ZAKSA pokonała wicemistrzów Polski

fot. Krzysztof Świderski
W decydującym secie gospodarze świetnie zagrali w bloku. Przez potrójną zasłonę nie potrafi przebić się as Jastrzębskiego Węgla - Robert Prygiel.
W decydującym secie gospodarze świetnie zagrali w bloku. Przez potrójną zasłonę nie potrafi przebić się as Jastrzębskiego Węgla - Robert Prygiel. fot. Krzysztof Świderski
Kędzierzynianie przegrywali w tie breaku 6:10 i 12:14. Zdołali jednak obronić cztery piłki meczowe Jastrzębskiego Węgla i wygrać spotkanie.

Protokół

Protokół

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:2 (-20, 18, 23, -22, 16)
ZAKSA: Żygadło, Małecki, Kurek, Nowak, Szczygieł, Nowotny, Mierzejewski (libero) - Jarosz, Patucha, Domonik. Trener Andrzej Kubacki.
Jastrzębie: N. Ivanow, Murek, Siezieniewski, Jurkiewicz, Czarnowski, Prygiel, Rusek (libero) - Łomacz, Kamiński, Gorzewski. Trener Roberto Santilli.
Sędziowali: Andrzej Kiszczak (Warszawa), Andrzej Lemek (Katowice). Widzów 2,5 tys.

Wicemistrzowie Polski mieli kilka szans, by wywieźć z Kędzierzyna zwycięstwo. Jednak gospodarze do ostatniej piłki grali twardo. Zostali za to nagrodzeni.

W tie breaku przegrywali już 6:10, ale doprowadzili do remisu 12:12. Dwa ataki Dawida Murka znów dały gościom prowadzenie, ale ZAKSA się nie poddawała. Precyzyjna zagrywka, aktywny blok i skuteczne obrony. To elementy, które zmuszały gości do kolejnych błędów. Gospodarze znów doprowadzili do remisu 16:16. Presji nie wytrzymał Paweł Siezieniewski. Najpierw skrzydłowego gości zablokował Jakub Novotny. Za moment "Sieziu" trafił w taśmę.

- Od stanu 6:10 Kędzierzyn zagrał fenomenalnie w zagrywce i w bloku - komentował Roberto Santilli, trener Jastrzębskiego Węgla. - Po pierwszych piłkach piątego seta byłem przekonany, że wygramy.

- Jestem szczęśliwy - mówił Andrzej Kubacki, trener gospodarzy. - Wygrana cieszy podwójnie, bo w rundzie zasadniczej pokonaliśmy zespół z wielkiej czwórki po raz pierwszy od półtorej roku. Zespół pokazał charakter. Szczególnie w trudnych potrafił się podnieść i wyszarpać rywalom z gardła zwycięstwo.

Gdyby ZAKSA potrafiła utrzymać wysoki poziom gry przez cały mecz, to pewnie wczoraj cieszyłaby się z komplety punktów. Na początku IV odsłony Marcin Nowak popisał się skutecznym blokiem, a swoje ataki w aut posłali Dawid Murek i Robert Prygiel. Gospodarze odskoczyli na 12:8 i wydawało się, że goście już nie odmienia losów seta. Wówczas trener Santilli wpuścił na rozegranie Grzegorza Łomacza. Jastrzębie poprawiło grę w ataku, a seria mierzonych zagrywek Łomacza pozwoliła gościom na uzyskanie kilkupunktowej przewagi 21:17. Mimo zrywu kędzierzynian wicemistrzowie Polski nie oddali tej odsłony.
- Spotkanie było bardzo zacięte i można powiedzieć, że wróciliśmy z dalekiej podróży, bo doprowadziliśmy do wyrównania. W czwartym secie wszyscy się chyba spodziewali, że Kędzierzyn zgarnie całą pulę, mając czteropunktową przewagę - komentował Siezieniewski.

- Cieszy zwycięstwo, choć poziom gry nie był najwyższy, bo obu drużynom zdarzały się serie błędów - przyznał Marcin Nowak, środkowy ZAKSA. - Momentami graliśmy bardzo dobrze, ale były okresy, w których mieliśmy fatalne wpadki. Po cichu liczyłem na komplet punktów. Jednak po raz kolejny przed meczem z trudnym rywalem za bardzo się stresujemy, co potem ma wpływ na naszą postawę.

- Sprawiliśmy miłą niespodziankę sobie i kibicom - mówił Konrad Małecki, przyjmujący ZAKSA. - Było ciężko, ale wierzyliśmy do końca, w sukces. Nasza gra na mistrzów Polski jeszcze nie wystarczyła. Jednak Jastrzębie jest w naszym zasięgu.

- Kędzierzyn ma ogromny potencjał, który do końca jeszcze nie jest wykorzystany - komplementował rywali Santilli. - Chwała gospodarzom za to, że w trudnej sytuacji potrafili się podnieść i wygrać kilka trudnych piłek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska