Zbigniew Górniak: Wędzony śledź i scrabble Temidy

Redakcja
Zbigniew Górniak
Zbigniew Górniak
Zapakowałem sobie do pracy wędzonego śledzia, a że zabrakło folii kuchennej, owinąłem go w gazetę. I z mety tego pożałowałem, bo w gazecie było zdjęcie naszego prezydenta, które natychmiast nasiąkło rybim tłuszczem i zapachem.

Poplamiłem głowie państwa garnitur, okulary, wąs i godność osobistą. Ponadto utrudniłem spełnianie czynności państwowych, bo jak tu robić niedźwiadki z wielkimi tego świata, capiąc jak skrzynka na rybackim kutrze?

W popłochu odwinąłem rybę z gazety i wtedy zobaczyłem, że na jej skórze odbiły się litery. A każda z nich była literą prawa! Wiadomo, w Polsce litera prawa ważniejsza niż jego duch, i choćby się nie wiem jak mocno napinał każdy kolejny minister sprawiedliwości, sądy i tak będą łaskawe dla złoczyńców, a srogie dla poczciwców.

Przypadków znamy na pęczki, karmi nas nimi niepoważna prasa, nieświadoma tego, że skoro premier ze swoim ulubionym pluszakiem zadekretowali, że "Polska jest fajna", to nie po to, aby ktoś tam jątrzył, kpił, szydził czy podważał. Może pora przywrócić wydziały propagandy, które by pilnowały słusznej linii partii? Linia partii liną ratunkową.

Ogłoszeniową liną ratunkową, rzuconą malejącym nakładom, jeśli wiecie, co mam na myśli. Nie wiecie? To przekartkujcie strony wiodących tygodników, ileż tam tłustych jak mój śledź ogłoszeń spółek Skarbu Państwa, reklamujących tak trudno sprzedawalne dobra jak prąd czy benzyna. Kup prąd od państwa! A mogę od kogoś innego?

Wracając do scrabble Temidy, czyli litery prawa, to w Opolu uniewinniono właśnie gangstera, którego policja złapała z kilogramem narkotyków w samochodzie. Nie było dowodów, że one są jego. No tak, producenci aut lubią czasem uwzględnić porcję prochów w pakiecie fabrycznym, tylko nie zawsze o tym informują nabywców. Przy okazji prasa przypomniała, że uniewinniony dostał kiedyś od miasta mieszkanie za łapówkę. Pytanie za sto punktów: jak myślicie, czy musiał je oddać?

Kolejny świeży przykład z opolskiego podwórka: adwokat oszukujący na wydrę swoich klientów nie doczekuje się sprawiedliwości ani karnej, ani choćby tylko koleżeńsko-korporacyjnej. Na dodatek papuga działa w warunkach recydywy, kilka lat temu (co opisała nto) za skandaliczne oszukanie klientów ukarano go zakazem wykonywania zawodu na - trzymajcie się - trzy długie miesiące. Ot, taki bezpłatny urlopik, akurat, żeby sobie wydać nieco kaski w tropikach. To tak, jakby nauczyciela, który molestuje lubieżnie uczniów, ukarać dwumiesięcznym zakazem uczenia przypadającym akurat na lipiec i sierpień.

A z drugiej strony weźmy wyrok na właściciela strony Antykomor. 15 miesięcy robót po 40 godzin miesięcznie. To jest 10 godzin tygodniowo, czyli aż dwie godziny dziennie jeśli liczyć dni powszednie. Wyobrażam sobie, że po odbębnieniu ośmiogodzinnej szychty muszę jeszcze iść na dwie godziny do łopaty. I tak codziennie - przez 15 miesięcy. Nawet gdybym musiał tak człapać na jogę, basen lub masaże tajskie, i tak uznałbym to za torturę. I za co ona? Za głupi żart z władzy.

No, ale ważna jest litera prawa, a nie jego duch. To dlatego, gdy już odwinąłem tego śledzia, najpierw przezornie zjadłem gazetę z zafajdanym zdjęciem prezydenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska