Były prezes firmy, 46-letni dziś Tadeusz M. został skazany na 4 lata więzienia i 7 tys. zł grzywny. Ma też pięcioletni zakaz zajmowania stanowisk członka zarządu w spółkach. Pochodzący z Czeczenii Anzor G., były wiceprezes Weluru usłyszał wyrok 2 lat i 8 miesięcy więzienia, musi zapłacić też 10 tys. zł grzywny.
Z kolei były członek zarządu Janusz O. został skazany na 3,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat i 6 tys. zł grzywny. Dwaj ostatni oskarżeni mają też trzyletni zakaz zajmowania stanowisk członków zarządów w spółkach.
W sumie na ławie oskarżonych zasiadło osiem osób. Dwie kolejne usłyszały wyroki skazujące, w stosunku do jednego umorzono postępowanie, jedna osoba została uniewinniona.
- Wyrok jest nieprawomocny, oskarżonym przysługuje odwołanie do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu - mówi Ewa Kosowska-Korniak z Sądu Okręgowego w Opolu.
Śledztwo w tej sprawie prowadziła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Prokuratura Okręgowa w Opolu. Według prokuratury dwie spółki należące do oskarżonych kupiły od syndyka upadającą fabrykę dywanów w Kietrzu. Zamiast starać się ją ratować, działali na jej szkodę. Zarzucono im spowodowanie straty na ponad 7 mln zł.
Jak wynika z aktu oskarżenia, fikcyjnie podwyższali wartość spółek, dzięki czemu mogli zaciągnąć w bankach ponad 7,8 mln zł kredytów, których nie spłacili. Na przykład pod koniec 2000 r. Tadeusz M., były prezes kietrzańskiej fabryki, chcąc zaciągnąć w Banku Spółdzielczym w Gliwicach pół miliona złotych kredytu, miał wprowadzić w błąd pracowników banku, zawyżając m.in. wartość krosien, które służyły jako zastaw. Podał, że warte są ponad milion złotych, gdy w rzeczywistości w dniu uzyskania kredytu kosztowały 60 tysięcy złotych.
Innym razem, starając się w jednym z kędzierzyńsko-kozielskich banków o kredyt w wysokości 145 tys. euro (co najmniej 498 tys. zł), Tadeusz M. miał zataić przed pracownikami banku, że ma już zaciągnięte kredyty, oraz podał, że wartość dywanów, która jest w magazynach fabryki, wynosi ponad 770 tys. zł. W rzeczywistości było to niespełna 160 tys. zł.
Jak twierdzi prokuratura, gdy przed przyznaniem kredytów przyjeżdżały do kietrzańskiej fabryki komisje z banków, oskarżeni aranżowali produkcję i handel z kontrahentami, by się uwiarygodnić w oczach bankowców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?