Po raz pierwszy na imprezę, organizowaną przez Starostwo Powiatowe zaproszono instytucje zajmujące się wspieraniem rolnictwa: Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa - oddziały z Nysy i Opola, Terenowy Zespół Doradztwa Rolniczego w Nysie, opolski oddział Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, Izba Rolnicza w Opolu oraz tamtejszy Bank Ochrony Środowiska.
Głównym celem spotkania było udzielenie wyczerpujących informacji na temat wdrażania krajowych i unijnych programów, związanych z dotacjami lub kredytami preferencyjnymi dostępnymi dla mieszkańców terenów wiejskich i miasteczek. Jednak niewielu rolników indywidualnych zdecydowało się wziąć udział w dyspucie. Sala zapełniła się przeważnie przedstawicielami władz gminnych i sołeckich oraz instytucji działających na rzecz rolnictwa.
- Rolnicy bardzo sceptycznie podchodzą do kwestii wejścia Polski do Unii Europejskiej, nie są temu przedsięwzięciu zbyt przychylni i nie wierzą, że wszystko ułoży się tak doskonale, jak to przedstawia rząd i media - tłumaczy uczestnicząca w konferencji Maria Lutecka, sołtys Domaszkowic. - Ludzie są zmęczeni takimi spotkaniami, na których dużo się mówi, a nie idą za tym konkretne rozwiązania. Oni chcą pieniędzy na zakup nowych maszyn, które ułatwią pracę i obniżą koszty produkcji.
Maria Lutecka uważa jednak, że tego typu konferencje są potrzebne, żeby mieszkańcy wsi nauczyli się korzystać z dotacji i kredytów, bo jest to jedyna droga wyjścia z kryzysu. Chce przekonać rolników do swojego zdania.
- Trzy, cztery lata temu za pszenicę rolnicy dostawali sześćset złotych, teraz tylko czterysta - kontynuuje sołtys Domaszkowic. - Podobnie jest z trzodą chlewną. Znam rolnika, który ma czterdzieści świń i nie ma gdzie ich sprzedać. Nadmiar produkcji i brak rynków zbytu działa na społeczność wiejską demobilizująco. Musimy wreszcie wyjść z marazmu. Rolnictwo to fundament, na którym stoi cały kraj. Jeżeli najważniejsza gałąź będzie chora, nie uleczy się drzewa.