Jej skutkiem, przypomnijmy, było zamknięcie za kratami całej wojewódzkiej wierchuszki i oddanie władzy ludziom uczciwszym, choć czy mniej w zarządzaniu nieporadnym - głowy bym nie dał.
Ja tego "lajkowania" moich tekstów przez byłego VIP-a nie odczytuję jako objawu hipokryzji i mentalności Kalego, bynajmniej. Dla mnie jest to dowód na autentyczną przemianę, tym bardziej, że facet odkleił się od władzy i nigdy go na nowo do niej nie ciągnęło, niczym jakiegoś Mira albo Zbycha. Więc też "lajkuję" jego wpisy, bo uprzejmość należy się nawet byłym więźniom, zwłaszcza tym, którzy to i owo sobie na pryczy przemyśleli.
Zatem w oczekiwaniu na kolejnego "lajka" (bo zaraz wrzucę ten tekst na Facebooka), zachodzę w głowę, czy znajomy prominent słyszał podczas swego krótkiego pobytu za murem określenie "żenić bałach na wydrę". To przecudnej urody zdanie oznacza kłamstwo w żywe oczy, kłamstwo na bezczelnego, kłamstwo uparte i pełne dobrego samopoczucia, a nawet buty. Na "wydrę żenią bałach" prokuratorom lub śledczym największe kiziory, najwięksi cwaniacy, największe chojraki.
Kilka dni temu na jakimś lokalnym spędzie aktywistów chłopskich wicepremier Pawlak powiedział z wrodzonym sobie wdziękiem dębowego kloca, że afera z nagraniami Serafina nie jest aferą PSL i w żadnym wypadku nie można jej łączyć z jego partią i jej działaczami. Owszem, kilku się umoczyło w kumoterstwo, ale to byli akurat ci, których Pawlak nie lubi i od których trzyma się z daleka. Więc on, Pawlak Waldemar, nie zamierza się za nic wstydzić i nie będzie się bił w piersi za cudze grzechy, co doradza także swoim partyjno-biznesowym towarzyszom, amen.
I tak oto okazało się, że upartyjniony chłop polski jest czysty jak polskie mleko od dnia, kiedy weszliśmy do Unii, a niejaki Andrzej Śmietanko nigdy nie był fąflem Waldka. Zdumiewające!
Tylko jak wytłumaczyć fakt, że gdy Pawlak był nie wice, ale całym premierem, Śmietanko został jego ministrem rolnictwa? A potem przez blisko 20 lat wiózł się na furmance Głównego Strażaka RP przez różne synekury, gabinety, posady i salony władzy oraz biznesu, ale zawsze tego, który wczepiony jest w budżet państwa jak rak w płuco palacza? I że wśród działaczy partyjnych otwarcie nazywano Śmietankę głównym kadrowym PSL?
Ileż trzeba mieć w sobie hardości i pogardy dla wyborców, aby żenić im aż taki bałach i to na tak gigantyczną wydrę. A może to nie z hardości i buty się bierze, ale z czystej kalkulacji i życiowego doświadczenia? Bo wie Pawlak, a nauczyło go tego 20-letnie polityczne doświadczenie, że choćby nie wiadomo jak wielką dziurę wyżarli jego towarzysze w budżecie państwa, to Polacy i tak się na nich nie oburzą i zawsze dadzą te kilka procent ponad próg wyborczy. Bo chłopi nas "żywyą i bronyą". Więc im co najwyżej zaśpiewajmy swoją kretyńską piosenkę, która powoli staje się naszym drugim hymnem narodowym, a w odmianie PSL-owskiej powinna brzmieć: "Nic się nie stało! Kargule, nic się nie stało!"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?