W pojedynku beniaminków faworyzowany był ten z Lublina, który zajmował dotychczas drugie miejsce. ZAKSA, która spisuje się również nadspodziewanie dobrze, liczyła na kolejne punkty, ale chyba nikt nie przypuszczał, że odniesie tak zdecydowane zwycięstwo.
- Do ideału ciągle nam daleko, jednak był to bez wątpienia jeden z naszych najlepszych występów w tym sezonie - mówił atakujący strzeleckiej ekipy Filip Grygiel.
Trudno się z tym nie zgodzić. ZAKSA w całym meczu nie popełniła wielu błędów i przede wszystkim nie dopuszczała do seryjnej utraty punktów. Potrafiła skutecznie odpowiedzieć po nieudanej akcji i w pełni wykorzystywała słabe strony rywali.
- Byliśmy dobrze przygotowani mentalnie i fizycznie - podkreślał Grygiel. - Nie zwalnialiśmy tempa ani na moment.
Gospodarze zaczęli wyśmienicie i w pierwszym secie grali jak z nut. Ich przewaga rosła błyskawicznie, a goście nie mieli w zasadzie nic do powiedzenia i zdobyli zaledwie 12 oczek. Otrząsnęli się jednak po fatalnym otwarciu i w drugiej partii mocno się postawili.
Żadna z drużyn nie umiała wypracować solidnej zaliczki. Lublinianie prowadzili 23-21, ale ZAKSA wyrównała, a później miała w górze pierwszą piłkę setową, którą zmarnowała. Walka trwała, emocji było dużo, ale to ostatecznie miejscowi wygrali tę próbę nerwów.
W trzeciej odsłonie, choć wynik oscylował w granicach remisu, to oni mieli delikatną przewagę i po pojedynczych błędach nie tracili kontroli nad wydarzeniami. W przyjęciu rzadko myliło się doświadczone trio Damian Pilichowski - Krzysztof Zapłacki - Grzegorz Wójtowicz, zaś odpowiedzialność za atak unosił Grygiel.
Po zepsutej zagrywce przyjezdnych ZAKSA mogła cieszyć się z pełnej puli, co wywindowało ją na pozycję wicelidera.
- Wszyscy mówili, że będziemy walczyć o utrzymanie, a na razie jesteśmy na przeciwległym biegunie tabeli - zaznaczał Grygiel. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chcemy grać jak najlepiej i skończyć rozgrywki jak najwyżej. Może nawet z medalem.
Grygiel, mimo że nie został uznany MVP spotkania (to wyróżnienie przypadło Wójtowiczowi), znów pokazał szeroki repertuar możliwości. Nie zawsze atakował na siłę, zwykle szukał bloku i radził sobie w trudnych sytuacjach. To jego piąty mecz z rzędu, w którym uzyskał przynajmniej 20 punktów.
- Staram się po prostu jak najlepiej wykonywać swoje zadanie - przyznawał skromnie Grygiel, który do ZAKSY trafił z SMS-u Spała. - Kiedy dostałem propozycję, długo się nie wahałem. Debiut w PlusLidze to moje marzenie. Jeśli będziemy dalej tak grać, to może trener zauważy, że któryś z nas jest potrzebny pierwszej drużynie.
ZAKSA Strzelce Opolskie - LUK Politechnika Lublin 3-0 (12, 27, 22)
ZAKSA: Bereza, Wójtowicz, Wóz, Grygiel, Zapłacki, Kosian, Pilichowski (libero) - Walczak, Walawender, Foltynowicz (libero). Trener Roland Dembończyk.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?