ZAKSA na maksa czyli Trzy korony - komentarz Piotra Moca, redaktora naczelnego Radia Opole

Piotr Moc
Pojechałem, zobaczyłem i nie żałuję. Mowa o wyjeździe do stolicy Słowenii Lublany na Super Finały Klubowych Pucharów Europy. Koniec wieńczy dzieło można by rzec. Tak udanego sezonu kędzierzyńsko-kozielska ZAKSA nie miała w swojej historii. Puchar Polski, Mistrzostwo Polski i Puchar Europy w jednym sezonie. Co więcej te trofea zdobyto, w teoretycznie słabszym składzie, z mniej utytułowanym trenerem. A praktycznie okazało się, że była to najlepsza z dotychczasowych drużyn i najlepszy trener. Sukces jest niepodważalny i bezdyskusyjny.

W poprzednim komentarzu pisałem o swoich finałowych przeżyciach i doświadczeniach z poprzednich wydarzeń z udziałem siatkarzy z mojego miasta, w którym mieszkałem 30 lat. Byłem na finałach w Mediolanie w hali Fila Forum i w opolskim Okrąglaku, a w ostatnią niedzielę we wspomnianej Lublanie. Zanim dotarliśmy z grupą kibiców do hali Stozice, oczywiście zwiedzaliśmy to pięknie położone miasto. Gdy przechadzaliśmy się po uliczkach, raz po raz spotykaliśmy inne grupy fanów siatkówki.

Naszych było chyba więcej, mimo że w finałach grały dwie włoskie drużyny z Congeliano i Trentino. Może to tylko wrażenie, bo zdecydowana większość kibiców z Polski spacerowała po mieście po prostu w klubowych barwach. Widoczne były także flagi w oknach pensjonatów czy hoteli. Gdy tylko była okazja, najczęściej chwilę po przyjeździe, odbywało się głośne skandowanie i w rytmie wybijanym na bębnach. Po takich obrazkach w przeddzień meczu serce biło coraz mocniej. Nie liczyło się nic. Tylko wygrana naszej drużyny.

Nie brakowało takich osób, które w zwycięstwo nie do końca wierzyły, ale gdy nasza drużyna prowadziła w meczu 2:0, z twarzy tychże niedowiarków uśmiechy nie znikały. Jest takie bardzo znane powiedzenie: Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. To sprawdza się w wielu dziedzinach, a w sporcie drużynowym nad wyraz szczególnie.

To zawodnicy grają a nie trener, słychać tu i ówdzie. Tylko, że po przegranej zwykle z posady zwalniany jest trener a nie gracze. To co zobaczyłem w Lublanie po ostatniej piłce, pokazało jak na dłoni, jak ważna jest więź trenera z zawodnikami i odwrotnie. Gdyby byli obok siebie i każdy robiłby to co chce, nie byłoby spektakularnych triumfów. To trener wie na kogo w meczu może liczyć a na kogo nie. Jakiego zmiennika wstawić by ten nie zepsuł gry. Zatem chwała zawodnikom ale także i ich trenerom.

Sonda - Czy Polacy chcą amerykańskiej elektrowni atomowej w Polsce?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska
Dodaj ogłoszenie