Zarząd powiatu kędzierzyńskiego jest sparaliżowany

Daniel Polak
Jako pierwsza sama odeszła Beata Łobodzińska z PO, bo partia ta nie chciała współpracować ze starostą Arturem Widłakiem (na zdjęciu)
Jako pierwsza sama odeszła Beata Łobodzińska z PO, bo partia ta nie chciała współpracować ze starostą Arturem Widłakiem (na zdjęciu) Daniel Polak
Zgodnie ze statutem zarząd powiatu powinien liczyć pięć osób. I tylu miał członków, dopóki w Kędzierzynie-Koźlu nie wybuchła polityczna wojna wszystkich przeciw wszystkim.

Jako pierwsza sama odeszła Beata Łobodzińska z PO, bo partia ta nie chciała współpracować ze starostą Arturem Widłakiem.

W czteroosobowym zarządzie starosta zawiązał koalicję z Jakubem Gładyszem, a wicestarosta Gabriela Tomik z Markiem Piaseckim.

Obie strony miały zupełnie inną wizję samorządu, spierając się m.in. o to, kto ma kierować powiatową służbą zdrowia. Gdy Piasecki niespodziewanie nie zjawił się na jednym z głosowań, Widłak i Gładysz odwołali dyrektora szpitala Anatola Majchera i powołali tymczasowego - Andrzeja Mazura.

Gabriela Tomik, chcąc zerwać posiedzenie zarządu, na której zapadały te decyzje, wybiegła niespodziewanie z gabinetu starosty.Liczyła, że uchwała będzie nieważna, gdyż statutowe kworum na zarządzie to trzy osoby.

Prawnicy starostwa uznali jednak, że w momencie głosowania Tomik nie przekroczyła progu gabinetu starosty, w związku z czym... formalnie była obecna na posiedzeniu.

Starosta udzielił jej jednak nagany, a później złożył wniosek o odwołanie z zarządu, który rada poparła.

Na początku zeszłego tygodnia zwołano posiedzenie trzyosobowego zarządu, ale Marek Piasecki znów nie przyszedł, więc żadne decyzje nie zapadły. Pojawił się za to na zarządzie w ten poniedziałek, ale szybko z niego wyszedł, gdy starosta próbował przegłosować uchwałę o powołaniu nowego konkursu na dyrektora szpitala.

Kolejne posiedzenie zwołano na wczoraj, ale na niego znów przyszli tylko Widłak i Gładysz.

- To nieodpowiedzialne zachowanie pana Piaseckiego - denerwuje się starosta. - On zrywa posiedzenie, gdy czeka nie tylko sprawa konkursu na dyrektora, ale i wiele innych uchwał, dotyczących np. wsparcia finansowego dla szkół.

Marek Piasecki tłumaczy, że jest na chorobowym. - Pomimo tego pojawiłem się w poniedziałek na posiedzeniu, ale próbowano przepchnąć uchwałę, co do której mam wątpliwości, czy będzie zgodna z prawem - zastrzega skłócony ze starostą polityk.Jego zdaniem trzeba najpierw rozstrzygnąć, czy konkurs na szefa szpitala ma w ogóle przeprowadzić zarząd powiatu czy może rada powiatu.

Widłak zapowiada, że na następnej sesji złoży wniosek o uzupełnienie składu zarządu, aby mógł on wreszcie zacząć normalnie pracować.

- Tyle że podstawą takiego wyboru jest jakaś koalicja, bo kandydatów musi poprzeć większość w radzie. Tymczasem tu, podobnie jak w zarządzie, największe kluby są ze sobą skłócone - komentuje jeden z radnych. - Nie wiem, jak starosta poskłada teraz te klocki do kupy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska