Zaostrza się opolska wojna o asesorów

fot. archiwum
fot. archiwum
Mniejszość zarzuca SLD “burzenie spokoju społecznego w regionie".

SLD kontynuje atak na władze regionu. Dziś wysłało do marszałka Sebesty kolejne pisma, żądając nie tylko ujawnienia nazwisk asesorów, ale także listy opolskich firm, które dostały unijną dotację wyższą niż 2 mln zł. Po co? - Chcemy poprosić o zrobienie audytu Departament Ochrony Interesów Finansowych Unii Europejskiej, który działa przy resorcie finansów - mówi radna SLD Apolonia Klepacz. - Mamy sygnały, że przy podziale dotacji mogło dojść do nieprawidłowości.

Wicemarszałek Józef Kotyś nie odniósł się wczoraj do nowych żądań SLD. - Muszę się najpierw z nimi zapoznać - tłumaczył.

Równocześnie Kotyś zapowiedział, że na wtorkowym posiedzeniu zarządu województwa zapadnie decyzja o ujawnieniu nazwisk tych asesorów, którzy w 2008 r. dostali do oceny najwięcej wniosków o unijne dotacje. Stało się to możliwe, bo w swoim kolejnym wniosku radny SLD Jacek Pawlicki nie pyta już o ich honoraria. Kotyś dodał jednak, że wciąż ma poważne wątpliwości, czy Opolszczyzna nie przesadzi z transparentnością.

- Zwróciliśmy się do Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, żeby podała nam nazwiska swoich ekspertów. Usłyszeliśmy, że ujawnia te dane tylko na życzenie policji, prokuratury i instytucji kontrolnych - opowiadał Kotyś.
Wicemarszałek ujawnił też, że wśród czterech najbardziej zapracowanych asesorów tylko jeden jest z mniejszości. Co więcej, ten ekspert przyszedł wczoraj do Urzędu Marszałkowskiego i złożył oświadczenie, że nie ma nic przeciwko ujawnieniu swojego nazwiska. - Przynajmniej on nas nie pozwie - podsumował wicemarszałek.
Kotyś odniósł się też do politycznych zarzutów Pawlickiego. Przypomnijmy: Pawlicki w szeregu wypowiedzi na łamach mediów powtarzał, że mniejszość zawłaszczyła wszystkie departamenty i instytucje odpowiedzialne za unijne pieniądze. Sugerował też, że faworyzuje ekspertów z własnych szeregów. - To jest burzenie spokoju społecznego w regionie - skomentował wicemarszałek Kotyś. - To próba odebrania części praw obywatelskich mieszkańcom naszego województwa. Czy ktoś związany z mniejszością nie ma prawa wziąć udziału w naborze asesorów?

Wicemarszałek odniósł się też do sugestii, że mniejszość chciała utajnić nazwiska asesorów, bo miała coś do ukrycia. - Odpowiem retorycznym pytaniem: ilu polityków mniejszości skazano za złodziejstwo? - ironizował. - Tymczasem wszyscy pamiętamy, co działo się w Opolu za rządów lewicy. Zamiast oskarżać innych, powinna dostrzec belkę we własnym oku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska