Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pochowani rutyniarze

Andrzej Flügel
Meczu z Siarką Paweł Szcześniak nie może zaliczyć do udanych
Meczu z Siarką Paweł Szcześniak nie może zaliczyć do udanych
Zastal bardzo źle rozpoczął 2007 rok. Nie chodzi nawet o porażkę, ale o styl i fakt, że zielonogórzan pokonał słabszy zespół.

Wydawało się, że mimo kontuzji centra Zbigniewa Dolińskiego, w związku z tym braku kilku centymetrów pod koszami i przewagą w tym elemencie Siarki, że Zastal jest lepszy i pokaże to na parkiecie. Niestety, grając bez zaciętości, determinacji nie można wygrać nawet z ligowym średniakiem.

Walka i na całego

Po końcowej syrenie koszykarze Siarki zaprezentowali taniec radości. Równie szczęśliwy był ich trener Zbigniew Pyszniak. Niegdyś znakomity zawodnik i reprezentant Polski powiedział: - Bardzo się cieszę. Pierwszy raz pokonałem Tadeusza Aleksandrowicza, który jest dla mnie profesorem.

Powiedziałem swoim zawodnikom, że naszą szansą jest podjęcie walki, ale strasznej i na całego. Jeśli na moment odpuścimy, to będzie po nas i skończy się wysoką porażką. Udało nam się, ale muszę obiektywnie stwierdzić, że w końcówce mieliśmy więcej szczęścia.

Chcę podziękować swoim chłopcom. Przyznam, iż w momencie kiedy Zastal odskoczył na dziewięć punktów myślałem, że już po nas. Bardzo ważną akcją była dobitka po dwóch osobistych i dwie trójki w końcówce.

Czemu nie walczyli jak Wróbel?

- My odwrotnie niż rywale, nie graliśmy z zaangażowaniem - powiedział wyraźnie zły Tadeusz Aleksandrowicz. - Obudziliśmy się dwukrotnie, ale to za mało. To prawda, że brakowało nam pod koszami długiego chłopa, który mógłby powalczyć o piłkę, ale to nie wszystko.

Rutyniarze się pochowali, oddawali piłkę nie w tych momentach, w których powinni i stało się. Stwierdzam jednak, że gdybyśmy zagrali z taką determinacją jak Siarka, to wygralibyśmy. Nie wiem czemu w tym zespole co pewien czas pojawia się przekonanie, że są wielcy i sobie poradzą? Czemu rutyniarze nie walczyli pod koszami tak jak junior Wróbel? Jestem bardzo rozczarowany, tak grą jak i postawą zespołu.

Co grali wysocy?

Zapytany czy ta porażka ze słabszym rywalem wstrząśnie jego podopiecznymi, trener Aleksandrowicz powiedział: - Mam nadzieję, że tak. Nie chcę nas usprawiedliwiać, ale w czasie przerwy nie graliśmy sparingu, walczyli juniorzy i na treningach było nas mniej. Ale tak to jest.

Dali się zdominować na desce, później przyszedł strach i myśl, że nie będzie tak łatwo, rączki się zaczęły trząść, stąd słabe rzuty. Nie może do nich dotrzeć, że tu się nikt nie położy. Ta liga jest bardzo wyrównana. Może czasem różnie bywa z umiejętnościami, ale jeśli chodzi o walkę, ambicję i chęć zwycięstwa, to pokazują ją wszyscy. Jeśli wychodzi się na parkiet bez determinacji to może być tak jak dzisiaj.

Przecież to co na początku grali nasi wysocy to skandal! Jeśli się jest liderem, to nie może być tak, że na pełnych obrotach graliśmy dwa razy po pięć minut, a oni nie odpuścili ani na chwilę. Wtedy się przegrywa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska