Przełomem był tu rok 2003 i wojna w Iraku, na skutek której około dwa miliony reżimowych żołnierzy, milicjantów, agentów służb specjalnych i działaczy partii Baas zostało pozbawionych pracy. To oni stanowili trzon powstałego później państwa islamskiego (ISIS).
Swoje zrobiło też wspieranie antyreżimowych rebelii w Afryce Północnej i Syrii.
Tamtejsi dyktatorzy, począwszy od Husajna, przez Kadafiego, Mubaraka, skończywszy na Asadzie, trzymali twardą ręką fundamentalistów.
Po upadku ich reżimów, w siłę urosły ekstremistyczne ruchy, które dziś pod mianownikiem ISIS sieją terror na starym kontynencie.
Prowadzą tu także niezwykle sprawną rekrutację wśród młodych muzułmanów. Charakterystyczne, że to z młodzieży urodzonej już w wielkich metropoliach Europy wywodzą się autorzy najgłośniejszych zamachów ostatnich lat.
Tymczasem liczni komentatorzy idą na łatwiznę i obwiniają o szerzenie terroru ostatnią falę uchodźców. To dość prymitywne uproszczenie. Nawet jeśli potwierdzi się, że część zamachowców przedostała się do Europy z tłumem imigrantów, należy pamiętać o tym, że gros uchodźców ucieka z Syrii właśnie przed tym, co spotkało w piątek wieczorem mieszkańców Paryża.
Syryjczycy oglądają śmierć i zniszczenie na co dzień. Dlatego Europa, NATO, USA, ale także Rosja, której samolot zestrzelili terroryści z ISIS - wszystkie liczące się państwa naszego kręgu cywilizacyjnego - muszą intensywniej pracować nad zduszeniem fali barbarzyństwa w Syrii i Iraku. Zanim to jednak nastąpi, arcypilnym zadaniem staje się skuteczniejsza kontrola zewnętrznych granic Unii.
Jeszcze większym wyzwaniem będzie określenie na nowo statusu muzułmańskiej diaspory w Europie. Ich praw i obowiązków wobec nowych ojczyzn. I to bez oglądania się na polityczną poprawność. Na naszym kontynencie mieszka – uwaga - ponad czterdzieści milionów wyznawców Islamu. Nie da się ich wszystkich deportować. Nie ma też takiej potrzeby - miażdżąca większość z nich to pokojowo nastawieni ludzie. I to w wieloletniej perspektywie oni mogą zapłacić najwyższą cenę za dzisiejsze akty terroru, jeśli na fali zbrodni do władzy w Europie dojdą nacjonaliści. Dlatego to muzułmańska diaspora powinna mocniej angażować się w zwalczanie dżihadystów.
Intensywniej współpracować ze służbami bezpieczeństwa wolnych państw. Kraje Unii muszą się za to wziąć od zaraz, a nawołujących do agresji islamskich liderów, często obywateli Unii, po prostu z Europy wyrzucać. Jeśli to wszystko nie nastąpi, jeśli nie będziemy konsekwentni w obronie naszej wolności i modelu życia, Europę czekają długie lata wstrząsów i pełzającej destabilizacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?