Zawiało w Głubczyckiem, zasypało

Mirosław Marzec
Ciągłe opady śniegu i silny wiatr odcięły na święta dojazd do wielu miejscowości. Wczoraj wszystkie drogi w powiecie głubczyckim zostały odśnieżone.

Drugi dzień świat był pracowity dla drogowców. Spycharki udrożniły drogę łączącą Nasiedle z Ludmierzycami (gmina Kietrz), Czerwonków z Księżym Polem (gmina Baborów). Wczoraj po południu można było również dojechać do Radyni i Pielgrzymowa w gminie Głubczyce oraz do Ściborzyc Wielkich i Nowego Dworu w gminie Kietrz.

- Na drogach powiatowych ciągle pracują pługi i spycharki - informuje "NTO" Adam Gruszczyński, dyżurny z Przedsiębiorstwa Robót Drogowych i Mostowych w Głubczycach, które odśnieża drogi powiatowe.
- Kolejność jest taka, że najpierw są odśnieżane drogi wojewódzkie, a potem powiatowe - wyjaśnia Stanisław Preisner, głubczycki wicestarosta. - Co z tego że odkopalibyśmy drogi powiatowe, np. do Rozumic, skoro samochody zakopywałyby się na wojewódzkiej nr 420 Kietrz - Pilszcz.
Wielu mieszkańców zasypanych wsi nie pamięta takich opadów śniegu.

Droga z Nasiedla do Ludmierzyc była nieprzejezdna od piątku do środy. Dopiero wtedy przyjechały spycharki i usunęły śnieg na pola - mówi Antoni Litwi-nowicz, sołtys Nasiedla. - Dzwoniliśmy wszędzie, gdzie się dało, ale pomoc przyszła dopiero po południu w drugi dzień świąt. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak długo jakaś wieś byłaby odcięta od świata.
W Wigilię rano do Ściborzyc Wielkich piekarze przywieźli chleb wojskowym gazikiem. Do Ludmierzyc w pierwszy i drugi dzień świąt księdza przywiózł z odległego o kilka kilometrów Pilszcza na skuterze śnieżnym funkcjonariusz Straży Granicznej, ponieważ inaczej ksiądz nie dojechałby do wiernych na poranną mszę.
24 grudnia po południu na drodze pomiędzy Baborowem a Sułkowem (gmina Baborów) pługi wyciągały z zasp 15 samochodów, którymi mieszkańcy gminy Baborów wracali z pracy na kolację. W wigilijną noc pomiędzy miejscowościami Gołuszowice i Równe (gmina Głubczyce) w zaspach utknęły trzy samochody, którymi mieszkańcy Głubczyc wracali z pasterki ze wsi Mokre. Z telefonu komórkowego zadzwonili po pomoc, która dotarła do nich dopiero po trzech godzinach. Do domów wrócili nad ranem. Tej samej nocy na trasie Bogdanowice - Włodzienin w ogromnej zaspie utknęło 20 samochodów. Dopiero po godzinie przebił się do nich przez zaspy pierwszy pług.

25 grudnia o godzinie 4.50 rano na trasie Baborów - Czerwonków w zaspie utknęła karetka pogotowia, które wiozła dwóch pacjentów na dializę do Szpitala Powiatowego w Głubczycach. Kierowca wezwał przez radio pomoc. Na miejsce przyjechała straż pożarna, która wyciągnęła karetkę ze śniegu. Nikt z pasażerów karetki nie odniósł żadnych obrażeń.

Dla mieszkańców wielu wiosek to tragedia. Niektórzy przez kilka dni nie mogli kupić świeżego pieczywa czy mleka. Byli zdani wyłącznie na siebie.
- Taka sytuacja jest w całej południowej Polsce. Dla tych ludzi to nie jest tragedia, tu tragizuje prasa - ironizuje Stanisław Preisner. - Przecież nie ogłosimy klęski żywiołowej. Pomagamy im na tyle, na ile się da. Pługi pracują na okrągło, ale kiedy zaczyna wiać wiatr, robota drogowców jest syzyfową pracą. Nie chodzi o to, że wynajęliśmy za mało pługów. Moglibyśmy ich zamówić nawet sto, ale w budżecie powiatu na akcję odśnieżania dróg jest ograniczona ilość pieniędzy i nie możemy ich wydać w pierwszym miesiącu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska