Zarząd Nieruchomości Miejskich w Brzegu straszy lokatorów sądem za długi. Tymczasem część z nich to fikcja

fot. Jarosław Staśkiewicz
Andrzej Bojdys też dostał wezwanie do zapłaty 267 zł za 2001 rok. - Ale ja w swoich papierach mam porządek, to wszystko im pokazałem i wycofali się. Na wyjaśnianiu spędziłem w ZNM dwie godziny - mówi pan Andrzej.
Andrzej Bojdys też dostał wezwanie do zapłaty 267 zł za 2001 rok. - Ale ja w swoich papierach mam porządek, to wszystko im pokazałem i wycofali się. Na wyjaśnianiu spędziłem w ZNM dwie godziny - mówi pan Andrzej. fot. Jarosław Staśkiewicz
Tysiące ludzi dostaje wezwania do zapłaty rachunków i czynszów sprzed wielu lat.

Józef Zięba dostał na wakacjach wezwanie do zapłaty 267 złotych. Razem z odsetkami wyszło 370 złotych. Wezwanie wysłał Zarząd Nieruchomości Miejskich, który zajmuje się komunalnymi mieszkaniami.

- Tyle że ja już od pięciu lat nie mieszkam w Brzegu, a w 2004 roku uregulowałem wszystkie opłaty za mieszkanie i dostałem odpowiednie zaświadczenie - mówi Zięba.

Poszedł z wezwaniem do ZNM na ul. Popiełuszki (teraz firma przeniosła się do byłej "szkółki policyjnej") - Pani sprawdzała w komputerze, motała się, mówiła, że mają jakieś różne programy i nie potrafiła wyjaśnić, skąd się wzięła ta kwota - mówi pan Józef. - W końcu napisałem im, że zgodnie z kodeksem cywilnym sprawa się przedawniła.

- Najgorsza jest ta forma: bez żadnego ponaglenia przysyłają wezwanie z groźbą, że jak w ciągu 7 dni kwota nie zostanie zapłacona, to skierują sprawę do sądu i komornika - podkreśla pan Rafał, od którego ZNM chciał 1,5 tys. zł.

- I to za 2000 rok! - mówi lokator, który już dawno ma wykupione mieszkanie. - Na szczęście żona miała stare dowody wpłat, wszystko to pokazałem i wyszło, że to miasto ma mi oddać 500 zł! A co ma zrobić jakaś babcia, która dostanie takie wezwanie? Przecież albo będzie miała zawał, albo wyśle dziadka, żeby zapłacił, bo wystraszy się komornika.

Rozmawialiśmy z wieloma lokatorami. Niektórzy zapłacili niewielkie "zaległości", żeby mieć święty spokój. Inni, tak jak pan Wiesław Chmielewski (dostał wezwanie na prawie tysiąc złotych), odpisali do ZNM, że rozliczyli się z miastem podczas wykupu mieszkań i nic nie są mu winni.

Ale wielu z niepokojem czeka na finał swoich spraw, bo wezwania dotyczą opłat z początku obecnej dekady. A wiadomo, że mało kto trzyma w domu dokumentację sprzed 9 czy 10 lat.

- W ostatnich miesiącach dostaliśmy od miasta wykaz zadłużeń pochodzących nawet sprzed 2000 roku. Wtedy likwidowano zakład budżetowy pod nazwą Miejski Zarząd Mienia Komunalnego i od tamtego czasu nikt nie zajął się zaległymi opłatami - tłumaczy Andrzej Moryl, dyrektor Zarządu Nieruchomości Miejskich. - Łącznie wynoszą one około 5 mln zł. My mamy to "wyczyścić".
Dlatego ZNM wysyła tysiące wezwań do zapłaty.

- Mamy już około 2,5 tys. przypadków umorzenia ze względu na przedawnienie - podkreśla dyrektor. - Robimy to niejako z automatu, jeśli kwota nie przekracza 300 zł. Ale za każdym razem musimy mieć wyraźne życzenie lokatora. Wiem, że łatwiej byłoby to zrobić jednym aktem prawnym, ale ja nie wydaję uchwał.

Andrzej Moryl nie wyklucza, że część wezwań to mogą być pomyłki. Po latach nikt nie jest w stanie tego dokładnie sprawdzić.

Po co jednak straszyć lokatorów sądami? - To standardowa formułka. Może brzmi trochę restrykcyjnie, ale chodzi o to, żeby ludzie się do nas zgłaszali - tłumaczy dyrektor. - Liczę przy tym na wyrozumiałość tych, którzy zawsze regularnie płacili i nie mają sobie nic do zarzucenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska