Zamiast promocji była klapa

Lina Szejner
W niedzielę wieczorem "Real" przygotował swoim pracownikom niespodziankę. Nie była to przyjemna niespodzianka.

Dyrekcja "Reala" zaprosiła swoich pracowników na mikołajkowe zakupy po atrakcyjnych cenach. Zaproszenia brzmiały bardzo elegancko: "Real" dziękuje swoim pracownikom. Cieszymy się wszyscy ze wspólnie odniesionych sukcesów. Market będzie otwarty wyłącznie dla zaproszonych gości w niedzielę 11 listopada w godz. od 19.00 do 23.00". Do zaproszenia dołączono obszerną ofertę z cenami. Były rzeczywiście znacznie niższe niż normalnie.

Schab z kością zamiast 13,25 zł miał kosztować 9,99 zł. Filety z kurcząt z 6,45 za kg przeceniono do 4,44 zł, a udziec wołowy bez kości z 13,45 do 9,95 zł. Szynka "Krakus" także była znacznie tańsza. Zamiast zapłacić za nią 32 zł 95 gr, można ją było kupić za 23,69 zł.
Mniej więcej w takich samych granicach obniżono w mikołajkowej ofercie dla pracowników wiele innych artykułów spożywczych - sery i ryby, ciasta i soki, tłuszcze i śledzie.
Jeszcze bardziej atrakcyjna była oferta cenowa na artykuły przemysłowe. Niektóre towary były sprzedawane z dodatkowym rabatem, po cenach niższych o 5 lub 10 proc. Taka promocja była szczególnie korzystna przy zakupach sprzętu agd., komputera, konfekcji, droższych kosmetyków czy też obuwia.

- Ponieważ mam dużą lodówkę z kilkoma szufladami zamrażalnika, postanowiłam już teraz kupić większość świątecznych wiktuałów - powiedziała jedna z pracownic "Reala". - Do wnętrza wpuszczono chyba kilka razy więcej klientów, niż mieści się w hali sprzedażowej. Wózki tarasowały sobie drogę do półek. Na szczęście byłam z mężem. On pilnował wózka, a ja uwijałam się po sklepie, powoli zapełniając koszyk. W pewnym momencie mąż zdecydował, że przerywamy zakupy, ponieważ czeka nas gigantyczna kolejka do kas. Staliśmy ponad dwie godziny. Przy kasie okazywało się bowiem, że "fiskale" naliczają ceny normalne a nie z promocją czy rabatem, więc kasjerki ręcznie nanosiły poprawki. Następnego dnia usłyszałam, że podobno ostatni klient opuścił sklep o godz. 2.00 w nocy...
Wiele osób dopiero po przestudiowaniu paragonu i porównaniu wydruku z ofertą zorientowało się, że towary sprzedano im za drogo. Wczoraj przyszli z reklamacjami. Kilkudziesięciosobową kolejkę przy stoisku z reklamacjami w poniedziałek początkowo obsługiwała tylko jedna osoba. Kolejkowicze znowu tracili czas. Po awanturze i wizycie dyrektora zorganizowano jeszcze jedno stanowisko obsługi. Ale niewiele to pomogło.

- Kupiłam cztery prześcieradła i należy mi się zwrot ponad 40 zł - skarży się blondynka w czarnym płaszczu.
- Nie zrobiono nam przyjemnej niespodzianki, lecz upokorzono - narzekał młody mężczyzna.
- Dyrektor "Reala" Włodzimierz Michalak nie zaprzecza.
- Pierwszy raz organizowaliśmy taką akcję dla pracowników. Zawiodła technika. Ceny "nie przeszły" przez komputery. Mogę tylko powiedzieć, że jest nam bardzo przykro i wstyd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska