Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia w sprawie wyłudzeń dokonanych przez działającą w Opolu firmę o nazwie Regionalne Towarzystwo Finansowe "Millenium". Śledztwo wszczęto w ubiegłym roku, kiedy do opolskiej policji i prokuratury zaczęły docierać zawiadomienia o wyłudzeniach dokonanych przez tafirmę. Jej właścicielka i pracownicy odmawiali zwrotu prowizji i opłat manipulacyjnych pobieranych podczas załatwiania formalności. Były to kwoty sięgające nawet kilku tysięcy złotych.
- Firma zajmowała się pośrednictwem kredytowym pomiędzy klientem a bankiem, pobierając do 300 złotych za koszty manipulacyjne oraz 2 procent za pośrednictwo - tłumaczy prowadzący sprawę prokurator Robert Garbowicz z Prokuratury Rejonowej w Opolu. - Firma podawała, że ma podpisane bezpośrednie umowy z poszczególnymi bankami i jest ich reprezentantem. W rzeczywistości takich umów nie było.
Przedstawiciele "Millenium" po pobraniu opłat zapewniali klientów, że kredyt będzie załatwiony w niecałe dwa tygodnie. Potem termin ten zaczynał się wydłużać do miesięcy, przed klientem zaczynano piętrzyć trudności związane z dostarczaniem kolejnych dokumentów, aż zniecierpliwiony niedoszły kredytobiorca najczęściej żądał oddania wpłaconych pieniędzy. To jednak nie było już takie proste.
- Firma pośrednicząca nie była związana z klientem żadną umową, a jedyne dokumenty, jakie on podpisywał, były normalnymi bankowymi wnioskami kredytowymi - mówi prokurator. - W każdym przypadku pracownicy "Millenium" żądali podpisania oświadczenia, że w razie odstąpienia klienta od umowy, prowizja podlega przepadkowi. To był ten haczyk, na którym polegał cały proceder.
Firma z góry założyła, że większość klientów zostanie wykorzystana i nie dostanie kredytu. Bez zmrużenia oka przyjmowano wniosek i pobierano prowizję nawet od emeryta, którego dochody wskazywały, że na pewno kilkudziesięciotysięcznego kredytu nie może otrzymać. Choć były i przypadki pozytywnego załatwienia sprawy, ale ci kredytobiorcy załatwiliby kredyt i bez pośrednictwa "Millenium".
- Szczególnie jaskrawym przykładem jest przypadek, gdy klient wpłacił 4 tysiące złotych za pośrednictwo i dopiero po wpłacie dano mu do podpisania oświadczenie mówiące o zrzekaniu się roszczeń do tych pieniędzy w razie odstąpienia przez niego od umowy - dodaje prokurator. - Przestraszył się, nie podpisał i zażądał oddania pieniędzy. Zaczęto wtedy go zbywać i nigdy swoich pieniędzy nie dostał.
Dwóm siostrom prowadzącym biuro "Millenium" oraz ich ojcu postawiono zarzuty wyłudzenia pieniędzy od 50 osób. W sumie zagarnęły w ten sposób ponad 90 tysięcy złotych. Grozi im za to do ośmiu lat więzienia.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?