Zdalne nauczanie sprzyja objadaniu. Dietetycy alarmują, że dzieci tyją w mgnieniu oka

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Słodycze podnoszą poziom glukozy we krwi i blokują ośrodek głodu. Później natomiast pojawia się wilczy głód i dziecko je nadmiernie. Organizm nie jest w stanie spalić tych kalorii, więc je magazynuje w postaci tkanki tłuszczowej.
Słodycze podnoszą poziom glukozy we krwi i blokują ośrodek głodu. Później natomiast pojawia się wilczy głód i dziecko je nadmiernie. Organizm nie jest w stanie spalić tych kalorii, więc je magazynuje w postaci tkanki tłuszczowej. pixabay.com
- Jeden z moich małych pacjentów przytył w ciągu kilku miesięcy aż 10 kilogramów - mówi opolska dietetyczka. Pediatra ostrzega, że pandemiczne nawyki mogą zaważyć na dalszym życiu naszych pociech, bo dziecięca otyłość będzie wracać również w dorosłości.

Zdalne nauczanie sprawiło, że uczniowie spędzają w czterech ścianach swoich pokoi długie godziny. Często bez opieki mamy czy taty, którzy nie mogą sobie pozwolić na pracę z domu.

- Spece od nowych technologii wymyślili kontrolę rodzicielską w telefonach, ale na zabezpieczenie lodówki czy szafki ze słodyczami sposobu nie ma - mówi Karolina Orzechowska, dietetyczka z Opola. - Po wiosennej kwarantannie trafiło do mnie sporo dzieci, bo ich rodzice zorientowali się, że stracili kontrolę nad wagą swoich pociech. Jeden z moich małych pacjentów - 12-latek - przytył w ciągu kilku miesięcy 10 kilogramów. To bardzo dużo, bo aż 1/4 prawidłowej wagi, co nie jest bez znaczenia dla zdrowia.

Od jesieni uczniowie znowu pracują zdalnie. Początkowo takim rozwiązaniem objęto młodzież ze szkół ponadpodstawowych oraz starsze klasy podstawówek. W listopadzie dołączyły do nich również młodsze dzieci z klas 1-3.

- Największy problem obserwuję w grupie 10-13 lat. Te dzieci często zostają w domu bez nadzoru dorosłych, dlatego same decydują co i kiedy jedzą - mówi Karolina Orzechowska. - Szkoła rządzi się swoimi prawami, więc uczeń nie podjada w trakcie lekcji. Pracując przed komputerem nic natomiast nie stoi na przeszkodzie, żeby przegryzał w międzyczasie chipsy, krakersy, pączki i popijał je słodkimi napojami. Robi się z tego kaloryczna bomba, która musi odbić się na wadze. Zwłaszcza, że uczeń nie ma okazji spalić tych kalorii na wf-ie czy chociażby w trakcie spaceru do szkoły.

Lekarze apelują, by nie bagatelizować nadmiernego objadania, bo jego skutki nasza pociecha może odczuwać przez całe życie. - Otyłość w dzieciństwie z dużym prawdopodobieństwem spowoduje, że ta tendencja będzie towarzyszyła człowiekowi również w dorosłości. Taka osoba, mimo wysiłków, może mieć problem z utrzymaniem prawidłowej wagi - mówi dr Jarosław Mijas, konsultant wojewódzki w dziedzinie pediatrii. - Słodycze podnoszą poziom glukozy we krwi i blokują ośrodek głodu. Później natomiast pojawia się wilczy głód i dziecko je nadmiernie. Organizm nie jest w stanie spalić tych kalorii, więc je magazynuje w postaci tkanki tłuszczowej.

Jak ograniczyć podjadanie u dzieci?

Trudno sobie wyobrazić, by rodzic - wychodząc do pracy - zamykał lodówkę na kłódkę. Dietetyczka podpowiada mniej karkołomne sposoby, które mogą przynieść dobry efekt. - Przygotujmy dzień wcześniej dziecku pudełka z posiłkami oraz rozpiskę, o której godzinie mają je zjeść - podpowiada Karolina Orzechowska. - Domowe ciastka owsiane lub zdrowe muffinki na drugie śniadanie, które zrobimy w kilka minut, dadzą dziecku uczucie sytości na dłużej i ono nie będzie miało pokusy, by sięgać po fast foodowe przekąski. Zdrowe odżywianie nie musi być ani drogie ani czasochłonne, ale warto mieć plan.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska