Ostatecznie podopieczni Nikoli Grbicia wygrali po tie breaku, choć też wcześniej prowadzili 2:0 w setach. W żadnym z nich nie wygrali jednak przewagą większą niż dwa punkty, a w pierwszej partii potrzeba było nawet gry na przewagi.
Później jednak team z Podkarpacia przebudził się i zwyciężył dwa razy 25:23. Wydawało się więc, iż znowu sprawdzi się siatkarskie powiedzenie, kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3. Na szczęście kędzierzynianie nie zamierzali odpuszczać i piąta partia należała do nich.
Początek meczu nie wskazywał jednak na takie emocji. Przyjezdni po skutecznych kontrach zaczęli szybko uciekać „Resce”, a po akcji Łukasza Kaczmarka było już 8:4. Kiedy do pracy wziął się blok z Rzeszowa, który powstrzymał m. in. Aleksandra Śliwkę mieliśmy remis po 9. Potem były mocne ciosy z obu stron, ale gospodarze po zbiciu Damiana Schulza prowadzili dwoma punktami (20:18), ale zaraz Dawid Smith wyrównał. Wszystko rozstrzygnęło się w emocjonującej końcówce.
Po tym kiedy Schulz zatrzymał Śliwkę miejscowi prowadzili 24:22 i wydawało się, że jest po wszystkim. Zaraz atakujący resoviaków popełnił błąd i znowu mieliśmy równowagę. Po tym jak Schulz się zrehabilitował jego team wyszedł na prowadzenie 26:25, jednak już ani on, ani żaden z jego kolegów do końca tej partii nie zapunktował. Nasi siatkarze z kolei byli bezbłędni.
To spowodowało, że w drugiej odsłonie poszli za ciosem i szybko było 10:5 dla nich. Później gra się bardziej wyrównała i mieliśmy walkę „oko za oko”, a pewnym momencie – po udanej próbie Śliwki – było już 23:17 dla Zaksy. Niestety, w tym momencie jej przedstawiciele zupełnie stanęli w i z kolejnych siedmiu piłek na swoją korzyść przechylili zaledwie jedną. A zatem 24:23 i zanosiło się na nerwową końcówkę. Na szczęście sprawę w swoje ręce wziął Łukasz Kaczmarek i wykorzystał pierwszego setbola.
Trzecia odsłona to znowu bój na całego... aczkolwiek po asowej zagrywce Nicholasa Hoaga było 15:12 dla Resovii. Niemniej losy tej partii ważyły się na samym finiszu. Autorami dwóch decydujących akcji byli Nicolas Marechal i … Kamil Semeniuk, który w ostatniej akcji palnął w aut.
To obudziło gości, którzy zdobyli cztery punkty z rzędu i prowadzili 11:9. Od tego momentu jednak podopieczni Piotra Gruszka podwoili swój stan posiadania, a przyjezdni zdobyli tylko trzy „oczka”. Po wyrównanym fragmencie Schulz był lepszy od Kaczmarka i na tablicy pojawił się wynik 22:19 dla miejscowych. Najważniejsze punkty dla rzeszowian zdobywał jednak tym razem Hoag.
Tie braek od początku przebiegał pod dyktando Zaksy, która szybko objęła prowadzenie 5:2, a niebawem było już 10:5. Tego już nasza ekipa nie mogła wypuścić z rąk i … nie wypuściła.
Warto odnotować, iż MVP spotkania został Łukasz Wiśniewski.
Co ciekawe tego samego wieczoru pierwszej porażki w sezonie doznał lider z Warszawy. Dzięki temu tez ZAKSA powróciła na eksponowaną pozycję.
Resovia Rzeszów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (26:28, 23:25, 25:23, 25:23, 11:15)
Resovia: Komenda, Hoag, Kosok, Schulz, Marechal, Krulicki, Perry (libero) oraz Lemański, Rosusseaux, Shoji i Buszek.
ZAKSA: Toniutti, Parodi, Wiśniewski, Kaczmarek, Śliwka, Smith, Zatorski (libero) oraz Stępień, Semeniuk, Baroti i Rejno.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?