Zarząd Dróg Wojewódzkich nie będzie odśnieżał chodników

Archiwum
Archiwum
Opolski ZDW rozesłał pisma do wójtów i burmistrzów, że tej zimy "nie będzie utrzymywał czystości i porządku na chodnikach". Decyzja dotyczy wszystkich chodników, które biegną wzdłuż dróg wojewódzkich na całej Opolszczyźnie.

Arkadiusz Branicki, rzecznik ZDW, tłumaczy, że zarządca podjął ją z powodu oszczędności.

- To nie jest nasz obowiązek - tłumaczy Branicki. - Co prawda, dotychczas zajmowaliśmy się usuwaniem śniegu, lodu, błota i innych nieczystości z chodników, ale robiliśmy to grzecznościowo. W związku z tym, że w ostatnich latach znacznie wzrosły koszty utrzymania dróg, zdecydowaliśmy, że skupimy się na tym, co zgodnie z przepisami jest naszym obowiązkiem, czyli odśnieżaniem jezdni.

Zdaniem przedstawicieli ZDW, usuwaniem śniegu z chodników powinni zająć się właściciele, których nieruchomości sąsiadują z chodnikiem oraz gminy. Jednak wójtowie, burmistrzowie i starostowie nie zgadzają się z takim podejściem.
- Decyzja ZDW jest absurdalna - uważa Józef Swaczyna, starosta strzelecki. - Zarządca chce po prostu zrzucić swoje obowiązki na nasze barki, a przecież samorządy też mają swoje drogi i chodniki. To przerzucanie się obowiązkami nie przyniesie niczego dobrego, a ucierpią na tym mieszkańcy.

W Strzelcach Opolskich w przypadku obfitych opadów ludzie będą mieli problem, żeby dojść na cmentarz komunalny, a w Krapkowicach zaspy mogą pojawić się na chodnikach przy głównych ulicach w centrum miasta.

To nie jedyny spór, jaki ZDW prowadzi w sprawie dbania o porządek na drogach. Strażacy spierają się z zarządcą o to, kto ma sprzątać plamy oleju na drogach, w przypadku wycieku z auta. Zdaniem mundurowych, ich obowiązki kończą się na ratowaniu ludzkiego zdrowia i dobytku.

Leśnicy mają natomiast pretensje o to, że ZDW nie usuwa martwych zwierząt potrąconych przez samochody. W efekcie tygodniami gniją one w rowach, a szczątki nie dość, że śmierdzą, to są kiepską wizytówką dla regionu.

- Zgodnie z przepisami dzika zwierzyna jest własnością skarbu państwa - dodaje Branicki. - Naszym obowiązkiem jest sprzątanie padliny tylko w przypadku, gdy zagraża ona w ruchu samochodów.

Nadleśnictwo w Zawadzkiem zdecydowało, że zleci sprzątanie zwierząt leżących w rowach profesjonalnej firmie, która zajmuje się utylizacją. Ale jednocześnie zbiera faktury, by wysłać je później zarządcy do zapłaty.

W ciągu kilku miesięcy uzbierało się 4 tys. złotych. Leśnicy oddali też sprawę do sądu.

- Sprzątanie zwierzyny łownej, która padła na skutek kolizji z samochodami absolutnie nie jest naszym obowiązkiem - podkreśla Zdzisław Siewiera z nadleśnictwa w Zawadzkiem. - Ze spokojem czekamy w tej sprawie na postanowienie sądu.

Ten w pierwszej instancji przyznał rację leśnikom. Zarządca odwołał się jednak od wyroku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska