Zakupoholizm, czyli ile otwieraczy do wina jest w stanie zmieścić szuflada

Redakcja
Gdy łapiemy się na tym, że kupujemy niepotrzebne rzeczy, do sklepów chodźmy z gotówką, karty zostawmy w domu.
Gdy łapiemy się na tym, że kupujemy niepotrzebne rzeczy, do sklepów chodźmy z gotówką, karty zostawmy w domu. Łukasz Kasprzak
Są po to, by mieć: nowy ciuch, gadżet kuchenny, cudowny sprzęt, kosmetyk. Kolejny, jeszcze jeden, na pewno lepszy i oczywiście potrzebny. Nałóg ten jest z pozoru niepoważny, a jednak potrafi doprowadzić do ruiny. Wpadają w niego nie tylko „Żony Hollywood”.

Kuchenna szafka Kaśki skrywa: 39 otwieraczy do wina, w tym 14 kompletów - takich z termometrami do mierzenia temperatury trunku oraz z pojemnikami do chłodzenia butelki; poza tym - tuzin spieniaczy do mleka i noży do sera, a w kącie stoją dwa szybkowary. To tylko część kuchennych skarbów pani domu. Większość jest nieużywana.

Mąż Kaśki ostatnio podliczył, ile wydała na te gadżety, i wyszło mu, że od połowy sierpnia - 5 tysięcy złotych. Jakim cudem, skoro on - pracując w opolskiej firmie przewozowej - ledwo wyciąga na rękę 3 tysiące, a ona jest w domu, opiekując się dziećmi. Wykonuje od czasu do czasu zlecenia z umowy o dzieło, dorabia niecały tysiąc.

- I jeszcze kurier w piątek przywiózł patelnię grillującą z gwarancją na ponad 100 lat, z dodatkowym rusztem oraz odczepianą rączką, kosztującą niemal dwa tysiące. Na papierze w opakowaniu z patelnią takiej długoletniej gwarancji jednak nie było - mówi mąż.

Zresztą - nawet jakby była, to jakie to ma znaczenie? Ani Kaśka, ani jej mąż grillować na tej patelni za sto lat nie będą.

- Za to w domu znalazłem druki na jakąś dziwną pożyczkę w celu kupienia patelni - dodaje.

- Musisz się leczyć - oświadczył mąż, tym bardziej że jego druga połowa zlikwidowała od wakacji dwie lokaty oraz - co było przelaną kroplą - zaciągnęła szybki kredyt w parabanku.

Teraz biorą kolejną, tym razem w rodzinie, pożyczkę na terapię i leczenie Kaśki od zakupoholizmu (sesja kosztuje ponad 100 złotych, a potrzebnych ich będzie na pewno minimum 20, NFZ tego nie opłaci).
Wszystko po 5 złotych

Zakupoholizm - jak się okazuje - to wcale nie przypadłość milionerek z wielkich miast. Dotyka także mieszkańców prowincji, szaraczków, jak każdy z nas.

- Proszę sobie przypomnieć wakacyjne namioty z towarem po 5 złotych. Pełne są chłamu oraz tłumów ludzi, którzy ten chłam kupują - mówi Roman Pomianowski, psycholog specjalizujący się w terapiach ludzi popadających w notoryczne zadłużanie się. - Owi klienci wakacyjnych namiotów handlowych to w znacznej mierze początkujący zakupoholicy. Wcale nie są bogaci, ale w namiocie potrafią wydać od kilku do kilkuset złotych, dzień w dzień przez cały turnus.

Kaśka mówi, że gdy widzi jakiś kuchenny gadżet, a od razu go nie kupi - staje się niespokojna. Wciąż myśli: a to o uniwersalnym nożyku, który jest ostry jak brzytwa, kroi wszystko na drobne plasterki, a jak trzeba, to wydrąży fikuśne kształty z warzyw i owoców, a to o dizajnerskim młynku do kawy… Nawet o starej wadze, którą zauważyła na wiejskim pchlim targu, wracając z wypadu w Bieszczady.

- Męczę się, dopóki ostatecznie nie kupię tego, co sobie upatrzyłam - mówi. - Zwykle wracam do sklepu albo klikam w witrynę internetową, aby kupić przyuważony tam przedmiot.

Tylko tej wagi nie ma, chociaż po kwadransie jazdy zawróciła z trasy, ale stragan już się zwinął. Była tak wściekła, że kopała ze złości opony samochodu.

Albo taka sytuacja: Kasia jest w sklepie, swym ulubionym ze stylowym wyposażeniem kuchni. Mąż tymczasem od niemal godziny do niej dzwoni. A ona odrzuca połączenia, nie sprawdzając nawet, kto telefonuje. Ważne, aby nikt jej nie przeszkadzał w wybieraniu kolejnych, setnych już podkładek pod kubki. Tymczasem mąż dzwonił, bo ich córka wróciła ze szkoły z gorączką i trzeba było kupić na mieście syropek, aby zbić małej temperaturę.

Zwaliła wszystko na brak zasięgu w centrum handlowym.

Roman Pomianowski pamięta swoją pacjentkę: Anna, doktor nauk ekonomicznych. Wykształcona, inteligentna, świadoma tego, jakich manipulacji używa się w handlu, aby złapać klienta, i jak łatwo jest wejść w spiralę zadłużenia.

I mimo to popadała w zakupoholizm. Kupowała kolejne buty i inne fatałaszki. Wszystkie te przedmioty w sklepie się jej bardzo podobały, nie potrafiła od nich oderwać wzroku, kupowała w przekonaniu, że są dla niej stworzone. Potem przymierzała ciuchy i buty w domu i… rzucała w kąt. Brzydkie, za ciasne, nietwarzowe.

- Trafiła do mnie dwa razy, za każdym, razem przyprowadzał ją mąż - mówi terapeuta. - To był cudowny człowiek, który szybko zauważył problem i potrafił spokojnie przekonać żonę, że potrzebuje pomocy. Również ona - bardzo spostrzegawcza i inteligentna - potrafiła sama przed sobą przyznać, że staje się zakupoholiczką. Chciała walczyć.

Po pierwszej terapii i paru latach przerwy, gdy - wydawało się - zapanowała nad swoją słabością, znów do niej powróciła. Była w ciąży, ale zamiast przygotowywać się do macierzyństwa, stale biegała po sklepach, kupując co rusz nowe ciuchy, obuwie…

- I po powrocie do domu dopadała ją świadomość, że wpędza siebie oraz męża i przyszłą rodzinę w kłopoty, że wydaje bezsensownie pieniądze, zaciąga kolejne długi - mówi Pomianowski.

Gdy jednak wchodziła do sklepu, zapominała o rozsądku.
Miękki, ale groźny nałóg

Pomianowski stara się nie używać słowa uzależnienie.

- Bo to stawia zakupoholików na równi z na przykład alkoholikami. Tych nałogów nie można porównywać. Zakupoholicy ulegają impulsowi kupna, aby odczuć ulgę, poprawić sobie humor. W alkoholizmie pojawia się jeszcze motyw głodu alkoholowego - wyjaśnia. - Zakupoholicy, porównując się do tzw. twardych uzależnień, szukają dla siebie łatwego alibi, powtarzając: „to jest ode mnie silniejsze”. Szukają pogłębionymi psychoanalizami początku swych zachowań.

Zakupoholicy, robiąc w sposób niepohamowany sprawunki, tak naprawdę sprawiają sobie frajdę. Tyle że to bardzo kosztowna frajda, co wiąże się z popadnięciem w kolejny nałóg i uzależnienie się od pożyczek, kredytów.

- Znam sytuacje, kiedy osoby, będąc w rejestrze dłużników, a nie mając czym zapłacić za prąd, szły najpierw po chwilówkę na ten prąd, a potem... na zakupy - mówi terapeuta. Popadały w kolejne długi, pożyczki, które są niespłacalne. Ale dla nich najważniejsze było, że po każdej takiej pożyczce czują ulgę, bo znów mają pieniądze na swoje potrzeby - mówi terapeuta.

Zakupoholicy trafiają nawet do rzeczników praw konsumenta:

- Mam wielu recydywistów, którzy chodzą po prezentacjach różnych cudownych garnków, leków, pościeli i… kupują je, choć na poprzednich prezentacjach się sparzyli i nawet byli u mnie z prośbą o pomoc, jak się wycofać z umów. Więc idą na kolejną prezentację i na kolejną - mówi Urszula Leśkiewicz, miejski rzecznik konsumentów w Opolu. - Rozumiem, że na pierwsze prezentacje chodzą z ciekawości, może z chęci spędzenia miło czasu w towarzystwie, po to, by uciec od samotności, lub wierząc, że kupią cudowny lek. Jednak jeśli ktoś wybiera się po raz trzeci, czwarty na prezentację, dokonuje zakupów, a potem - po raz kolejny - gorzko żałuje, jest to poważniejsza przypadłość, a nie tylko naiwność. Urszula Leśkiewicz: - Ludzie wciąż i wciąż dają się nabrać na promocje, uwieść darmowym gadżetom; dla takiego gadżetu potrafią nawet kupić cudowny, uzdrawiający, a kosztujący ponad 4 tysiące złotych biostymulator, który okazuje się nic niewartym kawałkiem metalu. Żałują, na chwilę.
Potem, zwabieni na darmowe gadżety, kupują pościel leczącą z reumatyzmu, a kosztującą ponad 3 tysiące. I znów żałują. I tak w kółko.

Dużo złego robi też powszechna moda na shopping. Młodzi, rodziny z dziećmi, starzy - wszyscy pędzą do sklepów, centrów handlowych i tam spędzają wolny czas na bezmyślnym przeglądaniu wieszaków i przerzucaniu rzeczy. Aż w końcu coś kupią.

- Tak jak pracoholicy to nałogowcy cenieni przez pracodawcę, tak zakupoholicy są cenieni przez handlowców - zauważa Pomianowski.

Handel jest nastawiony na to, aby przyciągnąć i przywiązać do siebie klientów, więc osoby ze skłonnościami do uzależnień szybko wpadają w sidła i bardzo trudno je z nich wyrwać.

- Leczący się alkoholik wyrzuca na przykład butelki z wódką, unika miejsc, gdzie podawany jest alkohol. A zakupoholik? Nie może tego zrobić. Przecież do sklepu chodzić trzeba, trzeba też chodzić po ulicach, a na każdej jest jakaś witryna, jakiś baner reklamujący przeceny… Zakupoholika trzeba by było przywiązać do kaloryfera, zamknąć w domu, aby uniknął pokus - mówi Pomianowski.
Stop!

Bardzo ważna w terapii jest tzw. wizualizacja stop: - Trzeba uświadamiać sobie zagrożenie i - gdy ono się pojawia - umiejętnie mówić „stop”. Znaczek „stop” należy wbić do głowy - mówi Pomianowski.

Stosuje się też wszystkie metody znane z poradników typu: Co zrobić, aby nie wydawać podczas zakupów za dużo pieniędzy.

Lepiej nie nosić przy sobie sobie kart kredytowych. Na zakupy chodzić z gotówką - jak się pieniądz skończy, to już niczego przecież nie kupimy. Na kartach mamy zaś linie kredytowe, debety. No i zawsze trzeba mieć listę zakupów oraz kupować tylko to, co się na niej znajduje.

- Doradzam też, aby chodzić na zakupy w towarzystwie osoby, która będzie nas pilnować, a gdy pojawi się chwila słabości - zainterweniuje - mówi terapeuta.

Jak ognia należy też unikać wszelkich promocji i wyprzedaży, a w domu nie przełączać telewizji na kanały zakupowe. Nawet podczas reklam trzeba wyłączać odbiornik.

W tej walce trzeba uważać na każdy, nawet drobny z pozoru szczegół. Nawet gazetki reklamowe, które wsadzane są nam w drzwi mieszkania, należy od razu wyrzucać do śmieci. Nie zaglądać do nich, nie zastanawiać się, czy to by się przydało czy nie.

Kasia zaczęła właśnie terapię. Karty kredytowe oddała mężowi, sama na zakupy nie wychodzi, robi listy zakupowe, w których dzieli sprawunki na te ważne i mniej ważne.

Gadżety kuchenne zostały popakowane w kartony i zniesione do piwnicy.

Anna skończyła już drugą terapię. Na razie panuje nad swymi słabościami. Na weekend wybiera się w góry, a nie na spacer do galerii handlowej. Wszystkie ciuchy wystawiła zaś na Allegro i ze dziwieniem stwierdziła, że wcale się tak łatwo nie sprzedają.

A ona tak bardzo kiedyś pragnęła tych rzeczy, że wydawała na nie ostatni pożyczony grosz.

Problem dotyczy głównie kobiet (80-90% przypadków).
Status materialny nie ma tutaj istotnego znaczenia, a problemy bardzo często zaczynają się już około 20. roku życia. Zakupoholizm może występować w powiązaniu z uzależnieniem od alkoholu, u osób cierpiących na depresję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska