Zamyślenia

Lina Szejner

Jeszcze ten dzień nie nadszedł, a już się go czuje. Na rogach ulic i na targowisku, w osiedlowym samie i w markecie. Wszędzie pełno zniczy, sztucznych kwiatów i nagrobnej staticy do przystrajania cmentarnych dekoracji. Kupujemy je w pośpiechu, bez zastanowienia, po drodze. Pakujemy do samochodu. I dopiero na cmentarzu, w świetle migocących światełek, ogarnia nas co roku ten sam nastrój - no i po co się tak spieszymy, po co tak zabiegamy o rzeczy, kiedy życie jest takie kruche.
Nie lubię dnia Wszystkich Świętych. Jadę na groby bliskich do małego miasteczka, gdzie wszyscy się znają. Na cmentarzu widać ile w ludziach jest hipokryzji. Niedaleko grobu mojej babci - świeżo postawiony pomnik. Okazały, błyszczący brązowym granitem, jak pośliniona czekolada. Złote litery, złote liście laurowe...
Kiedyś, po latach, może jakiś kronikarz dojdzie do wniosku, że ten pomnik musiał bardzo wiele kosztować. Może pomyśli, że osoba, którą pochowano pod tak cenną płytą, była szczególnie droga dla tych, co pozostali żywi. Weźmie to na pewno za dowód miłości i nawet nie pomyśli, że ktoś w ten sposób może zagłusza wyrzuty sumienia, a może chce zaimponować sąsiadom...
Dwa lata temu, kiedy latem chodziłam po tym cmentarzu, spotkałam osobę, którą niedawno przykryto tą płytą. Wiedziała, że nikomu nie powtórzę jej zwierzeń, więc mi mówiła, że mieszka z córka, że zięć codziennie zatruwa jej życie i że nie ma pieniędzy na zakup nowej soczewki, która jest niezbędna, by jej zlikwidowano zaćmę w jednym oku. Wychowała czworo dzieci. Mogłyby się złożyć. Ale tego nie robią. Czekają... Teraz zapewne zobaczę ich, nieutulonych w żalu, nad pięknym nagrobkiem. - Jaka szkoda - mówią, że nieboszczka nie może go zobaczyć...
Mam głębokie przeświadczenie, że dzień Wszystkich Świętych jest nam potrzebny. Może do tego żeby zamyślić się nad takimi obrazkami na cmentarzu, a może tylko do tego, żeby przystanąć i uświadomić sobie, że jesteśmy śmiertelni, a śmierć nie do każdego przychodzi wtedy, kiedy człowiek "nażył się" już tak długo, że mu się to życie już po prostu znudziło i pragnie zobaczyć, co też jest po tamtej stronie. Na cmentarzu jest pełno mogił bardzo młodych ludzi.
Uświadomienie sobie tych prawd, jakże oczywistych, każe przystanąć na chwilę i zamyślić się nad tym, co w życiu najważniejsze. Podobno to się wie dopiero w "drugim życiu", wtedy, kiedy pierwsze jest prawie stracone, a człowiekowi uda się jednak przeżyć śmierć kliniczną. Szkoda, że potrzeba nam aż takich wielkich nauczycieli życia jak choroba lub prawie śmierć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska