ZAKSA Strzelce Opolskie nie przestaje zaskakiwać. Jest już wiceliderem 1. ligi

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Pierwszoligowy zespół trenera Rolanda Dembończyka pokonał LUK Politechnikę Lublin 3-0. Dokonał tego w zaledwie 70 minut.

W pojedynku beniaminków faworyzowany był ten z Lublina, który zajmował dotychczas drugie miejsce. ZAKSA, która spisuje się również nadspodziewanie dobrze, liczyła na kolejne punkty, ale chyba nikt nie przypuszczał, że odniesie tak zdecydowane zwycięstwo.

- Do ideału ciągle nam daleko, jednak był to bez wątpienia jeden z naszych najlepszych występów w tym sezonie - mówił atakujący strzeleckiej ekipy Filip Grygiel.

Trudno się z tym nie zgodzić. ZAKSA w całym meczu nie popełniła wielu błędów i przede wszystkim nie dopuszczała do seryjnej utraty punktów. Potrafiła skutecznie odpowiedzieć po nieudanej akcji i w pełni wykorzystywała słabe strony rywali.

- Byliśmy dobrze przygotowani mentalnie i fizycznie - podkreślał Grygiel. - Nie zwalnialiśmy tempa ani na moment.

Gospodarze zaczęli wyśmienicie i w pierwszym secie grali jak z nut. Ich przewaga rosła błyskawicznie, a goście nie mieli w zasadzie nic do powiedzenia i zdobyli zaledwie 12 oczek. Otrząsnęli się jednak po fatalnym otwarciu i w drugiej partii mocno się postawili.

Żadna z drużyn nie umiała wypracować solidnej zaliczki. Lublinianie prowadzili 23-21, ale ZAKSA wyrównała, a później miała w górze pierwszą piłkę setową, którą zmarnowała. Walka trwała, emocji było dużo, ale to ostatecznie miejscowi wygrali tę próbę nerwów.

W trzeciej odsłonie, choć wynik oscylował w granicach remisu, to oni mieli delikatną przewagę i po pojedynczych błędach nie tracili kontroli nad wydarzeniami. W przyjęciu rzadko myliło się doświadczone trio Damian Pilichowski - Krzysztof Zapłacki - Grzegorz Wójtowicz, zaś odpowiedzialność za atak unosił Grygiel.

Po zepsutej zagrywce przyjezdnych ZAKSA mogła cieszyć się z pełnej puli, co wywindowało ją na pozycję wicelidera.
- Wszyscy mówili, że będziemy walczyć o utrzymanie, a na razie jesteśmy na przeciwległym biegunie tabeli - zaznaczał Grygiel. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chcemy grać jak najlepiej i skończyć rozgrywki jak najwyżej. Może nawet z medalem.

Grygiel, mimo że nie został uznany MVP spotkania (to wyróżnienie przypadło Wójtowiczowi), znów pokazał szeroki repertuar możliwości. Nie zawsze atakował na siłę, zwykle szukał bloku i radził sobie w trudnych sytuacjach. To jego piąty mecz z rzędu, w którym uzyskał przynajmniej 20 punktów.

- Staram się po prostu jak najlepiej wykonywać swoje zadanie - przyznawał skromnie Grygiel, który do ZAKSY trafił z SMS-u Spała. - Kiedy dostałem propozycję, długo się nie wahałem. Debiut w PlusLidze to moje marzenie. Jeśli będziemy dalej tak grać, to może trener zauważy, że któryś z nas jest potrzebny pierwszej drużynie.

ZAKSA Strzelce Opolskie - LUK Politechnika Lublin 3-0 (12, 27, 22)

ZAKSA: Bereza, Wójtowicz, Wóz, Grygiel, Zapłacki, Kosian, Pilichowski (libero) - Walczak, Walawender, Foltynowicz (libero). Trener Roland Dembończyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska