Zamordował małżeństwo, zwłoki poćwiartował. Historie z dreszczykiem z Byczyny

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Budynek w Jaśkowicach z zawalonym dachem stoi na skraju wsi. Dom należał do pary małżeńskiej (w kółku), która została bestialsko zamordowana w 1947 roku.
Budynek w Jaśkowicach z zawalonym dachem stoi na skraju wsi. Dom należał do pary małżeńskiej (w kółku), która została bestialsko zamordowana w 1947 roku. Mirosław Dragon
Niszczejący dom jednorodzinny z czerwonej cegły. Miejscowi mówią, że jest nawiedzony. Budynek w wiosce koło Byczyny z zawalonym dachem, stojący na skraju wsi, należał do pary małżeńskiej, która została bestialsko zamordowana w 1947 roku.

Strefa Tajemnic, Nawiedzone Miejsca, Tajemnicze Stworzenia - tak nazywają się blogi internetowe, które zajmują się tropieniem historycznych sensacji. Najczęstszymi sceneriami tych historii z dreszczykiem są stare, opuszczone budynki i miejsca.

Dlaczego jakiś budynek jest opuszczony?

Tropiciele historycznych sensacji mają zazwyczaj jedną odpowiedź:
- Bo są nawiedzone!

Zabił małżeństwo, zwłoki poćwiartował - zbrodnia w Jaśkowicach

Takim nawiedzonym domem ma być budynek w Jaśkowicach z zawalonym dachem, stojący na skraju wsi. Dom należał do pary małżeńskiej, która została bestialsko zamordowana w 1947 roku. Jan Ptak zamieszkał w Jaśkowicach na krótko przed wybuchem II wojny światowej. Podobno pochodził z małej wsi pod Olesnem (której dokładnie, nie wiadomo). Sam zbudował niewielki dom na skraju Jaśkowic.

2 października 1947 roku przez okienko w warsztacie wszedł bandyta i siekierą zamordował pogrążonych we śnie Jana i Wiktorię. Zwłoki zmasakrował, pociął na kawałki, po czym splądrował dom. Zabrał rower i rodzinne fotografie.

Został zatrzymany w Polanowicach , trafił na posterunek Milicji Obywatelskiej w Byczynie. Milicjanci ustalili, że uciekł z tutejszego aresztu, gdzie trafił za kradzież koszuli i dolarów należących do mieszkańców Roszkowic.

Kiedy milicjanci weszli do domu w Jaśkowicach, zwłoki na łóżku były tak poćwiartowane, że trudno było je zidentyfikować. Morderca został skazany na karę śmierci. Egzekucję wykonano w styczniu 1949 roku.

W domu zamordowanych małżonków w Jaśkowicach kilkakrotnie ktoś próbował zamieszkać, ale w oknie sypialni ukazywali się mężczyzna i kobieta kładący się do sny. W sypialni panował też przejmujący chłód, słychać było też jęki konających.

Dziecięce upiory straszą w zagajniku

Nawiedzony podobno jest także zagajnik przy drodze Byczyny do Łubnic.

Po wybuchu wojny w tych okolicach dochodzić miało do okrutnych morderstw popełnianych przez hitlerowców na dzieciach.

20 października 1939 roku jedna z kobiet mieszkająca w małej wiosce po polskiej strony granicy obudziła swe dzieci w środku nocy, kiedy usłyszała rozlegające się w okolicy strzały.

Zaczęła uciekać z dziećmi przez pole w kierunku Byczyny. Dotarła do zagajnika, ale tam zrozumiała, że nie ma szans uciec Niemcom, którzy mogą urządzić rodzinie krwawą łaźnię.

Oszalała ze strachu i rozpaczy kobieta sięgnęła po nóż, poderżnęła gardła swoim starszym dzieciom, a niemowlę, które niosła na rękach, powiesiła na swoim szalu. Na koniec sama podcięła sobie żyły.

Ciała całej rodziny znaleziono dopiero po długim czasie, kiedy zwłoki były w stanie zaawansowanego rozkładu. Pochowano je w zagajniku.

Dziś te groby trudno odnaleźć, ale ludzie widywali podobno duchy dzieci, stojące przy drodze ze spuszczonymi głowami lub przebiegające przez jezdnię. Słychać także płacz dzieci. Miejscowi zanosili na skraj zagajnika zabawki, żeby uciszyć upiory. Podobno w zagajniku jeszcze dzisiaj można znaleźć w błocie zniszczone lalki.

Wzgórze czarownic pod Byczyną
Przy drodze między Byczyną a Nasalami stoi krzyż. Nie jest to zwykły przydrożny krzyż, jest to pamiątka polowania na czarownicę.

W XV wieku na wzgórzu została spalona czarownica. Podobno była to dziewczyna mieszkająca samotnie z matką przy dzisiejszej ulicy Floriańskiej w Byczynie.

Jak mówią legendy, była zwykłą służką, ale odznaczała się zniewalającą urodą. Jej wdziękom nie oparł się również mieszczanin z Byczyny, u którego służyła. Z tego powodu dziewczyna została posądzona przez jego żonę o rzucenie na niego uroku. Był to skuteczny sposób na pozbycie się rywalki.

Po procesie, w którym sędzia uznał służkę za winną rzucania czarów miłosnych, dziewczyna została przetransportowana w klatce na wzgórze pod Nasalami.

Tam urządzono publiczną egzekucję. Spalono ją na stosie. Podobno jej ostatnim jej słowem było: „Powrócę!”.

Ludzie bali się, że spełni obietnicę i wróci jako upiór, dlatego w miejscu egzekucji postawili krzyż. Jak głosi byczyńska legenda, jeśli krzyż na wzgórzu czarownic upadnie, diabelskie moce wrócą nad okolicę.

- Starsze małżeństwo rzeczywiście zostało zamordowane po wojnie w Jaśkowicach, jest też krzyż na znanym z legendy o Wzgórze Czarownic, ale nie pojawiają się tam żadne duchy - opowiadał Stanisław Biliński, znawca historii Byczyny.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska