Zatrzymanie samotnej matki w Opolu. Nowe fakty

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Rzecznik praw dziecka przygląda się działalności opolskiej policji i sądu. Jego reprezentant przyjechał do Opola po dokumentację.

Zebrane materiały trafią do Warszawy, gdzie przyjrzy im się rzecznik praw dziecka. Wstępne wyniki mogą być znane w środę.

Sprawa zbulwersowała całą Polskę.

Opolanka samotnie wychowująca dwuletnią córeczkę i sześcioletniego synka została zatrzymana, bo nie zapłaciła 2,3 tys. zł grzywny, jaką nałożył na nią Urząd Kontroli Skarbowej. Policjanci weszli do mieszkania przed godz. 22.00. Kobieta trafiła do aresztu, a wyrwane ze snu dzieci, którymi nie miał się kto zająć, w piżamach zostały przewiezione do pogotowia opiekuńczego.

Zatrzymanie matki w Opolu. Wszystkie informacje

- Kiedy przeczytałem o tej sprawie, to pomyślałem, że ktoś chyba zwariował - mówił w piątek rzecznik praw dziecka Marek Michalak. - Przecież nawet najbardziej surowe prawo można egzekwować, nie wyłączając serca - uważa.

Zdaniem Michalaka, matka dzieci, skoro taka była decyzja sądu, powinna zostać ukarana, ale niedopuszczalne jest, aby cierpiały na tym dzieci. - One zostały w środku nocy wyrwane ze swoich łóżeczek i umieszczone w obcym miejscu - podkreśla rzecznik. - Policja nie musiała tak się zachować. Przecież życie ani zdrowie dzieci nie było zagrożone, nie trzeba było ich natychmiast stamtąd wywozić.

W piątek kontrolę przeprowadzili przedstawiciele MSW i Ministerstwa Sprawiedliwości. Kontrolerzy przylecieli policyjnym śmigłowcem w piątek wieczorem i przez całą noc przeglądali dokumenty oraz rozmawiali z policjantami, którzy zatrzymali kobietę.

Komenda Główna Policji twierdzi, że gdyby funkcjonariusze odstąpili od zatrzymania, popełniliby przestępstwo. Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami odstąpić można jedynie, gdy osoba zatrzymywana przedstawi zaświadczenie lekarskie, że doprowadzenie może spowodować uszczerbek na zdrowiu lub że jest jedynym opiekunem dziecka (zaświadczenie takie może wystawić organ samorządowy).

- Nikt nie trzyma takiego zaświadczenia w szufladzie, czekając aż do drzwi zapuka policja, dlatego przepisy trzeba zmienić - mówi Małgorzata Woźniak i dodaje, że szef MSW rozmawiał już o tym z komendantem głównym i czeka na propozycję zmiany zarządzenia. - Chodzi o to, aby policjant miał prawo opóźnić zatrzymanie w przypadku, gdy w grę wchodzi "wyższe dobro", na przykład dobro dzieci - wyjaśnia przedstawicielka MSW. - Trzeba mieć na uwadze wagę sprawy. Nie chodziło o przestępcę handlującego narkotykami, ale o kobietę, która nie zapłaciła 2,3 tys. złotych grzywny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska