Dwa miesiące przed ostatnimi wyborami samorządowymi nyski poseł zawiadomił prokuraturę, że burmistrz Kolbiarz zatrudnił w urzędzie 90 dodatkowych osób (na 250 wszystkich pracowników). Powołał się przy tym na wyniki kontroli Państwowej Inspekcji Pracy.
W efekcie wydatki miasta na administrację wzrosły o 7 mln zł rocznie, co w opinii Janusza Sanockiego jest „rabunkiem na wyrwę”. Przy okazji poseł zarzucił burmistrzowi, że zatrudnił pracowników wg klucza osobistych znajomości oraz tych, którzy gwarantują mu poparcie osobiste, tworząc sobie zaplecze polityczne i organizacyjne do wyborów. Ci urzędnicy mają niewiele do roboty, a ich zatrudnienia nie poprzedziła żadna analiza celowości.
- Ustalenia dokonane w toku przeprowadzonego postępowania sprawdzającego nie potwierdziły zarzutów wskazanych w zawiadomieniu - mówi Sebastian Biegun, prokurator rejonowy w Nysie. - Nie potwierdziły się zarzuty, iż w Urzędzie Miejskim w Nysie doszło do zwiększenia zatrudnienia pracowników, które nie wynikałoby z uzasadnionych potrzeb gminy.
Prokuratura ustaliła, że w ciągu 4 lat (2014 - 2018) administracja gminy faktycznie zwiększyła się z 149 do 176 etatów, czyli o 27 pracowników, ale to wynikało ze zmiany struktury organizacyjnej.
- Nie ujawniono jakichkolwiek dowodów uzasadniających podejrzenie, że burmistrz Kolbiarz wpływał na postępowanie rekrutacyjne, w szczególności poprzez zatrudnianie osób według osobistych znajomości - dodaje szef prokuratury.
Odmowa wszczęcia śledztwa jest prawomocna.
Budżet alert - wszystkie informacje o budżecie obywatelskim
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?