 33:31!

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:0 (17, 18, 31)
ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Torres, Deroo, Bieniek, Zatorski (libero) - Jungiewicz. Trener Andrea Gardini.
Jastrzębski Węgiel: Kampa, Hidalgo Oliva, Kosok, Muzaj, Rodrigo Quiroga, Sobala, Popiwczak (libero) oraz Lushtaku, Ernastowicz, De Rocco i Turski. Trener Mark Lebedew.
Sędziowali: Szymon Pindral (Kielce), Maciej Twardowski (Radom).
Widzów 2200.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska